Reklama

Brutalna rzeczywistość dla Salaha i Ronaldo

redakcja

Autor:redakcja

26 maja 2018, 23:14 • 3 min czytania 23 komentarzy

Mohamed Salah to niekwestionowana gwiazda Liverpoolu. Gość, na punkcie którego zwariowało całe Anfield. Ostatnim wielkim idolem kibiców The Reds był chyba Luis Suarez, ale nawet on, pomimo gry pięknej i zabójczej, nie namącił w głowach kibiców Liverpoolu aż tak bardzo. Salah zdobył w tym sezonie czterdzieści cztery bramki, w tym dziesięć w samej Lidze Mistrzów.

Brutalna rzeczywistość dla Salaha i Ronaldo

Na dobre stał się idolem The Kop, zapracował sobie na dozgonne uznanie przy Anfield, nawet jeśli już tego lata ktoś jeszcze bogatszy wyciągnie po niego ręce. Praktyczne wszystko, co dobre, Liverpool zawdzięcza właśnie jemu. A jednak dziś, w najważniejszym meczu sezonu, doznał kontuzji. W 30. minucie sfaulował go Ramos, a Egipcjanin zalał się łzami.

Przeżywając najlepszy czas w swoim życiu, jest zmuszony zejść w najważniejszym meczu w swoim życiu.

Salah nie miał w tym meczu łatwo. Od początku spotkania przykleił się do niego Ramos. Był jak plaster. Egipcjaninowi trudno było się uwolnić, przez co nie wykreował sobie żadnej sytuacji.  Kilka razy ciekawie odgrywał do partnerów, ale nie wynikało z tego zbyt wiele. Nawet jeżeli schodził z lewego skrzydła, Hiszpan podążał za nim. Tak jak w 25. minucie, kiedy wygarnął mu piłkę czyściutkim wślizgiem. Niestety, minęło kilka minut  i zaatakował go już zdecydowanie bardziej brutalnie. Salah upadł na murawę, długo się nie podnosił i – niestety – musiał opuścić boisko. Schodził ze łzami w oczach, zdając sobie sprawę, że nie będzie mu dane dokończyć prawdopodobnie najważniejszego spotkania w swoim życiu.

Jeden faul zrujnował jego marzenia. Do 30. minuty mecz był raczej wyrównany. Może nawet delikatną przewagę miał Liverpool. Trudno napisać, że zejście Salaha zrujnowało całą grę The Reds, bo fakty są takie, że – choć mecz generalnie nie porywał – Liverpool prezentował się solidnie. W drugiej połowie to się trochę posypało, popis nieudolności zaprezentował Karius, piękną bramkę – w takim meczu! – zdobył Bale. Ale nawet jeżeli o zwycięstwie Realu zadecydowały indywidualne przebłyski i błędy rywali – choć pamiętajmy, że Królewscy wykreowali sobie znacznie więcej sytuacji, przede wszystkim w drugiej połowie – to Salah zapewne sobie tego nie wybaczy.

Reklama

Tym bardziej że Real był dziś do ugryzienia. Kto wie, czy Liverpoolowi nie brakowało właśnie tego jednego klasowego zawodnika w ofensywie. No i oczywiście bramkarza.

Generalnie to miał być pojedynek pomiędzy Salahem i Ronaldo. Okazało się jednak, że żaden z tych zawodników nie wyróżnił się niczym. Salah zszedł z powodu kontuzji, a Ronaldo wtopił się w tłum. Mial jedną dobrą sytuację, Jego strzał głową obronił Karius, ale przy dobitce Benzemy był bezradny. Wcześniej Portugalczyk był jednak na spalonym i bramka nie została uznana. Generalnie oddał jeden groźny strzał i na tym zakończył swoje ofensywne popisy. Poza nimi nie pokazał za wiele. Ale swój cel osiągnął, wygrał kolejną Ligę Mistrzów. Przed finałem, z rozbrajającą szczerością przyznał, że to może być jego ostatni finał Ligi Mistrzów w karierze. Dlatego zaprosił na mecz całą rodzinę. – To może być moja ostatnia Liga Mistrzów, nikt tego nie wie. Trzeba to przeżyć razem. Mama dostanie środki uspokajające i poradzi sobie. Innych moich meczów nie ogląda, za bardzo się denerwuje, ale finały tak. Tylko musi wziąć te środki – przyznawał.

Real wydaje się jednak drużyną skrojoną pod Ligę Mistrzów. W niej czuje się najlepiej. Dlatego naprawdę trudno wyrokować, co stanie się za rok.

Dzięki wygraniu Ligi Mistrzów, Ronaldo ma teraz autostradę do wygrania złotej piłki. Prawdopodobnie wyjdzie na prowadzenie w historycznym pojedynku z Messim na ostatniej prostej – bo chyba tak należy to ująć. Wielka sprawa. Portugalczyk będzie mógł po raz szósty cieszyć się mianem najlepszego piłkarza świata i odskoczyć o jedną statuetkę Argentyńczykowi. Nie chcemy wyrokować, ale w tej chwili wydaje się to najbardziej prawdopodobne.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
4
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
15
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

AbsurDB
34
Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Komentarze

23 komentarzy

Loading...