Wróciła ekstraklasa, lecz trudno powiedzieć, by wróciła z przytupem – ot, trzeba było znów zagrać, to ligowcy zagrali. Jednak finezji było w tym tyle, co w strzałach z czuba. Albo wejdzie, albo nie wejdzie. Natomiast po kolejce zawsze wchodzi, więc zapraszamy was ponownie na cykl o tym samym tytule.
Postawimy na grę Patryka Tuszyńskiego, bo strzelić dwa gole na Łazienkowskiej, to zawsze jest jakieś wydarzenie w życiu piłkarza. Powrót do ekstraklasy napastnik miał słaby, wydawało się, że będzie jednym z tych zawodników, którym wyszło parę chwil w ekstraklasie, wyjechali za granicę i tam przepadli. A potem raz, że wrócili na tarczy, to dwa, nie pokazywali już czegokolwiek ciekawego nawet w Polsce. 1064 minut w ekstraklasie, pięć goli, jedna asysta, u nas średnia not 4,20. No, napastnik w rozgrywkach 17/18 szału nie robił. Ale w kolejny sezon wszedł już bardzo dobrze, miał nosa w polu karnym Wojskowych i dwukrotnie boleśnie ich ugodził. Zobaczymy, czy ta jedna jaskółka wiosny nie uczyni, czy też w futbolowym życiu Tuszyńskiego jednak będzie przyjemniej. Spoglądając na ostatnie przekształcenia w Lubinie – być może to jedna z przynajmniej kilku zmian na lepsze.
Musi nim być Sławomir Peszko, nie ma innego wyjścia. Jego atak na Novikovasa to szczyt chamstwa i głupoty, a więc… niestety codzienność u Atmosfericia.
Slawomir Peszko. Zadaniowiec. pic.twitter.com/hKjaLeDDqb
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) 20 lipca 2018
Dlatego, by konkurencja była uczciwa, musimy zmienić zasady przyznawania dzbana. Peszko to urodzony dzban, więc jego udział w konkursie byłby nie fair, chłopak ma naturalną przewagę nad resztą stawki. Niniejszym więc Sławek automatycznie wchodzi do finału rozgrywek o dzbana sezonu, nie będziemy mu przyznawać dzbanów za inne kolejki i dopiero po 37. serii gier stanie oko w oko z innym naczelnym dzbanem. Czekamy na ten pojedynek bardzo mocno.
Skuteczność Legii Warszawa. To nie było do końca tak, że Wojskowi grali przeraźliwie źle i nie mieli żadnego pomysłu na sforsowanie Zagłębia Lubin. Nie, Hamalainen uderzył w słupek, potem z trzech metrów trafił w Hładuna, strzał Cafu z linii wybił obrońca, w drugiej połowie mylili się Żyro i znów Hamalainen. No, działo się, niestety dla Legii bardziej na zasadzie: dużo szumu, a efektów mało. Można (i trzeba) krytykować Legię w systemie 3-5-2 za grę obronną, ale w ataku też sobie nie pomogła.
Pojawia się też od razu pytanie – czy lepiej grać tak, jak choćby z Lechem w ostatniej kolejce ubiegłego sezonu, gdy z jednej sytuacji legioniści zrobili dwa gole, czy tak jak teraz, gdy okazji jest dużo więcej, ale goli na razie tyle samo albo i mniej.
Pewnie, będzie to trochę na wyrost, ale rzadko widzimy takie obrazki w lidze, jakie zaserwował nam Farszad Ahmadzade. Gdy po sieci krąży filmik, na którym ekstraklasowy ligowiec przyjmuje piłkę, zazwyczaj jest to video z gatunku śmiesznych, a tutaj pozostaje bić brawo. Poza tym rzadko w naszej lidze kluby decydują się na ściąganie piłkarzy z równie egzotycznych kierunków, a tacy goście mają fantazję. Oby w poczynaniach Irańczykach w następnych kolejkach było jej równie dużo, jeśli nie więcej.
Farshad Ahmadzadeh e a sua habilidade com a bola! ⚽️#SlaskWroclaw # Ekstraklasa #Polónia pic.twitter.com/ub74UqHjcb
— bet.pt (@bet_pt) 24 lipca 2018
Zdziwiliśmy się, gdy Miedź ogłosiła, że sięga po Henrika Ojameę. Gość od momentu odejścia z Legii zwiedził masę klubów i to nie dlatego, że każdy następny bardzo go chciał ze względu na kozackie wyniki u poprzedniego pracodawcy. Nie, Estończyk wozi się tu i tam, bo nigdzie nie daje dużo jakości i musi nabierać średnio co pół roku kogoś innego. Miedź pewnie skusiła się na niego, gdyż zaliczył sześć goli w drugiej lidze chorwackiej.
Aż musimy wstać i przejść się po redakcji.
W każdym razie: powrotu do ekstraklasy piłkarz nie zaliczy do udanych, znów był tym samym jeźdźcem bez głowy z marną techniką. W Legnicy muszą być w szoku, że piłkarz, który był jeźdźcem bez głowy z marną techniką przez całe swoje życie, na Dolnym Śląsku nie stał się konkurencją dla Antoine Griezmanna.
Nie sądziliśmy, że uzdolnionej młodzieży będziemy szukać akurat w Śląsku Wrocław, ale w sezonie 18/19 najwyraźniej tak się sprawy mają. W pierwszej kolejce błysnęli Gąska i Pałaszewski, czekamy na to, co pokażą dalej.
Jodłowiec odstawia wóz z węglem, zwany tu i tam Piotrem Polczakiem, a potem idealnie strzela i Piast wygrywa 2:1.
Mniej więcej takie tempo miał start ekstraklasy.
Jaja dla Komisji Ligi. Symbolicznie, żebyście je mieli przy karze dla Peszki.
– Pracowaliśmy ciężko podczas okresu przygotowawczego. Mieliśmy trzy mecze przed tym spotkaniem. Zagłębie było skupione tylko na meczu z Legią. Rotujemy, ciężko jest jednak zachować świeżość w piłkarzach, te mecze odcisnęły na nas ślad – powiedział Dean Klafurić. Superletniaczek z Arką, dwa starcia z irlandzkimi listonoszami, inauguracja ligi z Zagłębiem. A Legii już brakuje świeżości. Nam z kolei słów.
Taaa, to będzie długi sezon.