Legia Warszawa to dzisiaj klub, w którym wszystko zdaje się stać do góry nogami. Sytuacja w lidze tuż przed finiszem sezonu zasadniczego jest najgorsza odkąd wprowadzono nowy system rozgrywek. Przypomnijmy, warszawianie tylko raz nie skończyli na pierwszym miejscu tej fazy sezonu i miało to miejsce w zeszłym roku. Wtedy jednak ligowa sytuacja była zgoła inna, bo aż cztery drużyny były mocne i liczyły się w wyścigu o mistrza. A to oznaczało, że nie było aż takiej wielkiej różnicy, czy zajmie się miejsce pierwsze, czy drugie, bo i tak oznaczało to dwa mecze z bezpośrednimi rywalami u siebie i jeden na wyjeździe. Jak pokazała historia, rozkład gier nie dał nikomu przewagi, a Legii nie przeszkodził w sięgnięciu po tytuł.

Dziś sytuacja jest znacznie gorsza, bo Legia po ostatniej kolejce – przed którą i tak nie miała szans dopaść Jagiellonii – dała się wyprzedzić jeszcze Lechowi. W ostatnim meczu tej fazy rozpędzony Kolejorz zagra u siebie z Górnikiem Zabrze – tym samym, który dzisiejszego wieczoru zostanie wymęczony przez samą Legię w półfinale Pucharu Polski. Podopiecznym Nenada Bjelicy zdarzało się już wiele wstydliwych wpadek, ale naprawdę ciężko przypuszczać, by mogli skończyć sezon zasadniczy za plecami Legii. I jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm, w grupie mistrzowskiej warszawianie pojadą na wyjazdy zarówno do Białegostoku, jak i do Poznania. Jeżeli dodamy do tego stratę punktową oraz fakt, że przy równej liczbie oczek warszawianie będą niżej od najgroźniejszych rywali… Na pole position przed fazą finałową raczej to nie wygląda.
Przede wszystkim jednak Legia gra na tyle słabo, że samo rozważanie jej w kontekście tytułu nie do końca ma rację bytu. Punktowo (trzy oczka straty do lidera) wciąż bowiem wygląda to znacznie lepiej niż na boisku. I tutaj można się spierać, czy bardziej krytykować same występy piłkarzy, czy ogólnie projekt pod nazwą „I zespół Legii”. Miała być niższa średnia wieku, a jest najwyższa w lidze – w meczu z Lechem dla wyjściowej jedenastki wyniosła przeszło 31 lat! Drużyna miała być bardziej polska, tymczasem tylko w tym sezonie ligowym zagrało w niej 19 obcokrajowców! Niełatwo nawet przeczytać ich jednym tchem:
Adam Hlousek, Kasper Hamalainen, Thibault Moulin, Inaki Astiz, Guilherme, Armando Sadiku, Cristian Pasquato, William Remy, Dominik Nagy, Marko Vesović, Eduardo da Silva, Domagoj Antolić, Chris Philipps, Miroslav Radović, Cafu, Daniel Chima Chukwu, Hildeberto Pereira, Mauricio, Brian Iloski.
Jakkolwiek spojrzeć, z takim zespołem, złożonym z tylu podstarzałych wyjadaczy i zagranicznych najemników, ciężko się identyfikować nawet najwierniejszym kibicom. Zagraniczny jest także trener, który ani nie zjednał sobie drużyny – nazywając piłkarzy panienkami czy zsyłając Michała Kucharczyka do rezerw – ani nie może czuć wsparcia trybun, ani nawet nie sprawia wrażenia człowieka, który ma jakikolwiek pomysł na wyjście z dołka. W tym sezonie Legia przegrała już dziesięć spotkań w lidze, z czego siedem właśnie pod wodzą Chorwata. Średnia z 21 kolejek za kadencji Jozaka to 1,81 punktu na mecz, czyli tylko odrobinę lepsza, niż ta z początku sezonu Jacka Magiery – 1,62 punktu na mecz. Jeżeli jednak sprawiedliwie porównamy ostatnie 21 spotkań Magiery i pierwsze 21 spotkań Jozaka, ten pierwszy okaże się już sporo lepszy – mimo rywalizacji w grupie mistrzowskiej zdobył o 6 punktów więcej i przegrał o 4 mecze mniej.
