Reklama

Spacerek Atletico do ćwierćfinału

redakcja

Autor:redakcja

08 marca 2018, 22:36 • 4 min czytania 4 komentarze

Żadna tajemna wiedza nie była potrzebna, aby w tym dwumeczu wskazać wyraźnego faworyta. Atletico to w końcu drużyna z najwyższej półki, która poważną wtopę w Lidze Mistrzów, chce naprawić zwycięstwem w Lidze Europy. Lokomotiw? W najlepszym wypadku zespół klasy C. Niby zdecydowany lider ligi rosyjskiej, ale w starciu z takim rywalem to i tak marna rekomendacja. Jednostronne widowisko zakończone wysokim zwycięstwem gospodarzy było zatem do przewidzenia. Po cichu liczyliśmy jednak na to, że Loko nie pęknie i chociaż spróbuje się postawić. No ale nic z tego. Goście z Moskwy na boisku byli żywotni niczym mumia Lenina i zebrali za to zasłużony oklep.

Spacerek Atletico do ćwierćfinału

Wysiłek, jaki w dzisiejszy mecz włożyli piłkarze Simeone, prawdopodobnie był podobny do tego, jaki wkłada się, aby rozpalić w kominku. W pierwszej połowie raz na jakiś czas oddawali jeszcze piłkę rywalom i ze spokojniem przyglądali się nieudolnym próbom skonstruowania akcji. W drugiej nie mieli już żadnej litości i praktycznie zamknęli Lokomotiw na własnej połowie. Może nie atakowali w bardzo zdecydowany sposób, ale w gruncie rzeczy nie było im to do niczego potrzebne. Spokojne rozegranie i przyśpieszenie we właściwym momencie w zupełności wystarczyło.

Symbolem nieporadności zawodników Jurija Siomina był zresztą pierwszy gol dla Atletico. W akcji zakończonej ładnym trafieniem Saula ośmieszył się szczególnie Igor Denisow. Kapitan Loko najpierw dał nabrać się na prosty zwód, a potem, zamiast gonić Hiszpana, spokojnie potruchtał sobie w przeciwnym kierunku. Jego koledzy wiele lepsi nie byli, bo Saulowi zostawili tyle miejsca i czasu, że ten przed oddaniem strzału, mógł wylać na boisku fundamenty pod dom.

Chwilę później Denisowa postanowił przebić bramkarz Guilherme. Z sobie tylko znanych powodów Brazylijczyk z rosyjskim paszportem zerwał się z łańcucha, przejął piłkę pod linią boczną boiska, a następnie próbował okiwać szarżującego na niego Griezmanna. Nieudolna próba dryblingu skończyła się tak, że napastnik Atletico przejął piłkę, ale – szczęśliwie dla Loko – nie zdołał wcelować w pustą bramkę.

W drugiej części meczu takich wygłupów już nie było. Ciekawiej zrobiło się za to od strony piłkarskiej. Wyglądało to trochę tak, jakby gospodarze uznali, że z takimi leszczami po prostu trzeba wygrać wysoko, a żeby to zrobić, należy przyłożyć się ciut bardziej. Atletico przesunęło się więc trochę wyżej i już w 47 minucie mogło cieszyć się z drugiego gola. Thomas Partey przejął piłkę w środku pola, oddał ją Saulowi, a ten posłał idealne podanie do niekrytego w polu karnym Griezmanna. Strzał Francuza odbił wprawdzie Guilherme, ale przy dobitce Diego Costy nie miał już nic do powiedzenia. Dziesięć minut później gospodarze powinni dostać jeszcze rzut karny , ale sędzie nie zauważył ewidentnej ręki Corluki.

Reklama

Do końca spotkania scenariusz nie uległ już zmianie. Atletico klepało piłkę, Lokomotiw biegał i tylko się patrzył. Rosjanie w całym meczu nie skonstruowali zresztą ani jednej sensownej akcji, a pierwszy celny strzał oddali w 78 minucie, gdy Łysow strzelił z dystansu w sam środek bramki Axela Wernera. Ten sam zawodnik sprokurował zresztą trzecią bramkę, w nieodpowiedzialny sposób tracąc piłkę pod własnym polem karnym. Nieporadność obrońcy wykorzystał Juanfran, który posłał płaskie podanie na dziesiąty metr, gdzie Koke dopełnił dzieła zniszczenia.

Atletico w stu procentach zrealizowało swój przedmeczowy plan. Wysoka wygrana minimalnym nakładem sił z pewnością cieszy Diego Simeone. Do Moskwy można jechać teraz w celach czysto turystycznych, nastawiając się na zwiedzanie połączone z wieczornym sparingiem. Awans do ćwierćfinału przyklepano już dzisiaj.

W barwach Lokomotiwu cały mecz rozegrał dziś Maciej Rybus. Nie był to jednak występ, który będzie chciał zapamiętać. Początkowo w systemie z trzema środkowymi obrońcami reprezentant Polski ustawiony był na lewym wahadle, po kontuzji Ignatiewa przenisół się na drugą stronę boiska, a jego miejsce zajął ananas Łysow. Rybus może nie zaliczył jakichś kompromitujących zagrań, ale prawda jest taka, że ani w obronie, ani w ataku specjalnie swojej drużynie nie pomógł. Inna sprawa, że w nielicznych akcjach zaczepnych Loko, koledzy z zespołu albo go nie widzieli, albo zwyczajnie ignorowali, próbując za wszelką cenę pchać się środkiem. Dośrodkowanie z 88 minuty przemilczymy, bardziej pasowało do meczu Ekstraklasy niż 1/8 finału Ligi Europy.

Atletico Madryt 3:0 Lokomotiw

Saul 22′

Diego Costa 47′

Reklama

Koke 90′

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Liga Europy

Liga Europy

Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Michał Kołkowski
40
Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Komentarze

4 komentarze

Loading...