Reklama

Ousmane Dembele i jego droga od utracjusza do pełnoprawnego kozaka

Mariusz Bielski

Autor:Mariusz Bielski

18 września 2018, 13:03 • 6 min czytania 4 komentarze

W ostatnich latach w Barcelonie wiele było transferów i generalnie zawodników, wobec których oczekiwania kibiców nigdy nie zostały wypełnione. Ba, słaba gra niektórych piłkarzy stała się wręcz oczywistością, więc gdy na przykład Andre Gomes notował kolejny mierny występ, rzucanie mięsem pod nosem zastępowane było wzruszaniem ramion.

Ousmane Dembele i jego droga od utracjusza do pełnoprawnego kozaka

Zupełnie inaczej sprawa miała się względem Ousmane Dembele, który najpierw we Francji, a potem w barwach Borussii Dortmund stał się objawieniem. Od razu przymierzano go do roli następcy Neymara, więc ciężar gatunkowy był tutaj ogromny. Tym bardziej zatem wszyscy cules mieli prawo być zawiedzeni, gdy zestawili proporcje ceny do jakości dawanej przez skrzydłowego, który pierwszą połowę ubiegłego sezonu stracił z powodu kontuzji, a w drugiej części nie za bardzo potrafił odnaleźć się w zespole.

Pamiętamy doskonale jak wyglądały wówczas jego występy – na 30 zagrań notował 15 słabych, 13 takich, co nic nie wnoszą i tylko jakieś pojedyncze błyski zdradzały, że nie jest to gość wzięty co najwyżej z pomocy dla powodzian. Przede wszystkim jednak raziło jego niechlujstwo – a to zepsute proste przyjęcie, które wypuszczał na kilka metrów, a to żenująco niedokładne podanie, z jakim największy drewniak nie miałby problemów, a to wikłanie się dryblingi, choć nie miały one szans powodzenia… Krótko mówiąc Ousmane jawił się jako jeździec bez głowy. A nie brakowało też głosów, według których był on najgorszym zawodnikiem Dumy Katalonii.

PSV sprawi niespodziankę na Camp Nou? Kurs na zwycięstwo gości w LV Bet wynosi aż 19

Hiperbola czy nie, źródeł takiego stanu rzeczy szukano w niesportowym trybie życie, jaki prowadził, co prawdopodobnie wynikało po prostu z młodzieńczej głupoty. Zobaczcie choćby na jego zachowanie, gdy próbował wymusić transfer na Camp Nou – odmówił wówczas treningów, nie pojawiał się w klubie, nie było z nim kontaktu. Borussia pozbyła się go w końcu, ale stracił on praktycznie cały okres przygotowawczy, przez co fizycznie odstawał na początku przygody w Blaugranie. Wtedy zaś zlekceważył już swój organizm, nie zgłaszając prawdopodobnego urazu na treningu. Później zaś w meczu z Getafe pogłębił się on, przez co chłopak wyleciał z gry na parę miesięcy.

Reklama

Gorzej, że swojej sytuacji przez długi czas nie potrafił wspierać kwestiami pozaboiskowymi, takimi jak odpowiednia dieta, która przecież również ma ogromny wpływ na zdrowie sportowców. Szczerze mówiąc dziwimy się, iż w 2018 roku trzeba to tłumaczyć ludziom występującym na tak wysokim poziomie. Dembele uwielbia bowiem fast foody, które regularnie wcinał w pierwszych miesiącach swojego pobytu na Camp Nou. W końcu postanowił zareagować na to klub, bo przecież nie po to płacił za wschodzącą gwiazdę futbolu 105 baniek, żeby faszerował się niezdrowym żarciem i w ten sposób tracił formę. Barca zatrudniła mu więc osobistego kucharza, więc – nieco ironicznie – możemy powiedzieć, że był traktowany jak pączek w maśle. A kto wie, czy wówczas nie przydałaby mu się jeszcze niańka, skoro często balował w miejscowych dyskotekach i w ogóle nie podejmował prób nauki języka hiszpańskiego.

Nic więc dziwnego w tym, iż jeszcze wiosną, a później latem ruszyła lawina plotek transferowych na temat Ousmane’a. Chyba nie było takiej drużyny z paru najlepszych lig europejskich, żeby nie łączono jej z potencjalnym sprowadzeniem skrzydłowego. Mało tego, hiszpańskie media twierdziły, że to sama Duma Katalonii nalega na wypożyczenie zawodnika, proponując jego usługi różnym klubom.

