Wywiad z Janem Bednarkiem, rozmowa z byłym trenerem Piątka, reportaż z Mediolanu, rozmowa z Tomaszem Frankowskim – dziś “Przegląd Sportowy” dostarcza sporo dobrej treści. A temat okładkowy to sobotnie starcie polskich snajperów w Serie A – Piątek kontra Milik.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Naprawdę daje radę dzisiejszy numer “PS”. Dużo niezłego czytania. Ale po kolei – najpierw reportaż Tomasza Włodarczyka z pierwszych dni Piątka w Mediolanie.
Teraz przekraczał próg pałacu jednego z najbardziej utytułowanych klubów świata, którego miał się stać częścią dosłownie za chwilę. Kilka kroków naprzód i znalazł się owalnym pokoju – jak w Białym Domu – najważniejszym w budynku. Sercu klubu – Sali Trofeów. Przez jej kształt, krążąc wokół ogromnego, uszatego trofeum ustawionego pośrodku i wpatrując się w podświetlone gabloty wypełnione srebrnymi zdobyczami ze wszystkich możliwych rozgrywek, zakręciło mu się w głowie – dosłownie i w przenośni. To było jak pozytywne pranie mózgu.
Rozmowa Łukasza Olkowicza z Grzegorzem Kurdzielem, drugim trenerem Cracovii. Oczywiście o Piątku.
Ustawialiśmy małe bramki. Chcieliśmy wymusić na piłkarzach, żeby strzelali po ziemi w te miejsca, które są najtrudniejsze dla obrony dla bramkarza.
Jak w tym ćwiczeniu wypadał Piątek?
Zaczynał od czterech celnych strzałów na dziesięć prób.
A kończył?
Na koniec sezonu trafiał dziewięć na dziesięć.
Co zmieniliście?
Krzysiek przede wszystkim potrafi słuchać i wyciągać wnioski.
Tomasz Frankowski opowiada Piotrowi Wołosikowi o tym, co czeka Przemka Frankowskiego w Chicago Fire, ale i sprzedaje kilka anegdot.
Z Blanco od razu się zakumplowaliśmy. Miesięcznie zarabiał ponad 250 tysięcy dolarów, na treningi przyjeżdżał świetnym samochodem, a połowa drużyny rowerami. Blanco poza umiejętnościami miał… lekką nadwagę. Kiedy na treningach robiliśmy ćwiczenia siłowe, jakieś hantle, brzuszki, on leżał na boku podparty łokciem i się przyglądał. Trener przygotowania fizycznego poprosił kiedyś: „Zrobiłbyś przynajmniej dziesięć brzuszków”. „Całe życie nie robiłem, to na koniec kariery też nie będę!” – obruszył się.
Sylwetka Juliusza Letniowskiego, czyli jednego z dwóch zimowych transferów Lecha Poznań.
Wiele razy jeździliśmy gdzieś, by zobaczyć tatę w akcji. Miał 37 lat, kiedy został mistrzem Polski w siatkonodze na plaży. Byliśmy z niego dumni. Dzięki tej wygranej pojechał z kolegą na mistrzostwa świata do Dubaju, ale tam zderzyli się ze ścianą. Przekonali się, jak wysoki jest poziom tej dyscypliny w niektórych krajach. Pamiętam też wyjazdy na mecze reprezentacji Polski w beach soccerze, w której grał tata. Był piłkarzem ofensywnym, uwielbiał przewrotki i często strzelał najpiękniejsze gole.
W Wiśle Płock zatrzęsienie. Odszedł kapitan Damian Szymański, odszedł trener przygotowania fizycznego Leszek Dyja, a wraz z końcem marca odejdzie dyrektor sportowy Łukasz Masłowski. Głównie o tym jest wywiad z Jackiem Kruszewskim, prezesem Nafciarzy.
– Sporo, ale takie jest życie. Moment jest trudny, bo odejścia tak ważnych osób w każdym klubie byłyby odczuwalne. Uważamy jednak, że po pierwsze, jak wspomniałem wyżej – nie ma u nas niewolników, a po drugie nie ma ludzi niezastąpionych. Jeżeli ktoś bardzo chce odejść, to trzeba mu na to pozwolić i ja tak robię.
Felieton Krzysztofa Stanowskiego o tym jego refleksjach na temat transferu Piątka.
Piątek też jest tym, który udowadnia, że nie ma sensu zachłystywać się piłkarzami z telewizji, bo to dokładnie tacy sami ludzie i można w rok do nich dołączyć. Świat piłki niesamowicie się spłaszczył. Mam wrażenie, że coraz mniej jest zawodników unikalnych, za to coraz więcej takich po prostu bardzo solidnie, porządnie wyszkolonych przez coraz lepszych trenerów (…).
W “Magazynie Lig Zagranicznych” tematem wydania jest wywiad Przemka Rudzkiego z Janem Bednarkiem. Przede wszystkim o odbudowywaniu się.
