Reklama

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

redakcja

Autor:redakcja

18 lipca 2018, 09:36 • 5 min czytania 16 komentarzy

Jak co pół roku na Weszło rusza zabawa w ustawianie ligi, podczas której wielu z nas kompromituje się swoim brakiem wiedzy piłkarskiej, stawiając zawsze na piłkarzy bez formy i dorobku strzeleckiego, zazwyczaj tuż przed tym, gdy przerwą okres bez zdobytej bramki poprzez jakiegoś kuriozalnego swojaka. Mimo regularnych niepowodzeń na froncie przewidywania, który z piłkarzy akurat będzie w formie – co pół roku siadam do mozolnego złożenia jedenastki. 

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

Tak zrobiłem też dzisiaj i już spieszę z wyjaśnieniami – co, kto i dlaczego.

Przede wszystkim – podobnie jak pół roku temu – zacząłem budowanie drużyny od Carlitosa. Jest bezsprzecznie najdroższymi piłkarzem w Ustaw Ligę, ale jednocześnie trudno nie ufać, że król strzelców w dość średniej Wiśle Kraków nie odnajdzie się w ekipie mistrza Polski, w dodatku w momencie, gdy tak naprawdę konkurencja jest albo niegotowa do gry, albo przynajmniej dość tęga. Trochę złamałem swoją stałą regułę, że dopóki Legia gra w pucharach, nie ma sensu kupować jej piłkarzy, ale powód był naprawdę ważny – Carlitos w Ekstraklasie powinien zrobić przewagę nawet, gdy dostanie piętnaście minut gry. Poza tym czy naprawdę Legia będzie rotować w pierwszych kolejkach aż tak, jak działo się to za czasów Berga chociażby?

Liczę na to, że nie – albo że przynajmniej nie dotknie to Carlitosa. Z pozostałymi legionistami byłem bowiem wstrzemięźliwy – nigdy nie ma pewności, czy kupowanie Kante, Hamalainena i Szymańskiego nie zakończy się frustracją po kolejnych golach Kucharczyka, Radovicia i Vesovicia.

Tradycyjnie w bramce stawiam na oszczędności. Nigdy golkiperzy nie wygrywali mi za bardzo kolejek w Ustaw Ligę, wręcz przeciwnie, często zdarzało im się łapać minusowe punkty. A skoro tak – po co przepłacać. Duet Woźniak – Majecki razem kosztował okrągły milion, czyli nawet dziewięciu podobnych bramkarzy nie wystarczyłoby do zakupu jednego Carlitosa. Poza tym o Majeckim słyszałem już tyle pozytywnych opinii, że nie zdziwi mnie nawet złapanie przez niego paru minut, zwłaszcza przy większym natężeniu spotkań legionistów. Zdobyć jakiekolwiek punkty za pół miliona – to już coś.

Reklama

Dzięki temu fortelowi, którego nauczyłem się próbując spiąć budżet KTS-u Weszło, więcej kwitu miałem na szarżowanie z przodu. I tak do Carlitosa został dobrany białostocki tercet maszyn do tworzenia okazji bramkowych, który już w pierwszym meczu moim zdaniem przyniesie punkty za co najmniej jedną asystę. Pospisil, Frankowski i Novikovas. Liczę, że ta trójka wystarczy do podbijania lig, zwłaszcza, że startują na własnym stadionie z Lechią Gdańsk. Może i los po raz kolejny mnie skarci, ale trochę nie dowierzam, by lechiści bez Paixao czy Sławczewa byli dużo silniejsi, niż sezon temu. Jak zwykle sporo obiecuję sobie po Lipskim, ale w Białymstoku liczę na festiwal strzelecki wicemistrzów. Aha, na fali entuzjazmu związanego z – jak się na razie wydaje – dobrze odgadniętym przebiegiem meczu, chciałem jeszcze dobrać chłopakom Guilherme, jako tego obrońcę, który powinien dość regularnie dorzucać jeśli nie asysty po dośrodkowaniach, to chociaż kluczowe podania po dołączaniu się do akcji skrzydłowych. Tym razem jednak na drodze stanął limit graczy z jednego zespołu.

Skoro nie dało się czterech, to trójkę wziąłem też z Lecha, chociaż tak jak co sezon wydają mi się mocni, tak tym razem nie zdziwiłoby mnie nawet miejsce poza podium. Właściwie jedynym powodem do optymizmu w stolicy Wielkopolski jest Ivan Djurdjević za sterami oraz stare kasety VHS na których najstarsi mieszkańcy Grodu Przemysława nagrywali najlepsze mecze Darko Jevticia. Poszedłem za głosem serca – choć rozum podpowiadał Makuszewskiego, ja jeszcze raz uwierzyłem byłemu piłkarzowi Bazylei. Początkowo mieli Jevticiowi asystować Gumny i Jóźwiak, ale jako że ważny jest start, który obaj prawdopodobnie ominą – postawiłem na Kostewycza i Tibę. Szczególnie ten drugi na papierze wygląda  w miarę solidnie, ale jeśli ktoś chciałby się sugerować moim zdaniem – w ubiegłym sezonie na solidnych wyglądali mi Situm i Pasquato.

Ostrożnie postąpiłem z rewelacją ubiegłego sezonu – wydaje się, że Górnik nie będzie bez Kądziora i Kurzawy choć w połowie tak dobry, jak przed rokiem. Z całego składu rozpatrywałem tylko Żurkowskiego i to też głównie dlatego, że był tani. Ostatecznie nie wystarczyło miejsca na boisku dla żadnego z zabrzan. Inaczej sprawa ma się z innym wyróżniającym się piłkarzem ubiegłego sezonu – Aleksandyrem Kolewem – ten moim zdaniem wreszcie dostał w miarę przyzwoite towarzystwo i będzie grał na poziomie o wiele wyższym niż w Sandecji.

Dziesiątkę uzupełnił Michał Helik, bo wśród obrońców to wybór tak oczywisty jak Modrić w jedenastce turnieju MŚ. Pewności, że to dobra inwestycja dodała mi wiara w Michała Probierza, który jest moim zdaniem jednym z najlepszych trenerów w lidze. Czuję, że Cracovia będzie kosić i już czekam na kolejki 10-14, gdy Pasy zagrają kilka w teorii dość prostych meczów z rzędu, m.in. z oboma beniaminkami oraz rozbitą Wisłą Kraków.

A dlaczego dziesiątkę? Pozostaję wierny zasadom. Jeden piłkarz musi być ełkaesiakiem i łodzianinem. Jako że w lidze takich coraz mniej – Adam Marciniak z Arki wjechał do drużyny bocznym wejściem. Ale w sumie Arka na papierze nie wygląda źle, Adaś zaczął sezon od trofeum i przejęcia opaski kapitana. Będzie dobrze.

Czyli w skrócie: na razie bez zaufania do Legii, choć z pewnością od września w pierwszym składzie pojawi się trzech legionistów, totalnie bez zaufania do beniaminków, Wisły Kraków i Lechii Gdańsk. Umiarkowany optymizm przy Cracovii i Arce, niezdrowa i pewnie nie do końca uzasadniona podjarka Lechem i Jagiellonią. O czymś zapomniałem? Tak, o bramkarzu, ale to jest pod kontrolą.

Reklama

001

I jeszcze zostało 400 tysięcy. Akurat na zbudowanie paki KTS-u na B-klasę.

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

16 komentarzy

Loading...