Reklama

Dinozaur pożarł wilka, Kuba wreszcie na boisku!

redakcja

Autor:redakcja

28 kwietnia 2018, 18:09 • 4 min czytania 4 komentarze

165 dni musiał czekać Jakub Błaszczykowski na powrót do kadry meczowej Wolfsburga. Dodatkowe osiem, aby wreszcie pojawić się na murawie. Przez pięć miesięcy niemieccy lekarze nie mogli dojść do tego co tak właściwie dolega Polakowi. Rozkładali ręce. Umożliwili więc skrzydłowemu powrót do ojczyzny, aby mógł kontynuować leczenie poza klubem. Trenował w Płocku pod okiem swojego wuja, Jerzego Brzęczka, a o jego zdrowie dbał Leszek Dyja. Po trzech tygodniach mamy dowód na świetnie wykonaną tamże pracę – Kuba wyszedł dziś na boisko w pierwszym składzie na spotkanie z HSV.

Dinozaur pożarł wilka, Kuba wreszcie na boisku!

Nie był to zły mecz w jego wykonaniu. Kiedy tylko miał do tego sposobność pokazywał się do gry, wychodził do podań, nie bał się brać na siebie odpowiedzialności. Z drugiej strony pomagał też kolegom w defensywie, ale trzeba przyznać, że niewiele z jego starań wynikało. Ogólnie bowiem Wolfsburg wyglądał dziś jakby nie miał kompletnie żadnego planu na to, jak pokonać ekipę z Hamburga. Niezbyt dobrze świadczy to o podopiecznych Labbadii, o nim samym zresztą też. Jeśli nie potrafisz w żaden sposób nawet zagrozić zespołowi, któremu dosłownie wszyscy wróżą spadek do 2. Bundesligi, to samemu nie nadajesz się na grę na wyższym poziomie.

No ale na co liczył niemiecki szkoleniowiec, skoro w wyjściowej jedenastce nie wystawił praktycznie ani jednego kreatywnego pomocnika? Nawet kiedy widział, że jego zawodnikom wybitnie wręcz nie idzie, nie potrafią stworzyć sobie pół groźnej sytuacji, i tak nie zdecydował się na wpuszczenie na boisko choćby Daniela Didaviego. Wiecie jak to się nazywa? Sabotaż. Gol, którego w 77. minucie strzelił Brekalo z rzutu wolnego? On też wynikał bardziej z błędu komunikacyjnego pomiędzy bramkarzem HSV, Pollersbeckiem, a jego kolegami z pola. Labbadia nie pokusił się nawet o żadne taktyczne zmiany, ślepo wierząc, iż toporny futbol, którego podstawą ofensywną były tylko długie przerzuty w kierunku skrzydłowych, mógł tutaj dać zwycięstwo.

Jeden zryw nie wystarczył jednak Wilkom na odniesienie zwycięstwa. Nie potrafiły się one podnieść pod dwóch ciosach, jakie pod koniec pierwszej połowy zadali im goście. Największą robotę wykonał Tatsuya Ito. Najpierw bowiem uwikłał się w drybling w polu karnym przeciwnika, z którego górą wyszedł o tyle, że został faulowany, a po chwili Bobby Wood pokonał Casteelsa z jedenastu metrów. Mniej więcej 180 sekund później Japończyk znów dał się we znaki defensywie Wolfsburga, choć trzeba przyznać iż jego zawodnicy sami prosili się o baty. Ito dostał piłkę na lewym skrzydle, co nie za bardzo zainteresowało kogokolwiek z ekipy gospodarzy. Tatsuya dostrzegł natomiast wbiegającego w pole karne Holtby’ego, dograł mu piłkę idealnie na głowę i było już 2:0.

Później już piłkarzom Hamburg nie zostało nic innego jak tylko kontrolować boiskowe wydarzenia i całkiem nieźle im to wychodziło. Zawodnicy Christiana Titza nawet na kontaktowego gola autorstwa Brekalo zareagowali bardzo dobrze, bo pozostali skoncentrowani do końca, nie faulowali już potem tak blisko własnego pola karnego, a nawet wyprowadzili kilka kontr. Jedna z nich zaowocowała jeszcze kolejnym rzutem karnym dla HSV w końcówce spotkania, który zmarnował Kostić. Nie pomylił się już jednak Waldschmidt, który praktycznie jako jedyny ruszył jeszcze do piłki. I to także wiele mówi o dzisiejszej postawie piłkarzy Labbadii.

Reklama

Wolfsburg może więc poważnie martwić się o swoją przyszłość w Bundeslidze. W tej chwili znajduje się bowiem na 15. miejscu, niby bezpiecznym, ale Mainz ma tyle samo punktów, to jest 30 i jeden mecz zaległy względem Błaszczykowskiego i spółki. Freiburg natomiast uciekł od strefy spadkowej, wygrywając dziś z FC Koln 3:2. Nowa nadzieja została natomiast tchnięta w niemiecki Śląsk Wrocław HSV, które właśnie wygrało swoje drugie wyjazdowe spotkanie w tym sezonie. Ostatni raz ta sztuka udała mu się 25 sierpnia, gdy mierzyło się z Kolonią. Kto wie, może znów stanie się cud, a Dinozaur, pożarłszy Wilka, jeszcze uratuje się przed spadkiem? Pół żartem, pół serio Hamburczycy twierdzą, że są zbyt doświadczeni w walce o utrzymanie, aby po raz pierwszy w historii zlecieć do drugiej ligi niemieckiej.

Tylko Polacy, z Adamem Nawałką na czele, mogą wynieść z dzisiejszego meczu Wolfsburga jakiś pozytyw, a mianowicie to, od czego zaczęliśmy ten tekst – Jakub Błaszczykowski, który rozegrał dziś 75 minut wreszcie jest w pełni dysponowany. To świetna wiadomość dla Biało-Czerwonych w kontekście nadchodzącego mundialu, wszak Kuba jest w kadrze po prostu niezastąpiony. No i akurat pod względem skrzydłowych to nie za bardzo mamy czym szastać. Trzeba tylko trzymać kicuki za to, by w końcówce sezonu Bundesligi Polak utrzymał miejsce w składzie Wolfsburga.

Wolfsburg 1:3 HSV (0:2)
0:1 Wood 43′
0:2 Holtby 45+1′
1:2 Brekalo 78′
1:3 Waldschmidt 90+3′

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Prezes Bayeru: Możliwe, że Alonso pewnego dnia będzie trenerem Realu Madryt

Damian Popilowski
1
Prezes Bayeru: Możliwe, że Alonso pewnego dnia będzie trenerem Realu Madryt

Komentarze

4 komentarze

Loading...