Osiem ligowych spotkań wystarczyło, by w Lechu Poznań doszli do wniosku, że potrzebna jest im rewolucja. Jej zalążki dostaliśmy już wprawdzie latem, ale do naprawdę odczuwalnej eksplozji ma dojść dopiero w trakcie dwóch najbliższych okienek transferowych. I jeśli coraz głośniejsze doniesienia rzeczywiście się spełnią, to przy Bułgarskiej należy spodziewać się potężnych wstrząsów.
O poważnych roszadach kadrowych, które już wkrótce mają nastąpić w szatni Lecha jako pierwszy poinformował Radosław Nawrot. Według informacji, które posiada, na odstrzał przeznaczono Łukasza Trałkę, Macieja Gajosa, Darko Jevticia, Jasmina Buricia i Piotra Tomasika. Czyli zawodników – poza Tomasikiem oraz Gajosem – bardzo ważnych dla Lecha w ostatnich latach, stanowiących kręgosłup mistrzowskiego zespołu z sezonu 14/15. Co więcej, Trałka i Burić, jako najbardziej doświadczeni piłkarze „Kolejorza”, znaleźli się w gronie czterech zawodników, których Ivan Djurdjević przed nadchodzących meczem z Arką wytypował na liderów swojego zespołu, by wreszcie skończyć z rotacyjnym systemem przekazywania opaski kapitańskiej i zarazem zapobiec ciągłemu rozmywaniu się odpowiedzialności. Obok nich do liderowania wyznaczeni zostali jeszcze Pedro Tiba i Thomas Rogne, ale to Trałka oraz Burić tu i teraz są pierwsi w kolejce do opaski.
Nie wiadomo tylko, jak długo taki stan rzeczy się utrzyma, bo władze Lecha chcą rozstać się z całą piątką. W przypadku Buricia, Trałki i Gajosa najprawdopodobniej zagrają na przeczekanie i w czerwcu przyszłego roku, gdy kontrakty zawodników wygasną, po prostu nie zaoferują im nowych umów. Bardziej skomplikowane są sprawy Jevticia i Tomasika, ponieważ z klubem związani są na dłużej, więc Lech w ich przypadku rozważy każdą opcję transferu już zimą. A jeśli w najbliższym okienku transferowym znajdzie się chętny na kogoś z tercetu Burić-Trałka-Gajos, to na Bułgarskiej tym bardziej się ucieszą.
Pytanie tylko – dokąd ta rewolucja ma prowadzić? Z jednej strony rozumiemy chęć odświeżenia szatni, wpuszczenia do niej nowego impulsu i być może zaszczepienia jednocześnie „genu zwyciężania”, na deficyt którego w Poznaniu – z krótką przerwą na sezon 14/15 – cierpią od lat. Z drugiej, pozbycie się w tym samym czasie kilku postaci wyrazistych i ważnych dla klubu to ruch, który przynajmniej na papierze wygląda dość ryzykownie. W Lechu najwidoczniej są przekonani, że w kwestii wpływu na szatnię mają ich kim zastąpić (Rogne, Tiba), ale dużo trudniejszym wyzwaniem będzie wypełnienie luk powstałych po ewentualnych odejściach. To jednak kwestia, za którą odpowiadać będzie Tomasz Rząsa, nowy dyrektor sportowy „Kolejorza”, więc odpuścimy sobie wchodzenie w jego kompetencje. Ale raczej, biorąc pod uwagę, że w procesie transferowym najważniejszy będzie stosunek ceny do jakości, nie wygląda to na proste zadanie.
Oczywiście, zawodnikom, z którymi chcą się pożegnać władze poznańskiego klubu można wiele zarzucić, ale w gruncie rzeczy na swoich pozycjach należeli do wyróżniających się postaci Ekstraklasy. Weźmy chociażby takiego Jevticia, który może i jest piłkarzem chimerycznym, ale regularności odmówić mu nie można. W rozbiciu na poszczególne sezony wygląda to tak:
17/18 – 5 bramek, 7 asyst
16/17 – 8 bramek, 9 asyst
15/16 – 4 bramki, 3 asysty
14/15 – 7 bramek, 2 asysty
Ilu zawodników gwarantujących takie liczby znajdziemy w Ekstraklasie? No raczej niewielu. Statystyk Szwajcara nie przywołaliśmy jednak po to, aby stawać w jego obronie i dowodzić, że Poznaniu ktoś upadł na głowę, skoro wymyślił, by się z nim rozstać. Chodzi raczej o to, aby pokazać, że władze Lecha idą naprawdę szeroko. Jasne, co prawda w ostatnim czasie Darko stał się postacią nieco problematyczną, nie jest w najwyższej dyspozycji, jednak wszyscy znamy jego możliwości. Czy z tej perspektywy lepsze nie byłoby postaranie się, aby go do właściwej formy doprowadzić? Podobnie należy zresztą traktować ewentualną rezygnację z usług Trałki czy Gajosa, którzy w ostanim czasie również byli czołowymi postaciami Lecha i sporo temu zespołowi dali.
Niemniej, skoro na Bułgarskiej na poważnie rozważają przeprowadzenie rewolucji, to widocznie są świadomi dalszych konsekwencji i na wszystko przygotowani. Pytanie tylko, czy tak postawiona diagnoza nie jest… zbyt odważna? I czy Lech aby na pewno ma wszystkie niezbędne instrumenty, by poradzić sobie ze wszystkimi następstwami, które niesie za sobą tego typu moment zwrotny?
Fot. FotoPyK