Dalecy jesteśmy od stwierdzeń, że Valdas Ivanauskas tchnął w Zagłębie Sosnowiec nowe życie. Niemniej na Stadionie Ludowym coś dziś drgnęło. Duet Pawłowski&Wrzesiński zdemolowali obronę to coś, co trener Nowak wystawił w defensywie Miedzi. No i beniaminek wygrał wreszcie pierwszy mecz od początku sierpnia.
Po golu na 1:0 dla Miedzi w trzeciej minucie zaczęliśmy już wyliczankę – “kolejny mecz Zagłębia Sosnowiec bez zwycięstwa, beniaminek nie wygrał żadnego z ostatnich meczów i w przełamaniu nie pomógł nawet nowy trener…”. Goście zaczęli to spotkanie bardzo udanie, przycisnęli Zagłębie na ich własnej połowie, a przewagę udokumentowali golem po rzucie karnym. Szczepaniaka w polu karnym dość bezmyślnie powalił Cristovao, a Forsell spokojnie przymierzył z jedenastu metrów.
Wtedy stała się rzecz niesłychana. Prędzej spodziewalibyśmy się, że baba z siatkami ustąpi nam miejsca w autobusie niż tego, że ekipa z Sosnowca ruszy na rywala i wciśnie mu gola na 1:1, później wyjdzie na prowadzenie, a wreszcie zdobędzie bramkę na 3:1. Aż upewniliśmy się czy aby na pewno oglądamy mecz na Canal+, czy przez przypadek odpaliliśmy któryś z archiwalnych odcinków polsatowskiego “Nieprawdopodobne? A jednak…”.
Miedź rozmontowywał duet Pawłowski-Wrzesiński. Nie wiemy który duet zrobił w tym roku większy raban na polskiej scenie rozrywkowej – Taconafide czy Szymkosiński. Wrzesiński na pełnym gazie wbiegł między obrońców rywala, dryblował, świetnie dośrodkowywał. Pawłowskiemu z kolei wychodziło dziś absolutnie wszystko. Gdyby trener Zagłębia wykorzystał limit zmian, a Kudła doznałby kontuzji, to jesteśmy przekonani, że Pawłowski byłby w stanie bronić strzał Forsella po okienku, a następnie dwoma szybkimi ruletami w kole środkowym przedostałby się pod drugą bramkę.
Akcja na 1:1 – świetna wrzutka Wrzesińskiego, Pawłowski uciekł trzem obrońcom piłkarzom występującym w linii obrony i z bliska dał wyrównanie Zagłębiu.
Akcja na 2:1 – przytomne zagranie na obieg Udovicicia, dobre dogranie Wrzesińskiego i Pawłowski załadował z woleja przy słupku.
Oczywiście nie sposób pominąć tutaj fatalnej postawy obrony ludzi ustawionych w formacji defensywnej Miedzi. Bozic szukał odpowiedzi na pytanie “czy da się grać bez zginania nóg w kolanach?”, Adu Kwame odstawiał kabaret na poziomie skeczów grupy “Koń Polski”. Na ich tle Polczak z Jędrychem wyglądali jak Mariusz Pudzianowski przy Kubie Wojewódzkim na zawodach kulturystycznych.
A samobój Frana Cruza to właściwie zwieńczenie tego, co odstawiali dziś w destrukcji legniczanie. Samozaoranie.
[event_results 533684]
fot. FotoPyk