Co ciekawe bezpośrednio z klubu płynęły zupełnie sprzeczne wobec powyższych komunikaty. – Jest piekielnie utalentowany, a my wiążemy z nim wielkie oczekiwania. To jeszcze młody chłopak, ale stać go na wielkie rzeczy. Nadchodzący sezon będzie dla niego znacznie łatwiejszy. Sporo czasu zajęła mu adaptacja do stylu, nie jest on najłatwiejszy do przyswojenia – przekonywał sam prezydent Barcelony, Josep Maria Bartomeu. Zawsze wtórował mu w tym Ernesto Valverde, podkreślając jak bardzo liczy na skrzydłowego. – Nie był nauczony pracy taktycznej, więc staramy się poprawić u niego tę kwestię. Chcemy, żeby przystosował się do naszego pomysłu na grę – zauważał z kolei Jon Aspiazu, wskazując na jeden z największych mankamentów naszego bohatera, czyli brak strategicznej dyscypliny.

A jednak to sam szkoleniowiec nagiął się dla swojego podopiecznego pod względem taktycznym, porzucając romanse z 4-4-2 na rzecz klasycznego barcelońskiego 4-3-3. Francuz powędrował zatem na lewe skrzydło, gdzie może wykorzystywać swoje największe atuty, czyli dynamikę i drybling. Zwłaszcza, gdy Barcelona decyduje się na kontry i choćby z tej perspektywy widać już, że Dembele stanowi cenną alternatywę w sposobie wyprowadzania ataków. Jest obunożny, więc łatwiej mu zmylić przeciwnika, a i pierwsze efekty pracy taktycznej z nim są już widoczne. Zwróćcie uwagę, iż częściej niż w poprzednim sezonie  bierze udział w rozprowadzaniu akcji, zaś w ataku pozycyjnym bardzo świadomie rozszerza pole gry oraz chętniej przemieszcza się pomiędzy rywalami, dając kolegom więcej możliwości do rozegrania.

Czy Barca jest w stanie rozstrzelać PSV? Zakłady bukmacherskie Totolotek za więcej niż 3,5 bramki mistrzów Hiszpanii płaci 2,10

Póki co – choć w przyszłości powinno się nad tym pracować – za ryzyko wkalkulowane trzeba przyjąć liczbę strat, jakie notuje Francuz, bo zdecydowanie zawyża średnią zespołu. Z drugiej strony nie można przejść obojętnie obok innych jego statystyk, tych najważniejszych. W bieżącym sezonie Ousmane strzelił już 4 gole, ale jakże ważne! W Superpucharze Hiszpanii z Sevillą zdobył zwycięską bramkę (na 2:1), rozstrzygnął losy spotkania z Realem Valladolid (1:0), gdy cała Barca biła głową w mur i nogą w kretowisko. Ostatnio zaś potwierdził zdjęcie klątwy z Estadio Anoeta, pakując do siatki sztukę, która również dała jego drużynie 3 punkty (na 2:1).

Reklama

W ten dość niesamowity i nieoczekiwany sposób Dembele błyskawicznie przemienił się z utracjusza w piłkarza, który w trudnych momentach ciągnie zespół. Ze względu na swą błyskotliwość i wybitną technikę jest w stanie jednym zagraniem przesądzić o losach meczu, na co wskazują wyżej przytoczone przykłady. Kwestia tego jak długo uda mu się utrzymać obecną formę, jednak znając troskę z jaką Barcelona zwykle się od niego odnosiła, sztab szkoleniowy i zarząd powinni potrafić zadbać o to, by nie odwaliła mu sodówka. Bo pomimo ogromnego progresu jaki zrobił względem efektywności nie należy ignorować faktu, że to wciąż chłopak nie na tyle dojrzały, by pozostawiać go bez opieki wychowawczej.

Z jednej strony widzieliśmy to po jego reakcji na transfer Malcoma, gdy zaczął poważnie niepokoić się o swoją przyszłość na Camp Nou. Odczytywał ten ruch jako brak zaufania do niego, w pewnym sensie znak odwrotny do słów sterników, którzy zapewniali go poważnych planach wobec jego osoby. Ostatecznie jednak Francuz dał się przekonać przełożonym i bardzo pozytywnie zareagował na obecność konkurencji w osobie Brazylijczyka. Póki co Ousmane w cuglach wygrywa z nim rywalizację, wszak Canarinho rozegrał w tym sezonie jedynie 6 minut. Blaugrana jest jednak świadoma, iż w wcale na trzech frontach musi mieć szerszą oraz mocniejszą ławkę niż w poprzednich sezonach, a w końcu i Dembele będzie potrzebował więcej odpoczynku.

Póki co jednak skrzydłowy nie powinien martwić się o swoją pozycje. Co prawda przeważnie nie rozgrywa on pełnych 90 minut, ale to dlatego, iż Valverde zmienia go ze względu na zmęczenie lub potrzeby taktyczne drużyny, nie zaś przez niezadowolenie. Poza tym Ousmane stał się niekwestionowanym starterem, pełnoprawnym członkiem „once de gala” (galowej jedenastki), a jego miejsce w hierarchii nie jest zagrożone.

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

4 komentarze

Loading...