Reklama

Badziewiak, ale z ambicjami!

red6

Autor:red6

18 marca 2019, 14:37 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jagiellonia Białystok to, obok Lecha Poznań, chyba największe drużynowe rozczarowanie wiosny. Co prawda jeszcze kilka innych klubów zdobyło trochę mniej punktów niż ekipa Ireneusza Mamrota, co prawda to Legia nie poradziła sobie z pierwszoligowcem w Pucharze Polski, co zespołowi z Podlasia się przecież udało, ale mimo wszystko chyba nikt nie zakładał, że taka drużyna zamiast gonić Lechię i Legię, będzie drżeć o górną ósemkę. Gdybyśmy zastanowili się nad tym, dlaczego nie hula to, co hulać miało, wskazać moglibyśmy wiele przyczyn, ale chyba w pierwszej kolejności fakt, że Jaga większość meczów ligowych gra w dziesiątkę. Napastnicy w tym klubie istnieją tylko teoretycznie. 

Badziewiak, ale z ambicjami!

Bo podsumowanie występów Stefana Scepovicia i Patryka Klimali w tych sześciu wiosennych kolejkach sprowadzać musi się do tego, że byli niewidoczni lub – co rzadsze, ale też co gorsze – niweczyli wysiłek kolegów przez marnowanie dogodnych sytuacji, z rzutem karnym włącznie. Zazwyczaj było w tym czasie tak, że panowie odnajdywali się dopiero w jedenastce badziewiaków, ponieważ nasz detektor spokojnie wyłapuje wszystkich zakładających na czas meczu czapkę-niewidkę. Podsumowanie tych “starań” wygląda tak:

21. kolejka: brak (Klimala wśród kandydatów)
22. kolejka: wyróżnienie dla Klimali (Scepović wśród kandydatów)
23. kolejka: wyróżnienie dla Scepovicia
24. kolejka: brak (Scepović wśród kandydatów)
25. kolejka: wyróżnienie dla Scepovicia (Klimala wśród kandydatów)
26. kolejka: wyróżnienie dla Klimali

Regularność w piłce jest ważna, ale tej nie szanujemy. Tak naprawdę wychodzi na to, że jednym sposobem, by ci gracze uniknęli znalezienia się w orbicie naszych zainteresowań po kolejce, jest trzymanie ich na ławce rezerwowych przez całe zawody lub przynajmniej większość meczu. Większe pretensje mielibyśmy oczywiście do podróżnika Scepovicia. Podczas gdy doświadczony Serb tylko przeszkadzał kolegom w staraniach o korzystny wynik, jego konkurent przynajmniej strzelił dwa gole pierwszoligowcowi z Opola w Pucharze Polski. Chociaż tyle, akurat to robić potrafi, co pokazywał już na wypożyczeniu do Wigier. Poza tym jakoś już tak mamy, że więcej cierpliwości wykazać potrafimy w stosunku do 20-letniego Polaka, niż podstarzałego niby-snajpera z zagranicy.

Choć musimy też przyznać, że ten młody Polak może być niezłym ananasem. Mniej więcej w tym samym czasie, w którym po raz kolejny załamywaliśmy ręce, oglądając wyczyny ofensywy Jagi, wpadł nam w nie wywiad z Patrykiem Klimalą, który został opublikowany na portalu 2×45.info. Ciekawa sprawa i to nawet nie dlatego, że Michał Probierz na Twitterze nazwał go po wszystkim “kłamczuszkiem”. Mimo tych 20 lat na karku chłopak przyznał się do naprawdę sporej liczby błędów popełnionych przy okazji swoich starań, by zostać piłkarzem – włączając w to życie nocne, sodówkę czy złe reagowanie na decyzje trenerów i uwagi z ich strony. Jednocześnie bije od niego dziwna pewność siebie, którą najlepiej pokazuje to zdanie: “Jakbym miał występować tylko w Ekstraklasie, to po prostu przestałbym grać w piłkę”.

Reklama

Dziwna, bo na razie dość trudno ją uzasadnić. Aż przypomniały nam się oratorskie popisy Wojtka Pawłowskiego i to nie z pierwszego wywiadu dla klubowej telewizji. Raczej chodzi o te fragmenty o powrocie do śmiesznej polskiej ligi, które dziś w kontekście lat poniewierki i grzania ławy w różnych zespołach brzmią dość śmiesznie. Fajnie, że Klimala ma marzenia i granie tylko u nas go nie zadowoli, ale chyba najpierw wypadałoby cokolwiek w tej lidze osiągnąć, by się nimi w takiej formie dzielić.

Albo przynajmniej przestać kopać się po czole.

Albo strzelić jakąkolwiek bramkę rywalowi spoza pierwszej ligi.

Na pewno będziemy się z uwagą przyglądać jego dalszym poczynaniom. Ale na razie można przyjrzeć się Klimali w jedenastce badziewiaków, w której ląduje głównie w towarzystwie piłkarzy Lecha i kolegów z drużyny.

54518038_2087250508233248_3365469101072842752_n

I tu mamy przykład dla Klimali, że można. Przemysław Wiśniewski z Górnika Zabrze jesienią należał do najsłabszych piłkarzy w lidze, ale po zapłaceniu frycowego i przesunięciu go z prawej obrony na środek wygląda przyzwoicie. A zdarza się, że nawet bardzo dobrze, bo tak oceniamy jego poczynania w meczu z Lechem.

Reklama

Czy mieliśmy większe zgrzyty? Zdarzyły się, bo mimo przegranych derbów z bardzo dobrej strony pokazał się Janusz Gol, w Poznaniu błysnął Jimenez, podobał nam się występ Steca w Płocku, a Cierzniak czy Jędrzejczyk też dość mocno przyczynili się do tego, że Legia wymęczyła zwycięstwo ze Śląskiem. Ale liczba miejsc jak zwykle jest ograniczona, a zdecydowaliśmy się postawić na tych graczy.

 54409176_777787555932225_985051543906549760_nFot. FotoPyK

Najnowsze

Kozacy i badziewiacy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...