– Będziemy musieli być przynajmniej tak samo skoncentrowani i poważni jak w poprzednich sezonach, by móc sobie poradzić z Celtą Vigo. O to się postaramy, ja i zawodnicy… Widzę, że moi piłkarze mają chęci, by zdobywać punkty, a tym samym odrabiać straty w tabeli – powiedział przed meczem na konferencji prasowej Santiago Solari. I wiecie co? Nie tylko Argentyńczyk zaczyna dostrzegać chęci i zaangażowanie u swoich piłkarzy, bo my także widzimy pozytywną zmianę w ich postawie. Królewscy wreszcie zaczynają przypominać siebie z poprzednich sezonów, w których nie było na nich siły w Europie.
Piłkarze ze stolicy Hiszpanii zwykle przesypiali pierwsze połowy w tym sezonie ligowym. Nie potrafili wejść w mecz na odpowiednim skupieniu, co często kończyło się stratą bramek. Łącznie Królewscy stracili ich aż dziesięć, a zdobyli tylko cztery. Jedynie Huesca i Eibar w całych rozgrywkach zanotowały równie słaby wynik… Tym razem jednak podopieczni Santiago Solariego wyszli na boisko z zupełnie innym nastawieniem. Przede wszystkim nie zwlekali z atakami, nie zanudzali klepaniem na własnej połowie, a także byli przebojowi w ofensywie.
Błyszczał głównie Karim Benzema, który na bramkę zamienił świetne podanie od Luki Modricia. Tak, tak… Chorwat małymi krokami wraca z mundialu. Oczywiście 33-latkowi jeszcze daleko do najlepszej formy, ale na pewno progres odnośnie do początku sezonu jest spory.
Benzema nie tylko dobrze dziś strzelał, ale także dryblował. Jego rajd na prawym skrzydle powinien się skończyć asystą, ale Toni Kroos nie trafił na pustą bramkę. Innym razem 30-latek wdał się w drybling i oddał strzał, po którym futbolówka najpierw uderzyła w słupek, następnie w Cabrala, a na koniec wpadła do siatki.
Po drugiej stronie była Celta Vigo, która niespecjalnie przekonywała dziś w ofensywie. Przede wszystkim gospodarze mieli problem, by dostać się w pole karne przyjezdnych. Jasne, strzał głową Yokuslu zatrzymał się na poprzeczne, ale to nie była akcja z gry… Bramka dla Celty padła dopiero po godzinie, gdy Mendez świetnie dograł do wbiegającego w pole karne Hugo Mallo, który popisał się pięknym strzałem z woleja.
Wówczas mogło się wydawać, że Celta po strzeleniu bramki kontaktowej nabierze większej pewności siebie, ale wcale tak nie było. Bo trudno wielkim naporem na bramkę gości nazwać strzał Aspasa z dystansu, z którym Courtois nie miał większych problemów. W ataku było więc bez zmian, ale w defensywie także, co ponownie wykorzystali przyjezdni. Konkretnie Odriozola, bo to on dał się sfaulować w polu karnym Junce. Arbiter dostrzegł faul i odgwizdał rzut karny, do którego podszedł Sergio Ramos. Efekt? Kolejna bramka strzelona “panenką”. W tamtym momencie Celta miała już więc nikłe szanse na sukces, a druga żółta kartka dla Gustavo Cabrala już całkowicie pogrążyła ekipę z Balaidos. Grę w przewadze bardzo szybko wykorzystał Real Madryt, bo zaledwie cztery minuty po zejściu defensora Celty, na listę strzelców wpisał się Dani Ceballos, który popisał się pięknym strzałem z dystansu.
Już w doliczonym czasie gry rozmiary porażki zmniejszył Brais Mendez. Hiszpan oddał niezły strzał z okolic szesnastego metra. Choć warto podkreślić, że golkiper Realu miał utrudnione zadanie, bo był zasłonięty, a na dodatek piłka po drodze odbiła się od jednego z graczy Królewskich… Wiele ta bramka jednak nie zmienia, bo wygrała dziś drużyna dużo lepsza w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Piłkarze Celty mogą się cieszyć, że skończyli ten mecz tylko z takim bagażem bramkowym, bo wynik mógł być zdecydowanie wyższy.
Cóż, wygląda na to, że Santiago Solari zostanie na Santiago Bernabeu przynajmniej do świąt, a kto wie, czy nie do końca sezonu. W końcu Real Madryt pod jego rządami nie tylko wygrywa, ale także gra coraz lepszy futbol.
Celta Vigo – Real Madryt 2:4 (0:1)
0:1 Benzema 23′
0:2 Cabral (bramka samobójcza) 56′
1:2 Mallo 61′
1:3 Ramos (rzut karny) 83′
1:4 Ceballos 91′
2:4 Mendez 94′
Fot. NewsPix