Można było przypuszczać, że Barcelona na Parc Olympique Lyonnais nie rozegra najlepszego meczu w sezonie. Ba, trudno było myśleć, że zagra choćby dobrze. Zbyt wiele problemów pojawiło się w ostatnim czasie w katalońskiej drużynie, żeby nagle miały wszystkie zniknąć… Zgodnie z przewidywaniami przełom w grze Blaugrany nie nastąpił, ale inna sprawa, że nie był potrzebny, by wrócić do domu z przyzwoitym wynikiem.
Ze wszystkich problemów Barcelony najbardziej razi brak środkowego napastnika. Luis Suarez za co się nie weźmie, daje ciała na całej linii. Urugwajczyk źle podaje, kiepsko przyjmuje, nie wychodzi na pozycje i przede wszystkim niecelnie strzela. “El Piostolero” w formie spokojnie skończyłby dzisiejszy mecz z golem, bo pewnie celnie uderzyłby w sytuacji, gdy stał kilka metrów od bramkarza.
Zdecydowanie lepiej od bardziej doświadczonego kolegi zaprezentował się Ousmane Dembele, który zaliczył kilka udanych dryblingów. Do ideału Francuzowi było jednak daleko, ponieważ nie zawsze podejmował dobre decyzje. Gdy na lewej stronie na wolną pozycję wybiegał Leo Messi, zdecydował się na uderzenie. Podobny błąd popełnił, gdy wbiegającym był Jordi Alba. Jeśli uderzenia 21-latka byłyby choćby celne, przymknęlibyśmy oko, ale niestety dla fanów Blaugrany do celności było mu daleko.
Gospodarze mieli szansę ugodzić Barcelonę, ale tego nie zrobili. Najbliżej strzelenia bramki był Martin Terrier, który oddał fenomenalny strzał, ale jeszcze lepszą interwencją popisał się Marc-Andre ter Stegen. Niemiec sparował piłkę na poprzeczkę, a chwilę później podniósł się i zgarnął futbolówkę, do której chcieli dopaść rywale.
https://twitter.com/talkingbaws/status/1097967064919224322
Golkiper Blaugrany w ostatnich tygodniach gra na takim poziomie, że piłkarze drużyny przeciwnej naprawdę muszą się bardzo postarać, by go zaskoczyć. Tymczasem podopieczni Bruno Genesio może i się starali, ale niewiele z tego wynikało. Strzały Depaya mijały bramkę Barcelony, a Denayer i Dembele nie byli w stanie przechytrzyć Gerarda Pique. Nieco lepiej spisał się Houssem Aouar, bo trafił chociaż w bramkę, ale takim uderzeniem ter Stegena nie miał prawa pokonać.
Małym pocieszeniem dla fanów Barcelony może być fakt, że Leo Messi wreszcie zaczyna przypominać siebie. Argentyńczyk od czasu, gdy doznał kontuzji w starciu z Valencią, grał na drugim biegu. Co prawda kapitan “Dumy Katalonii” nie wpisał się dziś na listę strzelców, ani nawet nie asystował, ale napędził kilka groźnych ataków. Pięciokrotnie zdobywca Złotej Piłki kilka razy uderzał na bramkę rywala, ale albo dobrą interwencją popisał się Anthony Lopes, albo strzelającemu zabrakło precyzji. Generalnie bramkarz Lyonu miał dziś trochę roboty, bo popisał się skutecznymi interwencjami także przy uderzeniach Coutinho i Busquetsa. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, iż nie były to piekielnie trudne do obrony strzały.
Ostatni raz Barcelona na wyjeździe w fazie pucharowej Ligi Mistrzów wygrała trzy lat temu, 23 lutego 2016 roku, kiedy to podopieczni Luisa Enrique pokonali 2:0 Arsenal. Jeśli forma drużyny Valverde nie eksploduje w najbliższym czasie, trudno będzie przerwać czarną serię. A to trochę psuje plany Blaugrany na ten sezon, bo w końcu priorytetem miało być odzyskanie tronu w Europie.
Lyon – Barcelona 0:0
Fot. NewsPix