Przed nami trzy kolejki do końca sezonu, w trakcie których rozstrzygną się losy mistrzostwa Polski, wyjaśni się, kto zagra w europejskich pucharach, a także poznamy komplet spadkowiczów z ekstraklasy – czyli jeszcze jednego. To kluczowe kwestie, ale nie zapominajmy o całej reszcie, bo już niedługo doczekamy się też całej masy rankingów i klasyfikacji indywidualnych. Ot, choćby kozaków i badziewiaków sezonu 2018/19. Wybieramy ich systematycznie co kolejkę, zliczamy nominacje i voila – zestawienia gotowe.
Skoro na horyzoncie widać już metę, postanowiliśmy – przy okazji prezentacji najlepszych i najgorszych w ostatniej serii gier – pokazać też to, kto jest kandydatem do końcowego triumfu. Tym bardziej, że kilku gości na finiszu osiągnęło taką formę, że trzeba traktować ich poważnie i zakładać, że zobaczymy ich także w drużynach po 35., 36. i 37. kolejce. Formę bardzo dobrą lub… wręcz przeciwnie, bo badziewiacy też wysoko podnoszą ręce, by się zgłosić.
I właśnie od nich zaczniemy. Po zakończonej wczoraj kolejce wygląda to tak. Zwróćcie uwagę na Jakuba Bursztyna. Zagrał w tym sezonie w siedmiu meczach, ale aż po trzech lądował wśród najgorszych. Jest powtarzalność.
No ale uwagę zwraca przede wszystkim liczba przy nazwisku Piotra Polczaka. Siódemka. Nie napiszemy, że szczęśliwa, bo kibice Zagłębia Sosnowiec pewnie byliby gotowi zabić nas samym wzrokiem. Obrońca, który współtworzył słynną defensywę Cracovii w czasach gry systemem “Pilarz-5-2”, teraz jest członkiem innej obrony, który będziemy wspominać latami. Prawdopodobnie jeszcze gorszej.
Na tę chwilę nie ma w lidze piłkarza, który częściej był badziewiakiem. Czy to się rzutem na taśmę zmieni? Rzućcie okiem na czołówkę klasyfikacji i sami oceńcie:
Siedem nominacji: Polczak (Zagłębie S.)
Sześć nominacji: Petrak (Korona)
Pięć nominacji: Pospisil (Jagiellonia), Cichocki (Zagłębie S.)
Cztery nominacje: Vujadinović, Jevtić, Makuszewski (Lech), Carlitos (Legia), Kanibołocki (Miedź), Boguski (Wisła K.), Dźwigała (Wisła P.), Toth (Zagłębie S.)
Zaskoczenie to obecność napastnika Legii, który zawodził w wielu jesiennych meczach, ale zanim będziecie próbowali nas zaorać, musimy wydać oświadczenie – spokojnie, Hiszpan z czasem nazbierał tyle nominacji do jedenastki kozaków, że nie ma szans, iż znajdzie się w jedenastce graczy, którzy najczęściej wyglądają jak przebierańcy. Zawodnik Legii, o czym za chwilę się przekonacie, wychodzi na zero.
Jedenastka kozaków po 34. kolejce wygląda tak:
Prawie połowa nazwisk powtórzy się przy okazji klasyfikacji największych kozaków w całym sezonie. Choć na czołowe miejsca muszą ci panowie jeszcze zapracować.
Siedem nominacji: Angulo (Górnik)
Sześć nominacji: Mladenović (Lechia), Forsell (Miedź), Czerwiński (Piast)
Pięć nominacji: Cabrera (Cracovia), Imaz (Wisła K./Jagiellonia), Gytkjaer (Lech), Haraslin (Lechia), Plach, Sedlar, Valencia (Piast), Pietrzak (Wisła K.), Pawłowski, Bohar (Zagłębie L.)
Cztery nominacje: Steinbors, Zarandia (Arka), Żurkowski (Górnik), Runje, Novikovas, Świderski (Jagiellonia), Tiba, Jóźwiak (Lech), Jędrzejczyk, Remy, Carlitos (Legia), Kirkeskov (Piast), Dwali, Walukiewicz, Drygas (Pogoń), Ondrasek (Wisła K.), Starzyński (Zagłębie L.), Pawłowski, Udovicić (Zagłębie S.)
I mamy nadzieję, że piłkarze z Legii, Piasta i Lechii jeszcze mają coś w zanadrzu, bo będzie to oznaczać kapitalną walkę o mistrzostwo.
Fot. FotoPyK