Czas można mierzyć na wiele sposobów, ale dla sportowych świrów mundial często bywa wyznacznikiem. Kiedy Krzysiek brał wesele? Na bank 1 lipca 2006 roku, bo przecież wtedy Anglia odpadła z Portugalią po rzutach karnych. Jasne sprawa, a tydzień wcześniej jechaliśmy na kawalerski, pamiętam dobrze, bo wtedy Beckham strzelał z Ekwadorem. Mistrzostwa świata są wyjątkowe dla kibiców, a co dopiero dla piłkarzy. Dla części z nich ten wyjątkowy etap w karierze dobiegł właśnie końca. Buty na reprezentacyjnym kołku zawiesili: Javier Mascherano, Lucas Biglia, Andres Iniesta, Gerard Pique, William Kvist, Michael Krohn-Dehli, czy 23-letni Sardar Azmun z Iranu.

– Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym. Wśród tandety lśniąc jak diament. Być zagadką, której nikt nie zdąży zgadnąć nim minie czas – śpiewał Grzegorz Markowski. Po mundialu w Rosji nie sposób odnieść wrażenia, że Javier Mascherano przegapił właściwy moment na zejście z reprezentacyjnej sceny. Przez wiele lat był kluczowym zawodnikiem swojej argentyńskiej kadry, ale na mundial do Rosji pojechał już inny zawodnik. Jasne, nadal waleczny z wielkim serduchem do grania, ale strasznie wolny. W przypadku Mascherano nogi po prostu nie nadążały za sercem i głową. Sportowa starość obeszła się z „Szefuńciem” brutalnie. Były zawodnik Barcelony całą karierę opierał na refleksie, o którym inni mogli tylko pomarzyć. Szczególnie objawiało się to przy wślizgach, które opanował do perfekcji. Pewnie, ten element gry powinien być ostatecznością, ale 34-latek zrobił z niego sztukę. Oczywiście rozumiemy, że Mascherano chciał jeszcze zaliczyć ostatni wielki turniej, ale chyba lepiej byłoby dla niego i Argentyny, gdyby powiedział pas przed mistrzostwami świata. Ale mimo wszystko 34-latka z gry dla drużyny narodowej zapamiętamy przede wszystkim jako kozaka i legendę. W końcu nazbierał aż 147 występów w kadrze, a to absolutny rekord w Argentynie. I chyba każdy zgodzi się, że zdecydowana większość tych występów stała na bardzo wysokim poziomie.
Z reprezentacją „Albicelestes” pożegnał się również Lucas Biglia, czyli piłkarz, który dał tej drużynie zdecydowanie mniej. Po mundialu w Rosji stwierdził, że jego czas w reprezentacji dobiegł już końca, a pałeczkę powinni przejąć młodsi: – „Najwyższy czas, by usunąć się w cień. Trzeba być uczciwym wobec siebie. Jest nowe utalentowane pokolenie i najwyższy czas, by przejęli oni władzę w reprezentacji„. Bez wątpienia tegoroczne mistrzostwa świata nie będą dobrze kojarzyły się 32-latkowi, który zagrał na nich jedynie 54 minuty w meczu z Islandią. Nie jest jednak tak, że Biglia nie będzie miał czego opowiadać wnukom. Cztery lata wcześniej zagrał w wielkim finale z Niemcami i został wicemistrzem świata.
Hiszpania podobnie jak Argentyna na mundialu w Rosji zawiodła. Porażka nie spowodowała jednak, że piłkarze zaczęli masowo kończyć kariery. Co prawda z drużyną pożegnali się Gerard Pique i Andres Iniesta, ale w ich przypadku tak by się stało, nawet gdyby „La Furia Roja” ponownie została mistrzem świata. Stoper Barcelony już dwa lata temu zakomunikował, że po mundialu w Rosji odejdzie z reprezentacji: – „Nie podjąłem tej decyzji bezpośrednio po dzisiejszym spotkaniu (wygrane spotkanie z Albanią 2:0 w eliminacjach mistrzostw świata). Uwierzcie, że bardzo dobrze ją przemyślałem. Wierzę w projekt Julena Lopeteguiego i dlatego też nie mam zamiaru odchodzić już teraz, a właśnie za dwa lata. Zaczęliśmy razem i zakończymy również razem. Odejdę z kadry w wieku 31 lat, który uważam za odpowiedni i z poczuciem, że dla reprezentacji zrobiłem wszystko, co tylko mogłem. Mam zamiar cieszyć się najbliższymi dwoma latami”. Jak powiedział, tak zrobił. Bez wątpienia nie było to wymarzone zakończenie kariery reprezentacyjnej, ale Pique akurat nie powinien narzekać. Jasne, nie zawsze dobrze żył z kibicami drużyny narodowej, ale wyniki w kadrze osiągnął spektakularne. Przede wszystkim wygrał wszystko co mógł, bo jest mistrzem świata z 2010 roku i mistrzem Europy z 2012 roku. Przez niemal dekadę gry w barwach narodowych uzbierał 105 spotkań. Cóż, wielu świetnych piłkarzy, chciałoby mieć w swoim CV takie sukcesy.