Legia oczywiście wciąż ma szanse na tytuł i nawet nie wypada nazywać ich wyłącznie matematycznymi, ale też fakty są takie, że tegoroczne mistrzostwo warszawian byłoby historycznym ewenementem. Otóż nigdy wcześniej nie zdarzyło się, aby mistrz Polski przegrał aż tyle meczów w sezonie. Nawet w 1951 roku, kiedy w myśl absurdalnych przepisów mistrzostwo zgarnął Ruch (wtedy jako Unia Chorzów) – który zajął dalekie 6. miejsce w lidze, ale wygrał Puchar Polski – tych porażek zaliczył mniej, bo dziewięć. To jasne, że dziś gra się więcej spotkań, więc i jest więcej okazji do zebrania batów, ale też pamiętajmy, że Legia swoje 10 porażek zaliczyła zaledwie w 29 meczach. Bilans z całą pewnością niegodny mistrza.
* Mistrzem Polski został zdobywca Pucharu Polski.
** Rozgrywki niedokończone.
Gdyby czysto hipotetycznie założyć, że Legia wygra wszystkie osiem spotkań do końca – co przecież niekoniecznie musi dać jej tytuł, ale z duża dozą prawdopodobieństwa go da – i tak byłaby najmocniej obitym mistrzem w historii polskiej piłki. Spójrzmy na poniższą symulację (tak, oczy was nie mylą, Legia ma dopisane 8 zwycięstw):
Historia podpowiada jednak, że przegrywając 10 meczów w sezonie mistrza się nie zdobywa. Niemal sto lat ligowego grania i kilka pokoleń piłkarzy to – przyznacie sami – dosyć reprezentatywna próbka. Przed Legią więc maluje się niezbyt optymistyczna przyszłość – albo przegra tytuł i zaleje ją fala jak najbardziej zasłużonej krytyki, albo jakimś cudem oszuka przeznaczenie i zostanie mistrzem z największą liczbą porażek w historii ekstraklasy. Żadna alternatywa nie jawi się specjalnie chwalebnie, ale łatwo się domyślać, że w Warszawie i tak daliby się pokroić za ten drugi wariant.
MICHAŁ SADOMSKI
I moim zdaniem nie ma takiej opcji(statystyki nie kłamią). Jozak przegrał MP i pytanie co dalej, bo nasprowadzano daremnych obcokrajowców(środek pola w meczu z Arką wyglądał, jak oldboje. Nie chcę nawet myśleć, ile te ananasy: Phillips, Cafu i Anotlić zarabiają), a cały klub oddano Chorwatom.
Mniej niz Jedzrzejczyk, Pazdan czy Chukwu. A chyba tez mniej niz Sulleyman.
Takze spokojnie. Przeplaconych leszczyslawoe jeszcze sporo zostalo z „koralikowego” zaciagu.
Rok temu statystyki mówiły też, że Real nie ma prawa wygrać LM, bo jeszcze nikomu nie udało się to dwa razy z rzędu. I co?
Ten nowy zaciąg był sprowadzany głownie z myślą o pucharach ,więc pozostaje Legii albo doczłapać w końcowej tabeli na 3 miejscu co pomimo kiepskiej postawy nie powinno robić problemu ,albo zdobyć PP co już przy obecnej formie będzie bardzo trudneJeśli się to uda to wtedy będzie prawidłowo ,bo to postawa w E
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Po zmianie zasad eliminacji do europejskich pucharów tylko Mistrz Polski ma szansę awansu do fazy grupowej LE.Na LM nie ma szans,ale po odpadnięciu z eliminacji do niej jest w miarę dobrze rozstawiony w grze o LE.Ani zespoły z pozostałych miejsc w naszej lidze ani zdobywca Pucharu Polski nie ma szans awansować.Prześledź sobie jak wygląda ich droga,bo bardzo wiele się zmieniło od tego sezonu.
