– Sparaliżowała nas tak fantastycznie przygotowana murawa – rzekł w przerwie meczu Mariusz Pawełek. Po chwili dodał, że żartował, ale – jak w tym dowcipie – niesmak pozostał. Jagiellonia Białystok mogła w Lubinie zapewnić sobie mistrzostwo fazy zasadniczej, ale eksperyment pt. “czy da się pokonać Zagłębie grając pół meczu na stojąco” został zweryfikowany negatywnie. Jaga przebudziła się dopiero po przerwie, ale to nie wystarczyło, by uszczknąć choćby punkt.
Poniedziałek, godzina 15, pogoda też nie dopisuje…. Piłkarze lidera Ekstraklasy postanowili oddać hołd Piotrowi Ćwielongowi i na dobrym boisku przy świetnej pogodzie postanowili przespacerować całą pierwszą połowę. Pierwszy celny strzał piłkarze Jagiellonii oddali w 45. minucie meczu, gdy piłkę po uderzeniu Romanczuka w zęby złapał Hładun. Do tego czasu rajd życia zaliczył Tosik, Czerwiński zrobił 743 sprinty od jednego pola karnego do drugiego, a Starzyński zdobył bramkę.
Ten gol dla Zagłębia zobrazował pasywność gości. Mares przyjął sobie piłkę przed polem karnym, obrócił się, zdążył uderzyć, a Runje w tym czasie… trzymał się za jaja. Wiemy, że święta i w ogóle, ale byłoby fajnie, gdyby stoper Jagi jednak zaatakował napastnika, który szykuje się do strzału zza pola karnego. Uderzenie Czecha na poprzeczkę sparował Pawełek, ale dobitka Starzyńskiego zakończyła się już golem. I znów – obrońcy Jagiellonii stali jak kiełbasa w żurku.
Ganimy zespół Mamrota, ale słowa pochwały należą się Zagłębiu. Mares wygrywał pojedynki, Starzyński reżyserował grę, Czerwiński zapieprzał na całej długości boiska. Środek pola Jagi nie istniał, bo gospodarze grali blisko Pospisila i Romanczuka, nie pozwalali im rozwinąć skrzydeł.
– Sparaliżowała nas tak fantastycznie przygotowana murawa – rzucił w przerwie Mariusz Pawełek. Przed oczami mieliśmy już legendarną wypowiedź Piotra Ćwielonga, ale bramkarz Jagiellonii dodał po kilku sekundach, że żartował. Mariusz, nie strasz, błagamy cię.
Po przerwie Jagiellonia przypomniała sobie, że pozycja lidera nie jest przyznawana na stałe i w sumie warto zebrać się w garść, by wykorzystać potknięcie Legii w Gdyni i uciec jej na sześć punktów. Pod bramką Zagłębia zaczęło się gotować. Dobrą okazję miał ponownie Romanczuk, lecz trafił w słupek. Na boisku zameldował się więc będący w dobrej formie Świderski – 20-latek po podaniu Pospisila minął Hładuna, ale piłkę tuż przed linią bramkową zablokował Guldan. Ponadto stuprocentową sytuację zmarnował Bezjak. Goście przycisnęli, ale goli z tego nie było. Pozostało czekanie na MamrotTime©. Tym razem nie było cudów, jak ostatnio w Białymstoku. Jagiellonia nie odrobiła strat i boleśnie przekonała się, że pół godziny gry to nawet za mało nawet jak na Ekstraklasę.
Na osobny akapit zasługuje Dominik Hładun, który zasłużył naszym zdaniem na najwyższą notę. Świetnie bronił w kluczowych sytuacjach, pewnie wychodził do dośrodkowań i – nie bójmy się tego stwierdzenia – uratował Zagłębiu to skromne zwycięstwo. To piąte czyste konto tego chłopaka w tej rundzie. A rozegrał w niej zaledwie siedem meczów. Szacuneczek.
Zagłębie wygrało drugi mecz w tym roku i przeskoczyło w tabeli Arkę. Lubinianom wystarczy remis w sobotnim starciu z Cracovią, by przypieczętować sobie miejsce w grupie mistrzowskiej.
[event_results 436712]