Pas powiedział również Andres Iniesta, dla którego to już drugie pożegnanie w ostatnim czasie. Kilka tygodni temu 34-latek ogłosił, że już więcej nie zagra na Camp Nou, a teraz padło na reprezentację.
⚽️❤️ pic.twitter.com/KPg6qllkfr
— Andrés Iniesta (@andresiniesta8) 3 lipca 2018
Oczywiście przygoda Iniesty z drużyną narodową nadaje się na grubą książkę, a może i nawet na trylogię. Wydaje się jednak, że najlepszym podsumowaniem kariery zawodnika Barcelony w reprezentacji są oklaski na niemal każdym stadionie w Hiszpanii. Kibice oddają hołd „Bladej Twarzy” za bramkę w finale z 2010 roku.
Iniesta w reprezentacji debiutował 12 lat temu, gdy mówiło się o niej, że gra pięknie, ale zawsze przegrywa. Wychowanek Barcelony sprawił, że już nikt nawet tak nie pomyślał w ostatniej dekadzie. W latach 2008-2012 Hiszpania zgarnęła wszystko co mogła (mistrzostwo świata i dwa razy mistrzostwo Europy), a 34-latek był głównym architektem tych sukcesów. W tym czasie Iniesta aż 136 razy zakładał koszulkę drużyny narodowej, czyli o trzy więcej od Xaviego. Więcej dla Hiszpanii zagrali jedynie Iker Casillas (167 występów) i Sergio Ramos (161).
„Duński Dynamit” był bliski sprawienia niespodzianki w 1/8 finału, gdy o mały włos nie odprawił z kwitkiem do domu Chorwatów. Ostatecznie Duńczycy odpadli po rzutach karnych i pożegnali się z mundialem. Dla dwóch z nich na pewno ostatnim, bo William Kvist, Michael Krohn-Dehli zdecydowali, że więcej dla reprezentacji już nie zagrają. Co prawda sam występ na mistrzostwach świata dla Kvista na pewno był dużym przeżyciem, ale nie wydaje się, by wspominał go szczególnie dobrze. Przede wszystkim dlatego że już w pierwszym meczu grupowym nabawił się kontuzji (Dania – Peru 1:0), która wykluczyła go z udziału w turnieju. Wielka szkoda, bo Kvist był piłkarzem, który miał odegrać w Rosji ważną rolę w swojej drużynie. Nieco inna sytuacja była z Krohn-Dehlim, na którego trener postawił dopiero w meczu z Chorwacja w dogrywce. Trochę słodko-gorzka historia, bo obaj spełnili swoje marzenia na zakończenie karier i zagrali na mundialu, ale z różnych przyczyn nie odegrali na nim ważnych ról. Inna sprawa, że Dania przy odrobinie szczęścia mogła awansować do ćwierćfinału.
Do najbardziej zaskakującego pożegnania z reprezentacją doszło jednak w Iranie. Zaledwie 23-letni Sardar Azmoun zdecydował, że w barwach narodowych już więcej nie zagra, by chronić matkę. Piłkarz o swojej decyzji kibiców poinformował na portalu społecznościowym.
– Jest to zdecydowanie najtrudniejsza decyzja dla 23-letniego chłopaka, który dotarł do tego miejsca z wielkim trudem. Moja mama zdołała jakiś czas temu pokonać chorobę i byłem z tego powodu niesamowicie szczęśliwy. Teraz jednak jej stan się pogorszył ze względu na obelgi kierowane w moją stronę oraz moich kolegów z drużyny. Z tego powodu znalazłem się teraz w bardzo trudnej sytuacji i postanowiłem wybrać moją mamę. Chciałbym podziękować Carlosowi Queirozowi i mam nadzieję, że znów pewnego dnia zobaczę swoją reprezentację na mundialu. Dziękuję także za wsparcie mediów, które są z nami i doceniam także sympatię każdego z moich rodaków – napisał zawodnik Rubina Kazań.
Miejmy nadzieję, że Azmoun jednak – gdy stan zdrowia matki się poprawi – wróci do reprezentacji, bo przed nim jeszcze wiele lat gry na wysokim poziomie. Ba, ma szansę pojechać na mistrzostwa świata w 2022 roku i 2026 roku. Tym bardziej że to piłkarz o bardzo dużych umiejętnościach. Co prawda na mistrzostwach świata nie zagrał dobrze, ale jego liczby w drużynie narodowej robią wrażenie. Do tej pory w 36 meczach strzelił 23 bramki… Z reprezentacją Iranu pożegnał się również inny napastnik, Reza Ghuczanneżad, który w Rosji nie pojawił się jednak na boisku nawet na minutę.
Jak widać karierę reprezentacyjną można zakończyć z różnych przyczyn. Przeważnie chodzi o wiek, bo natury nie da się nie oszukać i trzeba się z tym pogodzić. Gdy jednak na decyzję zawodnika o zakończeniu kariery wpływają jednak sprawy pozaboiskowe, to tym bardziej szkoda. W końcu nie ma większej dumy dla piłkarza niż gra dla reprezentacji narodowej.
