Reklama

Jak ukręcić na siebie bicz? Pokazuje Sa Pinto

red6

Autor:red6

01 kwietnia 2019, 17:26 • 6 min czytania 0 komentarzy

Złotousty Ricardo Sa Pinto niedawno wymyślił dość osobliwy sposób na tak zwane zamykanie japy krytykom – Portugalczyk uznał, że będzie się porównywał do innych trenerów i sytuacji, oczywiście dobierając wszystko tak, by zrobić sobie dobrze. Choćby wczoraj szkoleniowiec Legii przytomnie zauważył, że Wisła Kraków Macieja Stolarczyka jest w tabeli niżej, a szkoleniowiec Białej Gwiazdy ciągle pracuje – zupełnie tak, jakby cele, kadry i sytuacja w ostatnich miesiącach w Wiśle i Legii były podobne.

Jak ukręcić na siebie bicz? Pokazuje Sa Pinto

A przed chwilą Ricardo Sa Pinto został zwolniony.

Swoją drogą, nawiązując do wypowiedzianych wczoraj przed Portugalczyka słów, nawet szanowalibyśmy konsekwencję, gdyby nie fakt, że to zwyczajnie bardzo głupie, co najlepiej widać przy porównaniu do poprzedniego sezonu, czyli siłą rzeczy również do Romeo Jozaka.

KURSY NA NAJBLIŻSZY MECZ LEGII W ETOTO: LEGIA 1.95 – REMIS 3.45 – JAGIELLONIA 4.35

Portugalczyk wpadł na ten pomysł bodaj wtedy, gdy po przegranym meczu z Rakowem Częstochowa w Pucharze Polski został zapytany o formę drużyny w wiosennych spotkaniach. Spodobał mu się do tego stopnia, że powtórzył to samo również po meczu ze Śląskiem: – Szanuję opinie ludzi, ale… mamy w tej chwili sześć punktów więcej niż w poprzednim sezonie – rzucił do dziennikarzy.

Reklama

Już pal licho, że się pomylił, bo tak naprawdę Legia miała na koncie tylko trzy oczka więcej. Wydaje nam się bowiem, że porównywanie się do osiągów gościa, który nawet trenerem nie był, tylko takiego udawał i został zwolniony za wyniki, to niepotrzebna i z góry przegrana sprawa – szczególnie przy tak mizernej różnicy punktowej. No ale skoro Sa Pinto się uparł, to postanowiliśmy powiedzieć: “sprawdzam”.

Oczywiście jest już po ptokach, no ale mimo wszystko przecież dobre porównanie bez trudu powinno przetrwać próbę czasu – tym bardziej, że minęły ledwie dwa tygodnie, w trakcie których rozegrano jedną kolejkę ligową.

No to tak…

Legia punktuje tak samo jak w zeszłym sezonie

Gdyby Sa Pinto wtedy trafił, po kompromitującej porażce z Wisłą Kraków wciąż byłby zapas, no ale fakty są nieubłagane – dzisiejsza Legia nie dopisuje sobie po 27. kolejce żadnych punktów, a tamta prowadzona przez Romeo Jozaka zdobyła w tej serii gier komplet w wyjazdowym spotkaniu z Lechią Gdańsk. Wtedy było 51 punktów, teraz też jest tyle. Wtedy była pozycja wicelidera, teraz również. Różnica jest taka, że wtedy warszawiacy mieli tyle samo punktów co Jagiellonia, a dziś Lechia odstawiła ich na pięć oczek.

Na tym etapie rozgrywek Jozak punktował lepiej 

Reklama

Po wspomnianym meczu w Gdańsku Romeo Jozak mógł się pochwalić poprowadzeniem Legii w 19 meczach ligowych, w których zdobył 38 punktów. Średnia wychodzi okrągła i możecie policzyć ją bez trudu. Tymczasem na tym samym etapie, do którego lubi odnosić się Sa Pinto, Portugalczyk może “pochwalić się” średnią niższą, bo 1,91 pkt po 23 meczach. Oczywiście z kolejnych czterech meczów ligowych, w których Chorwat poprowadził drużynę, Legia wygrała tylko jeden i średnia spadła, ale… wszystko przed Sa Pinto. Albo i nie.

Legia Jozaka bardziej zachęcała, by przyjść na stadion 

Warto zerknąć też na to, skąd brały się punkty zdobywane przez Legię przed rokiem i teraz, bo przecież wśród zarzutów stawianych Sa Pinto pojawia się i taki, że warszawska drużyna na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej gra tak, że szkoda wychodzić z domu. Ma to swoje odzwierciedlenie w liczbach – w tym sezonie wicelider tabeli więcej punktów przywiózł z delegacji, niż wywalczył u siebie (24 do 27). W poprzednim było odwrotnie, Legia u siebie była mocniejsza (31 do 20 na korzyść meczów przy Łazienkowskiej).

