Sto dwadzieścia minut meczu bez sensu

redakcja

Autor:redakcja

09 czerwca 2019, 18:17 • 3 min czytania

„Mecz rozgrywany w tempie benefisu” celnie punktował Andrzej Strejlau. Padały słowa o wakacyjnym kopaniu, trudach całego sezonu, spotkaniu w stylu „widzą państwo, jest gorąco”. Nawet karne, które są jednym z najbardziej emocjonujących wynalazków zawodowego sportu, tutaj posiadały w najlepszym wypadku temperaturę pokojową.

Sto dwadzieścia minut meczu bez sensu
Reklama

Ale jak mogło być inaczej, skoro ten mecz był bez sensu? Kogo obchodziło, kto zajmie trzecie miejsce w Lidze Narodów? Chyba nawet nie samych uczestników, skoro – z całym szacunkiem – piątego karnego strzelał Jordan Pickford, pisząc historię sympatyczną, zostając bohaterem, ale zarazem doskonale wpisując się w aurę godną meczu Orły Górskiego – reprezentacja Zawiercia. Gdyby to był mecz o coś, to jakoś nie wierzymy, by Pickford został wyznaczony na piątego strzelającego. Zapachniało meczami rozgrywanymi przez Manchester United Alexa Fergusona w Chinach, gdzie Fabian Barthez wychodził na ataku.

Mówimy o topowych reprezentacjach Europy, kolesiach z szeregiem tytułów na koncie, grających w najlepszych rozgrywkach świata: przecież brązowy medal z Ligi Narodów nie wyląduje nawet na dnie szuflady. Nie zdziwimy się jak znajdziemy go za dwa dni na Allegro. Jak ta stawka mogła ich do czegokolwiek zmotywować?

Reklama

Nie mamy problemów z Ligą Narodów, faktycznie jeśli za alternatywę mamy sparingi, to jest to postęp. Nikt nie udaje, że to skrzyżowanie mundialu, World Series i finałów konferencji NBA, ale coś tam się zeszłej jesieni działo w ciut bardziej intrygującej osnowie. Trwający właśnie finisz też nie był tragicznym pomysłem – wciąż jesteśmy ciekawi, kto wygra finał i zagwarantuje sobie miejsce na Euro.

Ale nie widzimy jakichkolwiek argumentów za meczem o trzecie miejsce. Oczywiście pewnie są jakieś ekonomiczne, ktoś tam w UEFA sprzedał dzięki tej parodii prawa telewizyjne o garść euro więcej, ale coś nam podpowiada, że następnym razem kupiec nie da się tak skroić. To pierwsza edycja Ligi Narodów, siłą rzeczy trochę rozpoznanie w boju , i w toku tego rozpoznania jest jasne, że nonsensownej walki o brąz nie ma po co kontynuować. Szczególnie, że terminarz i tak jest już przeładowany, a najbardziej uderza właśnie w tych najlepszych.

Było tak bardzo widać od pierwszej minuty, że jedni i drudzy, przyzwyczajeni do gry o wielką stawkę, traktują to spotkanie jak puchar pasztetowej. Andrzej Strejlau zwracał uwagę, że piłkarze chodzą po boisku, ale i im się nie dziwił, bo było cholernie gorąco, a cały sezon w nogach – za co tu umierać? Za stawkę, która nawet u Pickforda, bohatera meczu, nie była w stanie wzbudzić szczególnie większych emocji?

Skoro już ten mecz jednak się odbył, oddajmy Anglii, że była lepsza i na zwycięstwo zasłużyła. Szwajcarów broniły przed utratą gola poprzeczki i słupki, raz uratował ich VAR, raz minimalne pudło Dele Alliego. Dobrze bronił w kluczowych momentach Sommer. Pickford wykazać musiał się przed jedenastkami może raz, może dwa, ale generalnie klarownych sytuacji było przez cały mecz jak na lekarstwo.

To był taki mecz, w którym od pierwszej minuty śmierdziało rezultatem 0:0 i karnymi, co też się stało. Miejmy nadzieję, że był to ostatni mecz o trzecie miejsce Ligi Narodów w historii.

Anglia – Szwajcaria 0:0, karne 6:5

Najnowsze

Anglia

Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama