Niespełna dwa tygodnie temu pisaliśmy o Marco Asensio, który nie radzi sobie w tym sezonie na boisku, ale także poza nim. Hiszpan w absurdalny sposób reagował na krytykę, co ostatecznie skończyło się dla niego kompromitacją [KLIK]. Dużo lepszy od 22-latka nie jest Isco, który formą także nie grzeszy. W dodatku, jak już od wielkiego dzwonu Santiago Solari postawi na niego, zamiast pokazać się z jak najlepszej strony, obraża się z kibicami.
Julen Lopetegui stawiał na Isco, ale jak doskonale wiemy, niezbyt długo zarządzał szatnią Realu Madryt. Oczywiście stanowiska nie stracił tylko dlatego że wierzył w talent 26-letniego pomocnika. Błędów personalnych i nie tylko takich popełnił znacznie więcej. Zostawił w szatni niezły bajzel, który od kilku tygodni stara się posprzątać Santiago Solari.
Argentyński szkoleniowiec uchodzi za człowieka spokojnego, ale jednocześnie potrafi postawić na swoim. Na treningach może nie podnosi głosu i niemal cały czas jest uśmiechnięty, ale jak przychodzi do konkretów, to potrafi wysłać na ławkę rezerwowych Isco, Keylora Navasa, Lukę Modricia, czy nawet Marcelo. Argentyńczyk ma bzika na punkcie pracy. Jeśli widzi, że gwiazda drużyny obija się na treningach, a młokos gryzie trawę, to szansę gry dostanie ten drugi. Od pewnego czasu stało się jasnym, że w jego drużynie nie będzie świętych krów. Korzystają na tym przede wszystkim Fede Valverde, Sergio Reguilon, Alvaro Odriozola, Vinicius Junior, a także Marcos Llorente, który odżył od czasu, gdy Solari został pierwszym trenerem Realu Madryt… Tak więc jeśli Llorente odżył, to co stało się z Isco? Spójrzcie na liczby reprezentanta Hiszpanii w trwającym sezonie.
Same liczby mogę trochę wprowadzać w błąd, ponieważ Isco za kadencji Lopeteguiego stracił cztery mecze, gdyż zdiagnozowano u niego zapalenie wyrostka robaczkowego. Pomimo tego rozegrał jednak 70% ze wszystkich możliwych minut. Po zmianie trenera jego sytuacja diametralnie się zmieniła, gdyż uzbierał jedynie 314 minut na 1080 możliwych (29%). Dwie bramki także specjalnie nie poprawiają jego wyników, gdyż trafiał do siatki jedynie w starciu z trzecioligową Melillą w Copa del Rey.
Co tutaj dużo mówić… Ostatnie tygodnie dla Isco nie były zbyt dobre. Ba, można nawet uznać, że od momentu gdy dołączył do Realu Madryt, tak kiepsko jeszcze nie było. Wszystko to przełożyło się na frustrację, plotki o konflikcie z kolegami i trenerem, a także krytykę ze strony mediów. W obronie piłkarza stanął nawet Sergio Ramos, który dedykował mu bramkę strzeloną w finale Klubowych Mistrzostw Świata, a także rozprawił się na konferencji prasowej z dociekliwym dziennikarzem. Rzućcie okiem na fragment rozmowy:
[Onda Cero] Chcę zapytać o dwa nazwiska. Ostatnio twój trener mówił o…
O Isco, prawda?
Zaciekawiłeś mnie, sam go wywołałeś do tablicy.
Naprawdę jesteście bardzo oryginalni (śmiech).
To wspaniały piłkarz, który miał ogromne znaczenie w tym legendarnym Realu, jak go chcecie nazywać.
Chwila. Chcemy nazywać?
Tak.
Cóż, chyba liczby mówią same za siebie. Nazwa bierze się właśnie z tego.
Dokładnie. Isco był jego częścią i teraz odgrywa marginalną rolę.
Nie zgadzam się z tym, nadal pozostaje ważnym członkiem tej drużyny. Na końcu zawsze w futbolu najlepsza jest rywalizacja. Mówił tak o tym każdy trener, który tutaj pracował. Oni zawsze podkreślali, że rywalizacja wewnątrz i poziom są tak wysokie, że mamy takie przypadki, jak przykładowo ten Ceballosa, który w poprzednim sezonie nie grał wcale, a w tym na koncie ma już sporo minut. Poziom wymagań jest tutaj bardzo, bardzo wysoki dla każdego z nas. To trudne zadanie dla wszystkich. Oczywiście kiedy chodzi o zawodnika, który jak sam powiedziałeś, dał tak wiele Realowi i prezentował taki poziom, to oczekiwania wobec niego rosną. Na końcu tego typu decyzje naznaczone są małymi szczegółami i naprawdę wszystko zależy od wielu kwestii. W karierze przeżywamy dobre i gorsze chwile. Kiedy piłkarz nie gra, niemożliwe jest, by się uśmiechał czy czuł komfortowo. Dlaczego tak się dzieje? Bo wszyscy chcemy grać, ale w takim klubie jak Real jest o to bardzo trudno. Nie wiem, czy odpowiedziałem na twoje pytanie (śmiech).
***
Dziennikarze to jedno, a kibice, koledzy z drużyny i trener drugie. W rewanżowym meczu w Lidze Mistrzów przeciwko CSKA Moskwa Isco dostał szansę od Solariego, ale w żadnym wypadku jej nie wykorzystał. Fani Królewskich stracili do niego cierpliwość i zaserwowali mu porcję gwizdów. Pomocnik zamiast sprawę przemilczeć, zaczął wykrzykiwać w stronę trybun: – „Czego? Czego chcecie?”. A jak przypuszcza telewizja „Movistar” zawodnik mógł krzyczeć do kibiców nawet obraźliwe słowa typu: – „Skurwysyny”.
Madrycki dziennik „AS” twierdzi, że Isco nie przykłada się do treningów, co nie podoba się nie tylko Solariemu, ale także ważnym piłkarzom. Nie bez echa pozostaje także kłótnia piłkarza ze szkoleniowcem po meczu z Eibarem, co w konsekwencji skończyło się dla niego trybunami w spotkaniu Ligi Mistrzów przeciwko Romie.
Bez wątpienia Isco gdzieś się pogubił, a całą sytuację chce podobno wykorzystać Pep Guardiola, który widzi w osobie Isco następce Davida Silvy. Czy ten transfer jest jednak prawdopodobny? Jak najbardziej, jeśli Królewscy ściągną na przykład Edena Hazarda, a postawa Hiszpania nie ulegnie poprawie. Oczywiście cena za 26-latka nie będzie aż tak bardzo atrakcyjna jak choćby mogła być rok temu, bo wszyscy doskonale wiedzą o jego problemach, ale trudno przypuszczać, że „Obywatele” nie będą musieli głębiej sięgnąć do kieszeni. Całkiem więc możliwe, że ostatnie fochy i spadek formy Isco spowodują, iż na Santiago Bernabeu trafi gwiazda Chelsea i reprezentacji Belgii.
Fot. NewsPix