Już dawno planowaliśmy zrobić coś w tym stylu, ale dopiero ze wsparciem Totolotka się udało. Przed nami długa i wyniszczająca runda w Ekstraklasie, nie mamy wątpliwości, że nie zabraknie potu (gdy zapomnimy o zmianach w Ustaw Ligę), krwi (gdy szwagier będzie chciał przełączyć na Bundesligę) oraz łez (gdy nasz ulubiony skrzydłowy znów dośrodkuje prosto w chorągiewkę w narożniku). Jeśli chodzi o przewidywania – nie jest lekko. O większości drużyn da się powiedzieć jedynie, że albo zagrają w pucharach, albo spadną z ligi, albo będą gdzieś pomiędzy. Dlatego też postanowiliśmy podejść do typowania od nieco innej strony. Wcielając się na chwilę w kibiców każdej z szesnastu drużyn, najpierw tych fanatycznych, z różowymi okularami na nosie, a potem w tych wiecznych narzekaczy, którzy nawet na fecie mistrzowskiej wieszczą już spadek w przyszłym sezonie.
My puściliśmy wodze fantazji, Totolotek trochę je ściągnął i ujął w bardziej matematyczne ramy. Wyszły 32 unikalne zakłady na nadchodzącą rundę rewanżową najciekawszej ligi świata. Każdy screen możecie kliknąć, oczywiście jeśli jesteście pełnoletni.
Pogoń Szczecin
Jaka jest sytuacja w tabeli Pogoni, każdy widzi. 17 punktów w 21 meczach to nie jest kapitał, który można traktować jako gwarancję ekstraklasowego bytu. Powody do optymizmu? Wiele meczów Pogoń przegrała bądź zremisowała dość nieszczęśliwie, czasem wręcz pechowo, albo i po prostu niesprawiedliwie. Gra, szczególnie w końcówce rundy, nie wyglądała źle, ponadto mamy wrażenie, że poszczególni piłkarze najgorsze momenty mają już raczej za sobą. Do tego parę wzmocnień, może wreszcie napastnik, który strzela bramki… No, nie widzimy przyczyn, by nie założyć okularów optymisty. A w nich stawiamy, że…
Dziewięć kolejek. Siedemnaście punktów. Okej, dość trudne, ale i kurs odpowiedni. Nie jest to jeszcze mistrzostwo dla Leicester City, ale i tak jest porządnie. A przecież nie takie – ha! – pogonie już Ekstraklasa widywała! Seria pięciu zwycięstw, potem jakiś remis, dwie porażki, żeby nie było zbyt różowo i 3 punkty w 30. kolejce. Prościzna
Jeśli jednak bliższa jest wam postać Smerfa Marudy, mamy też taki zakładzik…
Ekhm. Kurtyna.
Piast Gliwice
Piast, kochany Piast. Ekipa, która zdobyła serca wielu kibiców dość szalonym wyścigiem z Legią wróciła w ubiegłym sezonie na swoje miejsce. Przed ubiegłą rundą poczyniła dość interesujące transfery – by wspomnieć zakontraktowanie Kosty Vassiljeva – po czym ugrzęzła w walce na samym dnie tabeli. Gorsza jest tylko Pogoń, strata do wyśnionego w każdym klubie z dolnej połowy tabeli ósmego miejsca jest już zaś tak ogromna, że utrzymanie przed 31. kolejką wydaje się niemożliwe. 11 punktów do Wisły Kraków. No nie, to się nie powinno udać. Nawet optymiści muszą liczyć na radość z mniejszych rzeczy jak na przykład… dodatni bilans bramkowy u siebie. Piast na razie ma na własnym terenie 10 goli strzelonych i 10 straconych. Czy zmieni to na korzyść do końca sezonu? Jeśli sądzicie, że tak…
Druga strona medalu prezentuje się tak. 5,00, że to gliwiczanie zamkną tabelę.
Próbowaliśmy namówić chłopaków, żeby wprowadzili możliwość wytypowania, że Vassiljev podobnie jak jesienią będzie miał tyle samo zmarnowanych rzutów karnych (2) co punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (też 2), ale asysty są trudne do jednoznacznego wyliczenia.