Fot. NewsPix
A tym czasem we Francji nie ma żadnego emeryta, druga najmłodsza kadra na turnieju, boki obrony 22 lata, para stoperów 25, żyć nie umierać
Allez!!
ale same murzyny
No faktycznie, zwłaszcza Pavard, Lucas czy Lloris
Treść usunięta
To co mają w Szwajcarii powiedzieć gdzie ich najlepsi gracze czują się bardziej Albańczykami niż Szwajcarami. I że z ich goli bardziej cieszą się w Albanii i Kosowie niż w Szwajcarii 😀 Te „murzyny i muslimy” chociaż czują się Francuzami i wychowywali się we Francji. Po co to bóldupienie o piłkarzy innej karnacji w reprezentacjach innych niż Polski? I tak to nie sprawi że biali będą tam grać, słowo 😀
To sprawdź, ilu z nich urodziło się we Francji. Rozumiem, że twoim zdaniem żałosne było to również, gdy pierwsze skrzypce grał ZIdane (w końcu Algierczyk).
jpr-mówisz i masz:
Antoine Griezmann – Data i miejsce urodzenia: 21 marca 1991 27 lat, Mâcon, Francja
Paul Labile Pogba – 15 marca 1993 25 lat, Lagny-sur-Marne, Francja
Olivier Giroud – 30 września 1986 31 lat, Chambéry, Francja
Kylian Sanmi Mbappé Lottin – 20 grudnia 1998 19 lat, Bondy, Francja
Hugo Lloris – 26 grudnia 1986 31 lat, Nicea, Francja
Nabil Fekir – 18 lipca 1993 24 lata, Lyon, Francja
Ousmane Dembélé – 15 maja 1997 21 lat, Vernon, Francja
N’Golo Kanté – 29 marca 1991 27 lat, Paryż, Francja
Blaise Matuidi – 9 kwietnia 1987 31 lat, Tuluza, Francja
Benjamin Pavard – 28 marca 1996 22 lata, Maubeuge, Francja
Raphaël Varane – 25 kwietnia 1993 25 lat, Lille, Francja
Lucas François Bernard Hernández Pi – 14 lutego 1996 22 lata, Marsylia, Francja
Adil Rami – 27 grudnia 1985 32 lata, Bastia, Francja
Samuel Umtiti – 14 listopada 1993 24 lata, Jaunde, Kamerun
Po pierwszej wojnie światowej Kamerun został terytorium mandatowym Ligi Narodów, podzielonym pomiędzy Wielką Brytanię i Francję.
Florian Thauvin – 26 stycznia 1993 25 lat, Orlean, Francja
Corentin Tolisso – 3 sierpnia 1994 23 lata, Tarare, Francja
Steve Mandanda – 28 marca 1985 33 lata, Kinszasa, Demokratyczna Republika Konga
W 1882 roku utworzona została tutaj francuska kolonia. W 1910 roku obszar włączono w skład Francuskiej Afryki Równikowej. W trakcie II wojny światowej tereny przynależały do Wolnych Francuzów. Po 1945 roku utworzone zostały pierwsze organizacje polityczne i związki zawodowe. W 1958 roku utworzono republikę autonomiczną wchodzącą w skład Wspólnoty Francuskiej
Benjamin Mendy – 17 lipca 1994 23 lata, Longjumeau, Francja
Steven N’Zonzi – 15 grudnia 1988 29 lat, Colombes, Francja
Thomas Lemar – 12 listopada 1995 22 lata, Baie-Mahault, Gwadelupa
Gwadelupa (fr. Guadeloupe) – departament zamorski Francji w Ameryce Środkowej, położony na kilku większych i kilkudziesięciu mniejszych wyspach w Małych Antylach
Presnel Kimpembe – 13 sierpnia 1995 22 lata, Beaumont-sur-Oise, Francja
Djibril Sidibé – 29 lipca 1992 25 lat, Troyes, Francja
Alphonse Aréola – 27 lutego 1993 25 lat, Paryż, Francja
No właśnie. Czyli poza Mandandą i Umtiti reszta to rodowici Francuzi. Wszystko się zmienia. Wg obecnych stereotypów Polacy to blondyni, tymczasem Mickiewicz pisał o ciemnowłosych Dobrzyńskich „czysta krew lacka”. A i tych dwóch „wątpliwych”niewątpliwie jest rodowitymi Francuzami w większym stopniu, niż Olisadebe był rodowitym Polakiem.
A co do Zizou, urodził się we Francji, wychował we Francji, nawet piłkarskie wykształcenie odebrał we Francji.
Dlaczego nie wrzuciliście na tę listę Sławka Peszko?
Bo Peszko jeszcze będzie „grał” w reprezentacji. W końcu Lewandowski jeszcze nie zrezygnował…….
a Peszko to co ?
Treść usunięta