Sandro Wagnera ściągano do Bayernu po to, by odciążył trochę Roberta Lewandowskiego, który – owszem – wygląda jak niezniszczalna maszyna, ale jednak jest tylko człowiekiem i też potrzebował chwil odpoczynku. Ten układ przez jakiś czas działał, lecz działać już nie będzie, bo Niemiec odszedł z monachijskiego klubu.
Jego nową drużyną będzie chińskie Tianjin Teda, 14. zespół poprzedniego sezonu w tamtejszej lidze. Nie jest to więc żaden mocarz, skoro ledwo uratował się przed spadkiem, ale wiadomo – nie o sport w tej transakcji chodzi. O kasę oczywiście. Wagner ma zarobić w Chinach aż 15 milionów euro, więc właściwie można z pewnością założyć, że dostanie na konto drugie tyle, ile przez kilkanaście lat trwania swojej dotychczasowej kariery.
No, niech mu się wiedzie, nic nam do tego. Ciekawszy z perspektywy polskiego kibica jest wątek Lewandowskiego, bo Wagner był jego zmiennikiem. I Niemiec w tej roli się sprawdzał, skoro na przykład w czternastu meczach poprzedniego sezonu Bundesligi strzelił osiem bramek i dorzucił dwie asysty. Wychodził czasem nawet w pierwszym składzie, ale skoro trafiał, a Lewandowski odpoczywał, wszyscy byli zadowoleni. Niestety w kolejnym sezonie już tak kolorowo nie było. Bayern pod wodzą Kovaca wciąż punktuje poniżej oczekiwań i najwyraźniej Chorwat nie chciał jeszcze ryzykować wstawianiem Wagnera w miejsce Lewandowskiego. Polski napastnik stoi jednak parę półek wyżej niż Niemiec, potrafi sobie sam wykreować sytuacje, Wagner niezbyt, toteż granie Niemcem zmniejszałoby jeszcze siłę rażenia Bayernu. Za tym poszłyby straty punktów, za tym być może głowa Kovaca… No, nie było w tym wszystkim miejsca dla Wagnera.
A skoro Niemiec ma spore ego, do tego dostał jeszcze taką kasę, wiadomo było co się musi zaraz stać. I stało się.
Bayern nie planuje sprowadzać zimą nowej dziewiątki, więc wiosną będzie miał z przodu tylko jednego Lewandowskiego. W Bundeslidze, gdzie trzeba gonić Borussię, zostało 15 spotkań. W Lidze Mistrzów przy bardzo korzystnych wiatrach siedem. W Pucharze Niemiec – jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem – cztery. Wychodzi więc na to, że Lewandowski może wiosną zagrać nawet i 26 meczów. A przecież niektóre mogą się kończyć dogrywkami, a jeszcze reprezentacja Polski zaczyna eliminacje do Euro 2020…
Oczywiście, od biedy za Lewandowskiego może grać Mueller czy Gnabry, ale to wręcz śmieszne, że tak wielki klub w obliczu tak trudnej wiosny zostanie z jedną strzelbą. Raz, że Lewandowski będzie forsowany do granic możliwości. Jednak i dwa, bo odpukać w niemalowane i tfu, tfu – ale Robertowi może się przytrafić nawet malutki uraz. Dzień przed półfinałem Ligi Mistrzów. Poważnego zastępstwa nie będzie, natomiast zgrzytanie zębów, że nie ma kto strzelać, już by się wtedy pojawiło. Potrafimy zrozumieć, że w Ekstraklasie może brakować zmiennika na danej pozycji. Ale w Bayernie?!
Dużo zdrowia, Robert. Czeka cię pracowita wiosna.
Fot. Newspix