Sandecja Nowy Sącz
Pierwsze trzy skojarzenia z Sandecją w Ekstraklasie? Nieciecza. Może Mroczkowski? Może Freddy Adu? No dobra, jesteśmy odrobinę zbyt złośliwi, bo przecież w tej jesiennej historii o zespole tułającym się z dala od własnego domu były naprawdę fajne momenty, by wspomnieć choćby występy Kolewa czy kapitalny mecz z Legią Warszawa. Do tego mamy trochę słabość do tego klubu jako miejsca dość rodzinnego – były prezes Andrzej Danek ma w zespole syna, Adriana Danka oraz dwóch zięciów, Wojciecha Trochima i Macieja Korzyma. Początkowo proponowaliśmy zakład: “wszyscy trzej bliscy byłego prezesa Danka z golami w rundzie wiosennej”, ale stanęło na czymś prostszym. A może właśnie trudniejszym?
Pesmistycznie? Cóż, Sączersi są nad strefą spadkową wyłącznie z uwagi na dość wysoką liczbę remisów, wygrali wszak jedynie cztery mecze, tyle samo co Piast i Pogoń. Dlatego też zakład dla czarnowidzów wygląda tak:
Bruk-Bet Nieciecza
Nie jest najlepszą wiadomością dla Niecieczy, że jej najmocniejszym ogniwem wydaje się trener, Maciej Bartoszek. Jeszcze gorszą informacją wydaje się, że jego posada wcale nie jest bardziej stabilna niż stanowiska pozostałych piętnastu desperados pracujących w Ekstraklasie. W każdej chwili może dostać premię od zadowolonych właścicieli, w każdej chwili może od tych samych ludzi otrzymać gustowne podziękowanie oraz życzenia powodzenia w nowym miejscu pracy. Optymiści widzieliby to tak: Bartoszek składa puzzle równie efektownie jak w Kielcach i kończy tak, jak w Kielcach – przynajmniej na podium wśród najlepszych trenerów Ekstraklasy na oficjalnej gali po zakończeniu sezonu.
Na pesmistyczny zakład – uwypuklenie największej bolączki niecieczan – fatalnej obrony.
Cracovia
Największe rozczarowanie jesieni? Michał Probierz dostał sporo czasu, trochę środków, w sumie nie najgorszy skład i… plątał się w strefie spadkowej. Wydawało się, że trener, który potrafił robić rozsądnych zawodników nawet z takich ananasów jak Mateusz Piątkowski, tym bardziej poradzi sobie w środowisku pełnym piłkarzy z potencjałem jak Wójcicki, Covilo czy Mihalik. Wyszło jak wyszło, Wójcicki jest już w Jagiellonii, Mihalik płacze w prasie, że go klub oszukał, a Cracovia ma przed sobą wiosnę pełną wyzwań. Proponowaliśmy zakład: szybciej dojrzeją piłkarze “Pasów” niż roślinka z doniczki Probierza, ale Totolotek uderzył inaczej.
Pesymistycznie? Trudno wymyślić coś innego, jeśli pół Polski zastanawia się, co stało się z najbardziej niecierpliwym prezesem ostatnich lat, który najpierw zwalniał, później pytał.
Nam jednak coś podpowiada, że z tej szamotaniny Probierz wyjdzie zwycięsko. O ile nie założymy, że przeżycie zimy na stanowisku po takiej jesieni u prezesa Filipiaka nie jest zwycięstwem samym w sobie.
Lechia Gdańsk
Do niedawna zespół w tonacji trzy czwarte. Trzech trenerów i cztery miesiące zaległości. Nie jesteśmy pewni, czy w Lechii ten, nazwijmy to, bałagan organizacyjny to wynik swego rodzaju niechlujności i niewystarczającej uwagi przykuwanej do uciążliwych szczegółów, czy jednak coś poważniejszego. Fakty są jednak takie, że po pechowo przegranym ubiegłym sezonie – bo tak należy określić brak awansu do europejskich pucharów, Lechia gra jeszcze gorzej. W czym można upatrywać pocieszenia dla gdańszczan, którzy liczyli na ponowną walkę o mistrzostwo, a dostali jedenaste miejsce po rundzie jesiennej? Cóż, przynajmniej klątwę wyjazdową udało się zdjąć. Lechia w delegacji wygląda lepiej, niż rok temu. Ale czy to wystarczy, by grać w górnej ósemce w rundzie finałowej?