W obecnej sytuacji PP to chyba najkrótsza droga do pucharów bo wystarczy wygrać dwa mecze. Przy takiej formie stać nas co najwyżej na 3 miejsce. Sam jestem ciekaw jak ten zespół pokazalby się w pucharach i wcale bym się zdziwił, gdyby lepiej wypadli tam niż Lech czy Jagiellonia.
Zawiodły chyba przygotowania bo zamiast pracować nad wydolniscia, szybkością i zgrywac drużynę urządzono cyrk objazdowy.
cd.Postawa w Europie określa taki klub jak Legia ,miejsce w ligowej tabeli jest zdecydowanie mniej istotne.
Spokojnie, mają jeszcze asy w rękawie: Marciniak, Gil, Frankowski – w sobotę i grupie mistrzowskiej nie takie numery się wydarzą.
Wrogiem Legii nie jest statystyka. Nie jest nim też nic innego, poza jej własną, dramatyczną wręcz, słabością. To w zupełności wystarczy.
Jeszcze jedno. Legia nie jest słabą drużyną. Legia jest drużyną niezwykle słabo prowadzoną.
Chcę zwrócić uwage, że Cracovia nie zdobyła mistrzostwa w 1920 roku.
Ruch oddaj nasze mistrzostwo z 1951 !
Też się zastanawiam skąd tam ta Cracovia, skoro rozgrywek 1920 nie dokończono przez wojnę polsko-bolszewicką…
A co do tego słynnego sezonu 1951… z tego co pamiętam to Wisła się już jakoś od tamtych rozstrzygnięć chciała odwoływać zaraz po 1989 roku. I nic nie wskórała- PZPN uznał że skoro zasady były znane wszystkim uczestnikom przed rozpoczęciem rozgrywek, to były równe dla wszystkich i tytuł Ruchu zdobyty przez Puchar jest prawidłowy. Zresztą to właśnie WIsła przegrała wtedy tamten finał z Ruchem 2:0. Te zasady były oczywiście kuriozalne, ale moim zdaniem, z całym szacunkiem do Białej Gwiazdy, tytuł należy się Niebieskim…
A i widzę tam też mistrza Ruchu za rozgrywki 1939, a tych też nie zakończono i nie wyłoniono zwycięzcy (na 31.08.39r Ruch miał 2 pkt więcej od… Wisły, ale ta miała z kolei dwa mecze rozegrane mniej)
Oczywiście z tym oddaniem tytułu to taki żarcik 😛
Zgadza sie, Ruch nie zdobył mistrzostwa 1939. Skąd oni brali te tabele??
To nie tabele Weszło się mylą, to wszystkie inne są złe 😉 Pewnie z takiego założenia wychodzą w redakcji 😀
Między Bogiem, a prawdą już rok temu (przy takim pierdolniku na Legii) mistrzostwo było cudem i ewenementem. A raczej ewenementem była i jest reszta peletonu… Widocznie cała Polska nie chce, żeby Legia lepiej funkcjonowała i daje jej mistrzostwa. Bo wiedzą, że wtedy wiele się nie zmieni.
„(…)ale z duża dozą prawdopodobieństwa go da – i tak byłaby najmocniej obitym mistrzem w historii polskiej piłki.”
