Reklama

Carl Ikeme wygrał z białaczką, ale karierę i tak musiał zakończyć

Mariusz Bielski

Autor:Mariusz Bielski

28 lipca 2018, 08:59 • 4 min czytania 0 komentarzy

To miało być jedno z najważniejszych sportowych wyzwań dla Carla Ikeme. Po latach tułaczki po niższych ligach Wolverhampton wróciło z przytupem i w asyście Jorge Mendesa do Premier League. W ostatnich latach Nigeryjczyk stał się prawdziwą legendą Wolves, notując w ich barwach ponad 200 występów. Inaczej niż w latach 2009-2012, kiedy Wilki też występowały w najwyższej lidze angielskiej i gdy on tułał się po wypożyczeniach. Dziś już wiemy, iż Nigeryjczyk marzenia nie spełni, ponieważ z powodów zdrowotnych musiał zakończyć karierę.

Carl Ikeme wygrał z białaczką, ale karierę i tak musiał zakończyć

To zawsze tragedia, kiedy sportowiec nie ma wyboru i podejmuje taką decyzję, choć tak naprawdę jest w kwiecie wieku. Carl ma bowiem dopiero 32 lata, a że jest golkiperem, to właściwie jeszcze parę ładnych sezonów mógłby spokojnie bronić dostępu do tej czy innej bramki. Nic z tego. W piątek, tuż przed sesją treningową podopiecznych Nuno Espirito Santo, oznajmił całemu klubowi, iż zawiesza rękawice na kołku.

Jego decyzja nie mogła być jednak inna, wszak zdrowie zawsze idzie przed ambicjami sportowymi. Trzeba je schować w kieszeń, kiedy zawodowa gra w piłkę nożną niesie za sobą ogromne ryzyko, a organizm nie wytrzymuje obciążeń. A tak właśnie jest w tym wypadku, ponieważ u żywej legendy Wolves jakiś czas temu wykryto białaczkę i to w dodatku jej ostrą odmianę.

Ikeme zmagał się z nią praktycznie od ubiegłego lata, kiedy lekarze postawili mu diagnozę, po tym jak uzyskał nieprawidłowe i mocno niepokojące wyniki badań krwi, przeprowadzane podczas przygotowań do sezonu 2017/18. Leczenie trwało przez cały ten czas i spodziewano się, iż po jego ukończeniu zawodnik wróci między słupki. Bramkarz jednak zdecydował inaczej, ponieważ lekarze, z którymi się konsultował, stanowczo odradzali mu kontynuację kariery. – Podpowiadali mi tak ze względu fakt, jak duże zmiany w moim organizmie wywołała kuracja –wspominał w wywiadzie dla klubowej telewizji. Posłuchał, nawet pomimo tego, co napisał na Twitterze: – Po roku intensywnej chemioterapii chciałbym ogłosić, iż choroba została w pełni wyeliminowana. Abym mógł wrócić do pełni zdrowia muszę pokonać jeszcze kilka barier, aczkolwiek teraz wreszcie mogę iść dalej. Dziękuję wszystkim, którzy przez ostatni rok okazywali mi wsparcie – dodawał.

W Wolverhampton natomiast nastroje się przeplatają. Dominują oczywiście te radosne, każdy tam cieszy się z wygranej przez Nigeryjczyka walki. Z drugiej strony jest w tej radości sporo goryczy, ponieważ sternicy spodziewali się jego powrotu do piłki. – To byłoby delikatnie powiedziane, że byliśmy zszokowani informacją Carla o stanie jego zdrowia – mówił poprzedniego lata Lauire Dalrymple, dyrektor klubu. – Mam na myśli dosłownie każdego pracownika klubu, ponieważ Ikeme był jego integralną, ważną częścią przez wiele lat. Wiedzieliśmy, że jest fighterem z prawdziwego zdarzenia, który do bitwy rusza z każdym dostępnym atutem. Dlatego też przez cały ten czas jemu i jego rodzinie Wolves okazywali wsparcie. Byliśmy i jesteśmy z nim na każdym etapie dochodzenia do zdrowia – opowiadał.

Reklama

W podobnie emocjonalnym tonie o decyzji bramkarza wypowiedział się także Jeff Shi, prezes klubu. – Był z nami, odkąd skończył 14 lat. Jest zdecydowanie kimś więcej niż tylko jednym z piłkarzy. To dla nas brat, bardzo ważna część naszej rodziny. Gdy podzielił się z nami swoją decyzją było nam przykro, lecz jednocześnie cieszyliśmy się, widząc go zdrowego, pełnego nadziei, by w przyszłości wykorzystać różne inne możliwości. Życzymy mu wszystkiego najlepszego – mówił.

Podobnie duże wsparcie otrzymywał też ze strony drużyny oraz federacji narodowej. Szkoda tylko, iż jednocześnie musiał stracić przygodę związaną z udziałem w mundialu. Bo że pojechałby na nie, gdyby nie białaczka, jesteśmy niemal pewni. W 2015 roku dostał pierwsze powołanie do kadry i regularnie bronił w niej przez parę ładnych miesięcy. Niestety, w kontekście rosyjskiego turnieju stał się tylko honorowym 24. reprezentantem, pierwszym na ewentualnej liście rezerwowej, bo selekcjoner Super Orłów, Gernot Rohr do końca żywił nadzieję, że golkiper Wolves będzie w stanie wyruszyć na mistrzostwa.

Jaką ścieżkę w nowym życiu obierze Ikeme jeszcze nie wiadomo. Póki co sam daje sobie czas. – Jeszcze nie wiem czym konkretnie zajmę się w najbliższej przyszłości. Na pewno będę przychodził na mecze i cieszył się nimi. Zamierzam dużo spotykać się ze znajomymi. Chciałbym tylko pozostać blisko klubu, w którym doświadczyłem gorszych i lepszych momentów. Ale przede wszystkim blisko MOJEGO klubu – zapowiada.

A zatem niech Carl Ikeme szczęśliwie odpoczywa. Mało kto zasłużył na to tak bardzo jak on.

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
4
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
5
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...