Reklama

I co teraz z tobą zrobić, Yerry?

Mariusz Bielski

Autor:Mariusz Bielski

04 lipca 2018, 12:40 • 4 min czytania 10 komentarzy

Mundiale mają to do siebie, że na ich podstawie łatwo napisać legendy. Czasem w pełni piękne, a czasem nadmuchane jakby na potrzebę futbolowego romantyzmu. Turnieje kreują herosów, których albo pamiętamy przez lata, albo znikają za moment, będąc sezonowymi gwiazdami. Zastanawiamy się co stanie się z Yerrym Miną? Gościem, którego drużyna nie wyszła poza 1/8, czyli ogólnie nie zrobiła oszałamiającego wrażenia. Ale też gościem, który niemal sam tę drużynę ciągnął za uszy, lądując tym samym na ustach całego świata.

I co teraz z tobą zrobić, Yerry?

– Mina stał się bowiem pierwszym od 28 lat obrońcą, który podczas mundialu strzelił 3 gole. Wcześniej dokonał tego Niemiec, Andreas Brehme.

– Licząc natomiast wszystkie pozycje, ostatnim razem więcej bramek głową podczas jednych mistrzostw zdobył Miro Klose w 2002 roku.

– Yerry stał się także drugim najlepszym strzelcem reprezentacji Kolumbii w historii mundiali, mając przed sobą tylko Jamesa Rodrigueza z 6 trafieniami.

Niezły wjazd z buta jak na kogoś, kto jeszcze kilka miesięcy temu przesiadywał na ławce rezerwowych i wydawało się, że nie zmieni tego nic nawet w kontekście reprezentacyjnym. Faktem jest bowiem, iż Kolumbijczyk wyraźnie nie przypadł do gustu Ernesto Valverde. Pragmatyczny szkoleniowiec miał obsesję na punkcie zdobycia mistrzostwo w jak najkrótszym terminie, więc już z tego tytułu nie dawał mu zbyt wielu szans. Do tego doszła jeszcze kwestia adaptacji – nie tyle mentalnej, co do stylu gry, kompletnie odmiennego wobec tego prezentowanego przez wcześniejszą ekipę naszego bohatera, czyli Palmeiras. Efekt był niemal kuriozalny, bo Kolumbijczyk zagrał jedynie w pięciu ligowych spotkaniach, przy czym to przeciwko Levante najchętniej wymazałby z pamięci. Zawodnicy tego klubu bowiem wkręcili Yerry’ego w ziemię tak mocno, że dopiero na drugi mecz fazy grupowej mundialu zdążono go odkręcić.

Reklama

A tu proszę, niespodziewane wejście do pierwszej jedenastki Kolumbii po feralnym starciu z Japonią, liderowanie defensywie, dowodzenie nią, Sadio Mane oraz Robert Lewandowski schowani do kieszeni. Imponował koordynacją, z której przecież cules śmiali się niesamowicie po wcześniej wspominanym meczu z Las Granotas, a także przewidywaniem boiskowych wydarzeń. No i oczywiście grą w powietrzu.

Kto jednak oglądał tego zawodnika nieco wcześniej niż dopiero podczas nielicznych występów Barcelonie, ten nie powinien być za bardzo zdziwiony jego wyczynami strzeleckimi. W Palmeirasie regularnie korzystano z niemal lotniczych usług Miny, choć jego znakiem firmowym powinien być dwumecz z Oriente Petrolero. Akcja działa się dwa lata temu, kiedy stoper występował jeszcze w Independiente Santa Fe, rywalizującym wówczas w eliminacjach do Copa Libertadores. Ależ on wówczas fruwał! Jeden gol z pierwszym spotkaniu z boliwijską ekipą jeszcze na nikim wielkiego wrażenia nie zrobił, lecz kolejne dwa dołożone w rewanżu – nooo, kopara opadała.

Jasne, pod względem poziomu południowoamerykańskie rozgrywki nie mają żadnego podjazdu do mundialu, ale skoro i tym razem Yerry zapakował głową trzy sztuki w trzech meczach z rzędu, czy nie świadczy to o wykonanym przez niego w tym czasie progresie? Zwłaszcza w normalnej grze obronnej nie robił za wiatrak?

Wyobrażamy sobie co teraz musi dziać się w głowach Ernesto Valverde, innych członków sztabu szkoleniowego a także sterników Barcelony. Przed rozpoczęciem rosyjskich mistrzostw narracja była oczywista – ten przeszczep się nie przyjmie, Kolumbijczyka należy sprzedać. A dziś? Pokazał, iż z piłką przy nodze czuje się pewnie, potrafi czyta grę zupełnie tak, jakby w ostatnich miesiącach ukończył kursy lektury błyskawicznej, no i te bramki… No więc opchnąć go komuś czy dać drugą szansę? Cules już przeliczają ewentualnie zarobione na nim miliony, liczby idą w dziesiątki baniek. Z jednej skrajności w drugą, a po odpowiedź najlepiej byłoby się udać do jakiegoś wróżbity. Bo niby Mina jest obrońcą zupełnie innym niż pozostali występujący w Dumie Katalonii, dzięki czemu arsenał jej atutów powiększa się za sprawą obecności stopera w składzie. Z drugiej strony zaś czy nie jest on graczem o charakterystyce odmiennej na tyle, by nigdy w pełni nie dopasować się do jej stylu? Hermetyczność, jaką w dużej mierze tworzy sam Valverde, może okazać się kluczowa w rozwiązaniu tej sprawy.

Trudno jest nam sobie jednak wyobrazić, że po TAKIM mundialu w wykonaniu Yerry’ego nie ustawi się po niego kolejka chętnych. Być może sprawdzi się przepowiednia kolumbijskich mediów, które jeszcze za czasów występów obrońcy w Independiente pisali o nim: „Mina de oro”, używając gry słów, oznaczającej „kopalnię złota”. Blaugrana zapłaciła bowiem za niego 12 milionów, lecz gdyby ktoś jutro wyłożył powiedzmy 20 chyba nie bylibyśmy jakoś wielce zdziwieni.

– Jest w Biblii taki werset, który mówi, że trzeba boso nastąpić na ziemię, na której chce się odnieść sukces. A ja pragnę napisać tutaj historię – mówił podczas prezentacji, wchodząc na murawę Camp Nou bez butów. Niezbadane są jednak wyroki Ernesto Valverde i nie wiadomo, czy święty Boże tym razem mu pomoże. Nawet pomimo 196 centymetrów wzrostu, czyli głowy noszonej blisko niebios, musi bowiem twardo stąpać po ziemi.

Reklama

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

10 komentarzy

Loading...