Reklama

Jak bardzo może zaboleć strata jednego zawodnika?

redakcja

Autor:redakcja

30 marca 2018, 10:56 • 3 min czytania 9 komentarzy

Jak bardzo może zaboleć strata jednego zawodnika? Właśnie dowiadują się w Lubinie, z którego zimą wymiksował się Jakub Świerczok, strzelec 16 goli dla Zagłębia w rundzie jesiennej. Być może sprowadzanie zjazdu ekipy Mariusza Lewandowskiego do tego jednego aspektu to przesada, zwłaszcza że przecież sama osoba trenera jest najlepszym dowodem na to, że wcześniej bywało różnie – w końcu został zatrudniony w reakcji na kiepskie wyniki poprzednika. Fakty są jednak takie, że dziś w Lubinie mogą czuć uzasadniony strach przed końcówką sezonu zasadniczego, która może wypchnąć ich zespół do grupy spadkowej.

Jak bardzo może zaboleć strata jednego zawodnika?

W kontekście Mariusza Lewandowskiego zadajmy sobie dwa pytania i od razu na nie odpowiedzmy:

– Czy w jego przypadku zadziałał efekt nowej miotły? TAK – w 4 jesiennych meczach drużyna zdobyła 8 punktów i odbiła się w tabeli.
– Czy Zagłębie Lewandowskiego punktuje lepiej niż w czasach Stokowca? NIE – po beznadziejnym początku roku średnia nowego trenera spadła już do 1,36 punktu na mecz, a średnia poprzednika z tego sezonu to 1,41 punktu na mecz.

Żeby zrozumieć, dlaczego tak się stało, ponownie musimy przywołać wspomnianego Świerczoka, który jesienią załatwił Lewandowskiemu 8 z 9 goli strzelonych przez Zagłębie – 7 razy sam trafił do siatki i raz asystował. A kiedy odszedł, lubinianie momentalnie przeobrazili się w najmniej skuteczną drużynę w lidze – na wiosnę strzeli 5 goli w 7 meczach, co przełożyło się na żałosne 7 punktów. A w efekcie we wstecznym lusterku pokazała się ogromna grupa spadkowa z rozpędzoną Cracovią na czele, która – tak, tak – obecnie porusza się ponad dwa razy szybciej. Spójrzcie na tegoroczną tabelę (za 90minut.pl):

Reklama

A w tej prawdziwej tabeli dziewiąta Cracovia ma do ósmego Zagłębia zaledwie jeden punkt straty. Zła wiadomość dla lubinian wynika jednak wprost z zamieszczonej przez nas tabeli i brzmi następująco – na koniec tegorocznej, beznadziejnej w ich wykonaniu części sezonu zasadniczego zmierzą się z najlepszymi drużynami wiosny. W najbliższy poniedziałek podejmą u siebie Jagiellonię, a za tydzień pojadą właśnie na Cracovię.

Z tej samej tabelki wynikają też same dobre wiadomości dla zespołu Michała Probierza. Im z kolei pozostali w tej części sezonu papierowi słabeusze – teraz zagrają w Niecieczy z miejscowym B-B, a za tydzień zatańczą na własnym terenie z cieniującym Zagłębiem. Jeżeli dodamy do tego, że pierwszy mecz w Lubinie zakończył się zwycięstwem Cracovii – co może mieć znaczenie przy równej liczbie punktów oraz remisie w ostatnim, bezpośrednim starciu – ich sytuacja w tym wyścigu wydaje się całkiem przyzwoita. Co ciekawe, pomimo to LV BET w walce o ósemkę wciąż upatruje faworyta w Zagłębiu – za ich obecność w grupie mistrzowskiej płaci 1,45, a za Cracovię 1,65.

Cała końcówka sezonu zasadniczego i ostateczny skład grupy mistrzowskiej może być też fajnym przykładem na to, ile dla drużyny znaczy rozpędzony napastnik. Tak jak mizerię w Lubinie można luźno łączyć z odejściem Świerczoka, tak metamorfozę w Krakowie – jeszcze luźniej, ale jednak – z przebudzeniem Krzysztofa Piątka. Jego ostatnie mecze to:

– Gol z Wisłą Płock,
– Gol z Arką Gdynia,
– Gol i główka, po której padł samobój z Pogonią Szczecin,
– Gol i asysta z Sandecją Nowy Sącz.

Efekt? 12 punktów zdobytych przez Cracovię. Dziś Piątek ciągnie cały zespół na plecach, a przy tym bije indywidualne rekordy, bo jeszcze nigdy nie udało mu się ustrzelić 13 goli w sezonie. Co więcej, on na tym z pewnością nie zamierza poprzestać, a jeśli tak się stanie, najbliższe dni w Lubinie mogą być dla tamtejszych kibiców naprawdę mało sympatyczne…

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

9 komentarzy

Loading...