– Eheś, co nam z wyjazdowej potęgi, skoro u siebie to wygląda jak współczynniki Ekstraklasy w rankingu lig UEFA – zapytają gdańscy pesymiści. A my odpowiemy zakładem…
Śląsk Wrocław
Wchodzimy w dość… słodko-gorzki? Tak, to chyba odpowiednie słowo na określenie tego rejonu w tabeli. Rozpoczyna się gdzieś od Śląska Wrocław, kończy mniej więcej na Zagłębiu Lubin – ekipy, które właściwie gdzieś tam po cichu liczyły na więcej (szczególnie po udanym starcie ligi), ale ostatecznie znacząco odstają od pierwszej czwórki. Śląsk w tym wypadku jest w sytuacji najgorszej – grał bowiem z każdym meczem coraz słabiej, nieomal utracił trenera na ostatniej prostej jesieni, utracił prezesa zimą, nieszczególnie się wzmocnił w okienku transferowym, a jeszcze przez uraz wypadł Łukasz Madej. Nie wygląda to szczególnie optymistycznie, zwłaszcza na skrzydłach. W ramach pocieszenia – wciąż dość prawdopodobne jest ukończenie ligi nad lokalnym rywalem.
Jednym z atutów Śląska, przynajmniej biorąc pod uwagę formę w grudniu, powinien być Arkadiusz Piech. Natomiast zagadką pozostaje dla nas Marcin Robak. Początkowo rozmawialiśmy z Totolotkiem o całkiem optymistycznym zakładzie, że Robak strzeli tyle goli, ile lat gra w piłkę (czyli około 58). Stanęło na takim. Więcej bramek z karnego niż z gry? Jeśli utrzyma formę z końca jesieni, to nie jest niemożliwe. Niestety dla wrocławian.
Wisła Płock
Kończymy dolną połówkę tabeli wizytą w Płocku. Nie ma co się tutaj rozwodzić, przed prezesem Furmanem, trenerem Furmanem oraz Dominikiem Furmanem i jego kolegami jedno oczywiste zadanie, jasne dla wszystkich.
Jak widać, Totolotek w sumie wierzy w płockich piłkarzy, co właściwie nie jest jakąś sensacją – ich gra wielokrotnie wyglądała lepiej niż wyniki, a jej symbolem był Merebaszwili – piłkarz świetny do momentu, gdy trzeba wepchnąć piłkę do pustej bramki. Na tym froncie ponosił do tej pory dotkliwe porażki. Proponowaliśmy pesymistyczny typ – Merebaszwili z większą liczbą strzałów niecelnych w obrębie pola karnego, niż goli zza pola karnego, ale chłopaki sądzą, że to bardziej pewne niż mistrzostwo Barcelony. Wymyślili tak:
Wisła Kraków
I znów wątpliwości, i znów dylematy. Z jednej strony bez Petara Brleka i Krzysztofa Mączyńskiego, ze wzmocnieniami, które stanowiły jedną wielką niewiadomą, Wisłę można było widzieć przed sezonem nawet w walce o utrzymanie. Z drugiej strony udany ubiegły sezon, uporządkowanie bałaganu po pamiętnych występach Jakuba Meresińskiego oraz – a może przede wszystkim – dotychczasowe celne strzały Manuela Junco pozwalały na umiarkowany optymizm. Jaka była jesień? Carlitos wziął Białą Gwiazdę na barki i samemu niósł w niewielkiej odległości od czołówki. Zadyszka przyszła w końcówce, przez co Wisła zjechała na ósme miejsce. Sęk w tym, że i strata do najlepszych drużyn ligi niewielka, i przewaga nad głodnymi miejsca w górnej ósemce drużynami z niższych miejsc niezbyt imponująca. Krakowianie to spora zagadka i… gratka dla typerów.
Czarne okulary? Raz, że Carlitos się znów przytnie, a dwa, to już logiczna konsekwencja ewentualnego przycięcia. Proste. Klarowne. Atrakcyjne dla fanów Cracovii i wiślackich defetystów.
Kurs wysoki i… chyba słusznie.
