Reklama

Miejsce dla Kogutów przeklęte

redakcja

Autor:redakcja

27 sierpnia 2018, 10:58 • 4 min czytania 7 komentarzy

Żaden inny zespół w historii Premier League nie wracał z wyjazdów na jeden stadion pokonany tak wiele razy, jak Tottenham z Old Trafford. Zmieniali się piłkarze, menedżerowie, okoliczności, zmieniła się nawet kolejność tych drużyn w tabeli, bo Koguty w ostatnich latach nie zawsze oglądały plecy Czerwonych Diabłów. A jednak wyprawa do Manchesteru, na stadion położony przy drodze imienia sir Matta Busby’ego najczęściej kończyła się tak samo. Smutnym autobusem w drodze powrotnej. Tak było już 21-krotnie w erze Premier League.

Miejsce dla Kogutów przeklęte

Zero strzelonych goli. Zero ugranych punktów. Tottenham pod wodzą Mauricio Pochettino wspinał się na wyżyny, zostawał wicemistrzem Anglii, mógł się pochwalić posiadaniem u siebie króla strzelców i najlepszej ligowej defensywy. Ale z żadnej z czterech ligowych wizyt na Old Trafford nie udało się Argentyńczykowi przywieźć choćby pojedynczego „oczka”. Ostatnia wygrana w domu Czerwonych Diabłów to styczeń 2014 i czasy, kiedy na jednej ławce trenerskiej zasiadał Tim Sherwood, a na drugiej David Moyes. W futbolu – naprawdę stare dzieje. 

Kiedy, jeśli nie teraz – mogliby chórem spytać sympatycy drużyny z White Hart Lane, chwilowo rezydującej na Wembley. Kiedy, jeśli nie po tych kilku dniach, podczas których trudno było znaleźć obrońcę dla wydarzeń w zespole Manchesteru United? Gdy Gary Neville w ostrych słowach zaatakował Eda Woodwarda. Gdy Paul Ince nazwał swój były zespół „totalnym bałaganem”. Gdy Paula Pogbę skrytykował otwarcie Paul Scholes twierdząc, że swój talent pokazuje średnio raz na cztery mecze. Co tu dużo mówić – United zjednoczeni są już tylko z nazwy. 

Bo przecież latem, jeszcze podczas przedsezonowych przygotowań, widać było jak duży jest rozdźwięk między tym, czego chciałby Jose Mourinho, a jaką wizję klubu ma Ed Woodward. Portugalczyk nie dostał wymarzonego, doświadczonego i wartego grube dziesiątki milionów stopera, wypierał się składu, z jakiego musiał korzystać w sparingach, atakował Anthony’ego Martiala za chęć bycia ze swoją partnerką podczas narodzin dziecka i w kilku kolejnych dniach. The Special One nie ocieplił też stosunków z Paulem Pogbą, co wydawało się być kluczem do wydobycia z Francuza tego, co potrafił wyciągnąć z niego na mundialu Didier Deschamps.

Jeśli więc Mourinho ma jeszcze odbudować swoją mocno podupadłą pozycję na Old Trafford, nie może sobie pozwolić na przerwanie świetnej serii United u siebie z Tottenhamem. Jak donosi Miguel Delaney z The Independent, są bowiem wśród najważniejszych decydentów w czerwonej części Manchesteru ludzie, którzy nie tak wcale powoli rozglądają się już za następcą Mou i kierują wzrok właśnie na Pochettino. Człowieka spełniającego każdy z warunków, jakie można by postawić menedżerowi-kandydatowi na stanowisko szkoleniowca United.

Reklama

Człowieka mającego jednocześnie parę swoich problemów do rozwiązania. Bo jeśli ktoś myśli, że Tottenham zmierza po swój kolejny – między innymi po ograniu Chelsea na Stamford Bridge po 28 latach posuchy – imponujący skalp z niezłomną pewnością siebie, to jest w błędzie. Pochettino był oczywiście świadom, że będzie musiał tego dokonać bez grającego w Igrzyskach Azjatyckich o swoją przyszłość Heung-Min Sona. Ale nie mógł się spodziewać jednego z najpotężniejszych kryzysów wizerunkowych jego zawodnika od kiedy objął stery klubu z północnego Londynu. Jego kapitan, Hugo Lloris został bowiem przed weekendem zatrzymany przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu. Między innymi The Telegraph stawia, że Francuza zabraknie między słupkami, że będzie musiał odpokutować za swoje winy na ławce.

914źródło: The Telegraph

Pochettino wierzy jednak w sukces. – Pokonanie Chelsea po 28 latach w poprzednim sezonie jest dobrym przykładem. Wygraliśmy, dlaczego więc mamy nie wygrać teraz? Oczywiście są negatywne rzeczy, działające na naszą niekorzyść, ale zawsze trzeba wierzyć. Ja wierzę bardziej niż kiedykolwiek, że możemy wywieźć trzy punkty. Jesteśmy zwycięzcami i choć zwycięzcy czasami przegrywają, najważniejszą rzeczą jest nastawienie. Jeśli ono jest właściwe, jeśli jesteś perfekcjonistą, zawsze wygrasz więcej razy niż przegrasz.

Mourinho? Podczas jego konferencji prasowej atmosfera była tak ciężka, że można byłoby w powietrzu postawić siekierę. Odpowiadał truizmami, zgodnie zresztą ze swoją wcześniejszą zapowiedzią, że nie będzie mediom dawał pożywki ze swoich wypowiedzi. – Czy relacje z Edem Woodwardem są w porządku? – Oczywiście. – Żadnych tarć? – Nie. – Co sądzi pan na temat wypowiedzi Paula Pogby? – O słowa Paula pytajcie Paula. – Czy mecz z Tottenhamem przychodzi w odpowiednim momencie? – Musimy zagrać 19 meczów u siebie i 19 meczów na wyjeździe. Gramy z Tottenhamem teraz, bo w terminarzu to drugi mecz na Old Trafford.

Jedno w tym wszystkim jest pewne – dzisiejszy mecz to nie będzie kolejne spotkanie trzeciej kolejki Premier League o trzy punkty. Jego znaczenie będzie pewnie zdecydowanie największe spośród wszystkich starć w tej serii gier.

Najnowsze

Polecane

Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Michał Trela
0
Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Anglia

Komentarze

7 komentarzy

Loading...