Spokojnie, nie zapomnieliśmy. Ekstraklasa przyśpieszyła, ale jeszcze wyrabiamy się z przygotowywaniem jedenastek kolejki. Choć przyznajemy, że po tej mieliśmy pewien problem, a mianowicie taki – czy wypada do ekipy kozaków wrzucić przedstawicieli wyłącznie jednej drużyny? Jagiellonio, jak ty nam zaimponowałaś!
Serio, dawno nie widzieliśmy w naszej lidze drużynowego popisu w takim momencie. Mieliśmy już odruchy wymiotne przy stosowaniu hasła „hit tylko z nazwy” i podobnych. Ostatecznie uznaliśmy jednak, że nie wypada, by nominacje do jedenastki zgarnęli jedynie podopieczni Mamrota. Byłoby to nie fair w stosunku do piłkarzy z innych zespołów, którzy wzięli się w garść i też błysnęli na mrozie.
Tak więc do pięciu piłkarzy Jagi dorzuciliśmy kilku asów. Lekką ręką zmiany dokonaliśmy w bramce, bo Pawełek był z Legią praktycznie bezrobotny, a na przykład taki Hładun musiał udowodnić, że miejsca w składzie nie dostał za piękne oczy. Obronił kilka strzałów, zachował czyste konto i choć dużo zrobili też np. Słowik, Alomerović czy Malarz, stawiamy właśnie na niego. Przy wymianie Runje na Dwalego najtrudniej było uwierzyć w to, jak dobrze spisał się Gruzin przeciwko Górnikowi, ale stracie Guilherme vs Pestka to już prawdziwe ciężary. Ostatecznie uznaliśmy, że młody był wystawiony na cięższą próbę, bo zatrzymać rozpędzonego Michalaka jest coraz trudniej.
Do tego Llonch za Novikovasa, Jodłowiec zamiast Wlazły i Chobłenko a nie Bezjak. Litwinowi zabrakło skuteczności, więc zrezygnowaliśmy ze skrzydłowego na rzecz wymiatającego w środku Hiszpana. W starciu „czołgów” bardziej zaimponował wracający do formy pomocnik Piasta, choć nie miał argumentu w postaci asysty. Bezjakowi też zabrakło gola, a umówmy się – podniesienie tak słabego Lecha przez Ukraińca to jednak była sztuka.
Tak czy siak liczba piłkarzy Jagi wystarcza, by nazwać tę drużynę Kozacy Białystok.
Świetny występ Jagiellonii swoją drogą, a słaby Legii swoją. Dlatego wśród badziewiaków najwięcej jest przedstawicieli warszawskiej drużyny. Od Antolicia i Vesovicia, którzy chyba powinni nosić w taką pogodę czapkę, by głowa lepiej pracowała, przez truchtającego Hamalainena, aż po Philippsa, który wyglądał jakby był ledwie kandydatem do gry w kadrze Luksemburga i to takim z ostatniej strony notesu selekcjonera. Myśleliśmy też o Niezgodzie, ale uznaliśmy, że przy jego ograniczeniach mecz ułożył się dla niego wyjątkowo niekorzystnie. Ale ostrzeżenie się należy, bo i tak powinien wypaść lepiej.
Na wyjątkowego kasztana wyrasta nam ten Grić z Sandecji. Niech przemówią liczby:
– cztery mecze,
– trzy nominacje do jedenastki badziewiaków,
– dwa udane zagrania,
– jeden… Bóg wie, co gość robi w ekstraklasie.
Fot. FotoPyK