Bo, drogie Weszło, ten sezon jest kampanią na wyczerpanie (głównie widza). Wygra ten bokser, któremu krew nie zaleje twarzy na tyle, żeby nie widzieć już przeciwnika i jako tako stać będzie na nogach…
Nie bronię Legii, bo to co się teraz u nas dzieje to dramat, ale przecież, (co zresztą jest w tym wszystkim najśmieszniejsze) nie naszą „zasługą” jest to że Lecha i Jagiellonię mamy jeszcze w zasięgu. Jaga ma teraz 7 porażek, jest więc całkiem prawdopodobne, że też zostanie mistrzem z 10 „oczkami” w tej kategorii (np wygrywając 5 a przegrywając 3 z ostatnich 8 spotkań- całkiem realny scenariusz przecież, tak jak np 4-1-3…). A nawet jak już nie przegra to 7 to też nie jest świetna liczba, drugi najgorszy wynik od wprowadzenia ESA37 (przy czym Legia w 2013/14 zamiotła ligą z 26 zwycięstwami, tylko remisów było mało). Lechowi już raczej nie grozi „dwucyfrówka”, ale jak osiągnie 7-8 to też powodu do dumy nie będzie, patrząc w ujęciu historycznym….
Jeszcze raz: w tym sezonie chodzi o to kto przetrwa ciosy z każdej strony z najmniej obitą twarzą. I módlmy się, by ta tendencja zaczęła się powoli (natychmiastowych cudów nie będzie) odwracać od przyszłych rozgrywek….
Treść usunięta
Trzeba powiedziec prawde,tak lichego,tak kiepskiego ,beznadziejnego MP nie bylo nigdy w histoirii Ligii.Beznadzieja,dwa szybkie euro wpierdole,wstyd na Europe.Smieja sie z tego klubiku,ba nawet nie pamietaja jego nazwy.Najsmiejszniejszy,najgorszy,przynoszacy wstyd MP.Jeszcze sie nie skonczyla runda zasadnicza i juz 10 plakaczy,pewnie bedzie i 11.Potem jeszcze 7 meczy i kolejne plaskacze,moze skonczy sie na 13,wstyd byl by gdyby ten klubik zagral w pucharach i poraz kolejny zabral oklep od Kazachow czy innych nie znaczacych.
Piszesz jakby Legia zdobyła w tym roku MP. Niezły z Ciebie optymista 🙂
Patrząc na miejsce w rankingu UEFA, które jest pochodną wyników osiąganych w pucharach „ten klubik” jest zdecydowanie najlepszy w Polsce. Jakie do tej pory twój klub osiągał wyniki w pucharach frustracie? Jest w ogóle notowany? A może to spisek UEFY, że mu nie pozwalają tam się dostać albo bramki prawidłowo zdobyte nie uznają?
MARCINIAK ODDAWAJ TYTUŁ ZA ’93 !
Znając naszą ligę to może być jeszcze różnie. Strata do lidera jest minimalna, Jagiellonia to tak naprawdę mierna drużyna, która jest w stanie przerżnąć w dowolnym rozmiarze z dowolnym przeciwnikiem. Formę złapał Lech ale to się może za chwilę skończyć. Przecież to Ekstraklasa. Nikt nie zdobył tytułu mając 10 porażek? Ok ale to się może zmienić za miesiąc z kawałkiem:)
No i co roku to samo. Pisanie pierdół o tym, że aktualny mistrz jest najsłabszym w historii. Nie, aktualny mistrz od lat jest tak samo beznadziejny i oddaje poziom rozgrywek. A najsłabszy w historii to był chyba Śląsk w 2012 r.:). Pamiętacie w ogóle kto tam grał?
Waldek Sobota w życiowej formie, Mila całkiem dobry. Był jeszcze dobry kumpel Stilica, który coś tam potrafił. To nie była taka najgorsza drużyna. Mówiłem to ja, Jarząbek (nie kibic Śląska) 😉
Tu wielkie rozkminy nie są potrzebne, podobnie jak sięganie do odległych statystyk. 10 porażek w 29 meczach oznacza, że drużyna jest po prostu słaba (drużyna – niekoniecznie zawodnicy) . Kolejne 8 meczów to dla nich szansa na śrubowanie rekordu. Lech ze swoimi seriami remisów też nie zachwyca,ale przynajmniej „nie przegrywa meczów, których nie potrafi wygrać”.
Legia ma szansę na MP tak jak Jaga i Lech z różnicą taka, że ma z tej trójki najmniejsze szansę.
Ja chciałbym aby wygrała Legia ale uważam że jest to mało prawdopodobne.