– Wielu ludzi kocha piłkę za to, że jest nieprzewidywalna. Były rozmowy z klubem na temat wypożyczenia, tutaj też zdawano sobie sprawę, że nie mogę cały czas siedzieć na trybunach. Zapewniano mnie, że wszystko jest super, że są zadowoleni, ale zawodnik nie może być spokojny, kiedy nie gra. Ja mogłem tego doświadczyć tylko jadąc na reprezentację, bo dostawałem szansę. A czułem, że moja dyspozycja w kadrze będzie wysoka wówczas, gdy będę grał regularnie w klubie.
Prezes Nantes, Waldemar Kita, opowiada o zaginionym Emiliano Sali.
– Widziałem go w zeszłym tygodniu. Potem odwiedził nas w poniedziałek przed odlotem do Anglii. Przyszedł na obiad pożegnać się z kolegami, ja w tym spotkaniu nie uczestniczyłem. We wtorek o 9 rano dowiedziałem się, że samolot z nim na pokładzie zaginął. Byłem w szoku – wspomina Kita.
Poza tym:
– życiowa forma Pawła Wszołka
– sylwetka Axela Witsela
– zapowiedzi meczu Milan – Napoli
“SPORT”
Zagłębie Sosnowiec naściągało piłkarzy do walki o utrzymanie, ale ilu ma szanse na grę?
Dla kibiców z Kresowej liczy się tylko jedno – świadomość, że żaden z nowych piłkarzy nie został ściągnięty, by stanowić uzupełnienie kadry pierwszego zespołu. Wszyscy wnieść mają do drużyny nową jakość i realną wartość. – Każdy z dziesięciu pozyskanych tej zimy zawodników z marszu może wejść do wyjściowej jedenastki i stanowić jej realne wzmocnienie – mówi Robert Tomczyk, dyrektor sportowy Zagłębia.
Szymon Żurkowski może kosztować Fiorentinę ponad pięć milionów euro.
Na transferze swojego zawodnika zabrzanie mają zarobić 3,7 mln euro, ale z wszystkimi bonusami (gra w reprezentacji, występy w pucharach), ta suma ma wzrosnąć do 5,1 mln euro. Czyni to transfer młodzieżowego reprezentanta Polski jednym z najwyższych w historii ekstraklasy. To więcej niż Borussia Dortmund zapłaciła dziewięć lat temu Lechowi za Roberta Lewandowskiego. BVB wyłożyło wtedy 4,75 mln euro.
Zimą kluby z Ekstraklasy postawiły na transfery obcokrajowców, co widać już po sparingach, gdzie nowych – kompletnie nieznajomych twarzy – jest coraz więcej.
– Transfery zagranicznych zawodników do polskich klubów to temat rzeka – zapewnia znany trener, Bogusław Kaczmarek. – Niedawno oglądałem sparing jednej z drużyn ekstraklasowych, gdzie w jedenastce grało aż dziesięciu obcokrajowców i aż mnie dopadły dreszcze ze złości. Nie żebym coś miał przeciwko zagranicznym piłkarzom, ale takie proporcje to delikatnie mówiąc nieporozumienie. Dlaczego trenerzy klubów ekstraklasy tak rzadko sięgają po młodych, utalentowanych polskich futbolistów?
Rozmowa z Kacprem Kostorzem, który został wykupiony z Podbeskidzia przez Legię, ale w Bielsku spędzi jeszcze całą rundę wiosenną.
Kiedy po raz pierwszy dowiedział się pan o zainteresowaniu Legii?
– Dokładnie… nie pamiętam, ale miało to miejsce w trakcie rundy jesiennej. Jakiś czas temu pojawiły się sygnały, że Legia mnie obserwuje. Nie były od razu głośne. Mam wrażenie, że klub nie chciał, abym o tym wiedział.
Mistrz Polski nie był jedynym klubem, który się panem interesował…
– Z tego co wiem, zabiegała o mnie też Jagiellonia Białystok. Ale dyrektor sportowy Legii do mnie zadzwonił i przedstawił warunki. Bardzo spodobała mi się ścieżka rozwoju, jaką zaproponował mi klub z Warszawy.
Poza tym:
– obozowa papka – kto się z kim spotkał, kto narzeka na coś tam
– starcie Milanu i Napoli
– rozmowa z Piotrem Ćwielongiem
“SUPER EXPRESS”
W “Superaku” dublują się materiały z wcześniej omawianych gazet. Jest rozmowa z Kitą o Sali, jest zapowiedź starcia Milanu z Napoli, ale i jest rozmówka z Aleksandarem Prijoviciem.
Ale zawsze pamiętam, ile miłości dali mi przez wszystkie miesiące, które spędziłem w ich klubie, stawiam to wyżej niż negatywne emocje, które pojawiają się na końcu.
– Mówi się, że dostałeś bajeczne pieniądze. Ile razy więcej będziesz teraz zarabiał niż w Legii?
– Teraz mam wielokrotność tego, co zarabiałem w Legii. Tego się nie da porównać (śmiech).
“GAZETA WYBORCZA”
Nie ma nic o piłce.
fot. NewsPix