Reklama

Zjazd Kovacevicia wodą na młyn dla Cracovii

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

02 kwietnia 2019, 21:04 • 3 min czytania 0 komentarzy

Delektowanie się piłkarskimi emocjami jest rzeczą fajną, przez piłkarskich kibiców bardzo pożądaną. Jeszcze lepiej, kiedy oglądając mecz, w którym obie drużyny są w stanie wymienić więcej niż trzy podania, względnie oddać jakiś celny strzał, można dowiedzieć się czegoś dzięki dobrze zorientowanym komentatorom. Gorzej, gdy słuchasz, że Legia odpadła z Liechtensteinem, a Górnik grał z powodzeniem w pucharach. Alternatywna rzeczywistość w wykonaniu Marka Motyki, komentatora – hmm – co najmniej niekonwencjonalnego, nie pozwoliła zrealizować drugiego punktu, który warunkuje zadowolenie kibiców. A pierwszy, ten najważniejszy, dotyczący poziomu spotkania?

Zjazd Kovacevicia wodą na młyn dla Cracovii

Cóż, nie nudziliśmy się. Wydawało się, że Cracovia, dzięki szybko zdobytej bramce ułożyła sobie mecz, ale determinacja Korony sprawiła, że było gorąco do samego końca, choć kielczanie nie mieli prawa wygrać, posiadając w obronie tak beznadziejnie dysponowanego Kovacevicia.

Nie wiemy, co było bardziej kuriozalne. Nieporozumienie z Hamrolem na samym początku, kiedy Bośniak przeszkodził bramkarzowi w swobodnym złapaniu piłki, co o mały włos nie skończyło się trafieniem Piszczka, czy sytuacja z drugiej połowy. Wówczas znów nie porozumiał się z Hamrolem, ale tym razem – dla odmiany – poza polem karnym. Tylko szczęście i trudna pozycja strzelecka, w jakiej znalazł się Cabrera zadecydowały, że “Pasy” nie zapewniły sobie zwycięstwa wcześniej.

Musiały czekać do samej końcówki i – naturalnie – kolejnego błędu środkowego obrońcy, który zagrał piłkę ręką. W polu karnym, oczywiście. Choć mieliśmy do czynienia z raczej niegroźną sytuacją: dość daleko do bramki, za Kovaceviciem jeszcze kilku defensorów.

Efekt? Rzut karny i decydujące trafienie Cabrery.

Reklama

Tak patrzymy na noty Kovacevicia i cóż – o ile w rundzie jesiennej stanowił o sile bloku defensywnego Korony, o tyle wiosną przechodzi samego siebie jeżeli mówimy o bezmyślnych interwencjach, a w dalszej kolejności zawalonych meczach.

Oceny za pięć ostatnich spotkań? Proszę bardzo:

2, 1, 7, 3, dziś 2.

Jeden wyjątek od reguły, reszta występów poniżej jakiejkolwiek krytyki.

Straszny zjazd.

Zjazd, który kosztował Koronę porażkę i sprawił, że wśród kieleckich kibiców utrzymują się minorowe nastroje.

Reklama

Abstrahując od Kovacevicia, trzeba przyznać, że Cracovia nie przekonywała. Mało było w tym wszystkim kreatywności, jeszcze mniej zwykłej jakości. Niby “Pasy” szybko strzeliły gola za sprawą bomby Dąbrowskiego i przytomnej dobitki Piszczka, ale szybko inicjatywę przejęli przyjezdni.

Powinni wyrównać dość szybko, ale Forbes…

Cóż, Forbes – delikatnie mówiąc – znalazł się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie.

https://twitter.com/Hubert_Michno/status/1113121386921410562

Zniweczył pracę wykonaną przez Rymaniaka i strzelającego Arweladze, który był dziś – szczególnie w drugiej połowie – bardzo aktywny. Tyle dobrego, że po zmianie stron Forbes wyrównał (asysta Gruzina), ale jak wspominaliśmy – Korona nie miała prawa wygrać, posiadając w swoich szeregach sabotażystę, który ostatnimi czasy zbyt często zapomina, jak się gra w piłkę.

[event_results 573265]

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...