Naprawdę miło jest obserwować Borussię Dortmund w tym sezonie. Nie dość, że BVB gra bardzo efektowną piłkę, to jeszcze uczestniczy w tym nasz rodak. Dziś w starciu z Hannoverem Polak rozegrał 70 minut, w których po raz kolejny pokazał się z dobrej strony. Nic więc dziwnego, że trener BVB woli go oszczędzać, gdy wynik na to pozwala. Mowa w końcu o kluczowym zawodniku w jego układance.
Borussia mierzyła się dziś z jedną z najsłabszych drużyn Bundesligi. Najwidoczniej Piszczek uznał – słusznie zresztą – że lepszego momentu na poprawienie statystyk może już nie być. Łukasz pierwszą połowę, gdyby koledzy byli bardziej skuteczni, mógł skończyć z przynajmniej jedną asystą. Najpierw Polak – prostopadłą piłką – obsłużył Marco Reusa, który wyszedł jeden na jednego z Esserem. Golkipera gości uratował słupek. Innym razem z rzutu wolnego Łukasz dograł precyzyjnie w pole karne do Guerreiro, który oddał strzał z pierwszej piłki, ale dobrą interwencją popisał się bramkarz Hannoveru.
Były już reprezentant Polski nie tylko próbował zaliczyć asystę, ale także chciał wpisać się na listę strzelców. Piszczu próbował strzałów zza pola karnego, ale za pierwszym razem obił rywala, co przyniosło tylko rzut rożny. Za drugim natomiast ustrzelił kolegę z drużyny. Piszczkowi więc nie chciało wpaść, ale koledzy 33-latka zrobili swoje. Strzelanie rozpoczął Achraf Hakimi, który celnie kropnął z okolic 16 metra. Zawodnik wypożyczony z Realu Madryt dołożył również sporą cegiełkę do drugiego trafiienia dla BVB, ponieważ to on odebrał piłkę Miiko Albornozowi. Następnie precyzyjnie dograł do wbiegającego w pole karne Reusa, który wpakował piłkę do siatki.
Przez pierwszą godzinę Hannover wyglądał dobrze. Szczerze mówiąc byliśmy w szoku, że podopieczni Breitenreitera są w stanie grać w ten sposób. Niby na boisko lidera przyjechała przedostatnia drużyna ligi, a wcale nie było tego widać. Goście perfekcyjnie ustawiali się w obronie, a jak BVB wychodziło z kontrą, sprawnie wracali. Owszem, po pierwszej połowie zapowiadało się na zwycięstwo gospodarzy, ale na pewno nie na pogrom. Być może ten mecz potoczyłby się inaczej, gdyby Roman Burki nie popisał się świetną interwencją przy strzale głową Weydandta. Albo gdyby Fossum oddał mocniejszy strzał z okolic 16 metra. Albo gdyby Marvin Bakalorz przeprowadził swoją akcję, po której piłka wpadła do bramki, nieco szybciej niż w ostatnich minutach regulaminowego czasu gry.
Przyjezdni opadli z siły, gdy Borussia wcisnęła drugą bramkę. Wówczas zaczął się koncert strzelecki gospodarzy na Signal Iduna Park. Sancho zaliczył efektowny rajd i podał do Mario Goetzego, który pewnym strzałem nie dał szans golkiperowi gości. Najwidoczniej Reus pozazdrościł dryblingu koledze, bo chwilę później pokusił się o podobny. Zakończył go podaniem do Raphaela Guerreiro, by ten wpakował piłkę do siatki.
https://twitter.com/raioxdabola/status/1089194078309416960
Strzelanie dla BVB zakończył Axel Witsel, który popisał się mocnym uderzeniem z dystansu. Po drodze piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki.
Cóż, Borussia dopisała kolejne trzy oczka do swojego ligowego dorobku, a co za tym idzie postawiła kolejny mały kroczek w stronę odzyskania mistrzostwa kraju. Nas może natomiast cieszyć, że w tym wszystkim uczestniczy Łukasz Piszczek, który trwale zapisuje się na kartach historii tak zasłużonego klubu.
Borussia Dortmund – Hannover 5:1 (1:0)
1:0 Hakimi 24′
2:0 Reus 60′
3:0 Goetze 62′
4:0 Guerreiro 67′
4:1 Bakalorz 86
5:1 Witsel 90′
Fot. Newspix.pl