Jozak nie przegrywał tak kompromitująco jak Sa Pinto wczoraj 

Jasne, Wisła Kraków była ostatnio w sztosie, bo potrafiła strzelić sześć bramek Koronie i trzy Cracovii, ale mimo wszystko cztery do zera z Legią to rezultat, o którym fani Białej Gwiazdy nawet nie marzyli. Ekipa Sa Pinto tyle goli straciła po raz drugi w tym sezonie, bo równie źle zagrała w sierpniowym meczu u siebie z Wisłą Płock. Za kadencji Romeo Jozaka kibice nigdy tak często nie łapali się za głowę. Gdybyśmy któryś mecz tamtej Legii mieli zestawić z wczorajszym spotkaniem, wybralibyśmy 0-3 z Lechem w Poznaniu, po którym doszło do słynnej “bitwy pod autokarem”, ale smutna dla warszawian prawda jest taka, że nawet tamtą porażkę zrozumieć chyba trochę łatwiej niż to, co wydarzyło się wczoraj.

Romeo Jozak nie odpadł z europejskich pucharów 

Tylko dlatego, że nie miał takiej możliwości? Pewnie tak, ale tutaj pozostaje nam tylko gdybanie. Za to w przypadku Sa Pinto są fakty – trzeba było w drugim meczu odrobić porażkę 1-2 z Dudelange, ale udało się zaliczyć się tylko kolejny kompromitujący rezultat, czyli remis 2-2.

Romeo Jozak nie odpadł z Pucharu Polski

Okej, tu już możemy porównywać obu panów bez większych wątpliwości co do sensu tych rozważań. Za kadencji Romeo Jozaka udało się przejść Ruch Zdzieszowice, Bytovię Bytów i zremisować w pierwszym spotkaniu półfinałowym – na wyjeździe z Górnikiem Zabrze, a później – już z inną osobą pełniącą funkcję trenera – zgarnąć trofeum. W przypadku Sa Pinto nie będzie to możliwe, bo zespół nie doczłapał się do grona czterech najlepszych drużyn. Przy czym – by pozostać obiektywnym – wypada stwierdzić, że teraz droga była trudniejsza – trzeba było przejść Chojniczankę, Piasta Gliwice, Chrobrego Głogów i Raków Częstochowa. Ostatnia przeszkoda okazała się za trudna.

Jozak był mniej antypatyczny 

Śmiano się z tego, że Chorwatowi wydaje się, że jest filozofem i wymyślił futbol na nowo, ale mimo wszystko trzeba przyznać, że w relacjach międzyludzkich radził sobie trochę lepiej niż Portugalczyk, który bardzo mocno popracował na opinię “buca”. Jasne, możemy uznać, że nie ma to znaczenia, bo liczą się tylko wyniki, ale wydaje nam się, że to krótkowzroczność. Trener, jedna z najważniejszych osób w klubie, jest wizytówką i dobrze byłoby, gdyby jakąś sympatię wzbudzał. A to, że można być stanowczym i zarazem lubianym, pokazał choćby Stanisław Czerczesow.

Zarówno wtedy, jak i teraz do Legii trafiają przebierańcy

Skuteczność transferowa to dziś jeden z głównych problemów warszawskiego klubu i wydaje się, że wynika on w dużej mierze z tego, że tak dużo mają do powiedzenia w tym temacie trenerzy. Legia jeszcze nie zapłaciła rachunku za zaciąg grupy bałkańskiej, a już bawi się w opcję portugalską. Zarówno wtedy, jak i teraz czasami udaje się trafić, ale większość ruchów to jednak niewypały. A Agra i Rocha wyglądają wręcz tak ogórkowo, że będziemy ich wspominać latami.

Styl się nie poprawił

To najbardziej subiektywna kwestia, więc zostawimy wam ją do refleksji, choć sami z patrzenia na dzisiejszą toporną Legię nie czerpiemy żadnej przyjemności. No i przypomnimy tylko, że Sa Pinto jednak jest trenerem, a Jozak jedynie próbował nim zostać…

***

No, nie będziemy ukrywać – mieliśmy nadzieję, że dla dobra polskiej piłki klubowej skończy jak Jozak. I tak właśnie skończył.

***

Słuchaj audycji o Legii w Weszło.FM:

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...