W ostatnich dniach sporo się mówi o kłopotach finansowych Legii, która zaplanowała sobie w budżecie pokaźne wpływy z UEFA, i która będzie mieć teraz problem ze spięciem budżetu. Fakty są jednak takie, że wszystkie nasze kluby są już poza grą i przychody wszystkich pucharowiczów okazały bardzo ograniczone. Nie dla wszystkich oznacza to jednak tego samego typu problem, bo nie wszyscy mają porównywalne koszty. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że sukcesy w krajowych rozgrywkach z roku na rok warte są coraz mniej.
Przeanalizujmy przychody czterech najlepszych drużyn poprzedniego sezonu, które pośrednio wynikają z sukcesu sportowego. Jako że wszyscy odpadli już z pucharów, przychód z tego tytułu jest łatwo policzalny:
– Legia zarobiła 1,2 miliona euro (280 tys. za I rundę el. LM, 380 tys. za II rundę el. LM, 280 tys. za III rundę el. LE, 260 tys. premii dla mistrzów),
– Jagiellonia zarobiła 540 tys. euro (260 tys. za II rundę el. LE i 280 tys. za III rundę el. LE),
– Lech zarobił 780 tys. euro (240 tys. za I rundę el. LE, 260 tys. za II rundę el. LE i 280 tys. za III rundę el. LE),
– Górnik zarobił 500 tys. euro (240 tys. za I rundę el. LE o 260 tys. za II rundę el. LE).
I koniec, więcej nie będzie. Niewiele ponad 3 miliony euro otrzymały wszystkie nasze kluby łącznie. Do tej pory mówiło się u nas, że mamy kluby skupiające się na przychodach z UEFA (jak Legia) oraz na wpływach z transferów (jak Lech czy Jagiellonia). Po udanym sezonie ta druga kategoria również powinna przyprowadzić do klubu sporo pieniędzy. A jak to wygląda w tym okienku?
– Legia zarobiła 275 tys. euro na transferze Czerwińskiego,
– Jagiellonia zarobiła 50 tys. euro na transferze Augustyniaka,
– Lech zarobił 1,175 miliona euro na transferach Dilavera, Bärkrotha, Lisa i Serafina,
– Górnik zarobił 575 tys. euro na transferach Kądziora, Wieteski i Kuchty.
Transfery to oczywiście temat, który jeszcze nie został zamknięty. Każdy wspominany klub nie sprzedał w tym okienku swojego najbardziej wartościowego zawodnika i każdy ma jeszcze niecałe dwa tygodnie na potencjalny zarobek (bo wtedy zamykają się niemal wszystkie okienka). Wcale jednak nie jest powiedziane, że wpływy z transferów klubów TOP4 finalnie okażą się jakieś dużo większe.
A zatem wciąż najpoważniejszą grupą wpływów pozostaje kasa z krajowych praw TV. Dzięki zajęciu miejsc w pierwszej czwórce Legia, Jagiellonia, Lech i Górnik dostały więcej pieniędzy z puli uzależnionej od bieżących wyników, jak i ze specjalnej puli dla ekip z TOP4. W stosunku do wypłaty dla Piasta Gliwice, który zajął ostatnie miejsce dające utrzymanie, z dwóch wspomnianych pul czołowe kluby dostały więcej o odpowiednio:
– Legia: 1,83 miliona euro,
– Jagiellonia: 1,49 miliona euro,
– Lech: 1,14 miliona euro,
– Górnik: 0,8 miliona euro.
Jeżeli doliczymy jeszcze premię z Pucharu Polski, która zaniedbywalna nie jest tylko w przypadku Górnika (43 tys. euro) i Legii (322 tys. euro) mamy właściwie komplet dodatkowych przychodów, jakie udało się wyrwać dzięki zajęciu wysokich miejsc w rozgrywkach ligowych i PP w zeszłym sezonie. Zsumowany przychód klubów TOP4 płynący ze wszystkich wspomnianych pul wynosi:
– Legia: 3,63 miliona euro,
– Jagiellonia: 2,08 miliona euro,
– Lech: 3,1 miliona euro,
– Górnik: 1,92 miliona euro.
I jeśli przez najbliższe dwa tygodnie żaden ze wspomnianych klubów nie sprzeda czołowego zawodnika, na tym już pozostanie. A jeśli odliczymy teraz premię dla piłkarzy za realizację celów sportowych (mistrzostwo, Puchar Polski, awans do pucharów) w ogóle zrobi nieciekawie. Innymi słowy, znacznie lepiej na zeszłym sezonie wyszły Wisła Płock czy Cracovia, które sprzedały za gruby hajs jednego zawodnika. W ten sposób zarobiły więcej niż każdy z przedstawicieli szeroko pojmowanej czołówki. Jakkolwiek spojrzeć, przy tak dramatycznych wynikach w Europie jedyna droga do wyjścia na plus prowadzi właśnie przez sprzedaż zawodników. A tych w gruncie rzeczy łatwiej promować, kiedy nie trzeba co kolejkę grać o wynik…
Fot. FotoPyK