Korona Kielce
Ooo, gdyby oceniać na podstawie końcówki rundy, gdy Korona straciła więcej goli niż przez niemal całe kalendarzowe lato… Ale oczywiście nie mamy zamiaru tego robić. Korona bowiem w lidze była lustrzanym odbiciem swojego trenera, Gino Lettieriego, który zaliczył w Kielcach fatalne wejście, ale delikatnie korygując swoje metody złapał z zawodnikami kontakt i poprowadził do miana rewelacji jesieni. Drużyna odwrotnie – od początku punktowała znakomicie, a fatalny miała tylko finisz, gdy w 4 dni straciła 8 goli. Na uwagę zasługiwała nie tyle liczba punktów – wysoka, zdecydowanie powyżej oczekiwań – ale też gra kielczan, ofensywna, przyjemna dla oka, oparta raczej na operowaniu piłką, a nie fundowaniu operacji stratowanym rywalom. Rymaniak, Możdżeń czy Cvijanović wyglądali po prostu fajnie. A już Rymaniak wykonujący rulety gdzieś daleko na prawym skrzydle… No, nie był to widok, którego spodziewał się każdy fan Ekstraklasy. Właśnie na ofensywie oparty jest zresztą optymistyczny zakład. Na własnym terenie Korona zdobyła 20 bramek, więcej, 24, strzelił tylko Górnik. Czy kielczanie odrobią stratę i zostaną najskuteczniejszą “domową” drużyną?
Pesymistycznie… Cóż, jeszcze po meczu z Legią Warszawa pewnie nie odważylibyśmy się na tak ostry przekaz, ale w grudniu Korona nie wygrała żadnego z 4 rozegranych meczów, zdobywając po punkcie w meczach z drużynami niemal z dna tabeli, czyli z Piastem Gliwice i Cracovią. Wobec tego w czarnym scenariuszu widzimy wtopę w Pucharze Polski oraz osunięcie się pod magiczną kreskę.
4,00. Kurs wysoki, ale i spore ryzyko, jeśli pamięta się o tych najlepszych meczach Korony jesienią. W sumie… ciekawe, na ile wyceniony byłby dublet kielczan. I czy ktokolwiek w niego wierzy, nawet wśród najbardziej fanatycznych kibiców złocisto-krwistych.
Arka Gdynia
Hm, chyba odpowiednim sformułowaniem byłoby “rewelacja późnej jesieni”. Z drugiej strony – arkowcy tak naprawdę mają za sobą bardzo udane 12 miesięcy, bo trzeba wspomnieć i o sensacyjnym zwycięstwie w Pucharze Polski, i o całkiem rozsądnym występie w europejskich pucharach. Gdynianie w lidze grali w kratkę, ale na finiszu zdołali ograć dwie najmocniej chwalone drużyny ligi – najpierw Koronę, później także zespół Górnika Zabrze. Właściwie trudno nawet określić, co w ich przekonaniu byłoby sukcesem. Naszym zdaniem celem minimum powinno być zawsze przynajmniej utrzymanie formy z ubiegłego sezonu, więc…
Sceptycy mają w Gdyni ostatnio ciężko – bo w sumie Arka specjalizuje się w wykonywaniu zadań uchodzących za niemożliwe, jak choćby wygrana po golu ręką. Mimo wszystko jednak, nawet po tak udanej rundzie można ponarzekać – podopieczni Leszka Ojrzyńskiego mają aktualnie niezbyt pozytywny jak na ich miejsce w tabeli bilans bramek. Tylko 26 strzelonych przy 20 straconych. Czy finalnie wyjdą na minus? Jeśli tak, to…
Zagłębie Lubin
Bez Świerczoka. Bez Jacha. Z wciąż niezweryfikowanym trenerem. To chyba jeden z największych przegranych przerwy zimowej, z drugiej strony zaś – nadal klub naprawdę poukładany, gdzie “słabsza forma” oznacza pałętanie się w środku tabeli, a nie desperacką walkę o utrzymanie. Dużo może zależeć od nowych twarzy w drużynie, zresztą z trenerem włącznie, a więc i prognozowanie czegokolwiek wydaje się nierozsądne. To będzie już zupełnie inne Zagłębie niż jesienią. Czy lepsze? Cóż, organizacyjnie to chyba wciąż TOP 3. Wypadałoby przełożyć to na murawę…
Tu jednak zdecydowanie większe pole do manewru mają pesymiści. Przede wszystkim ci recenzujący grę formacji ofensywnych Zagłębia pod kątem nadchodzącego wyzwania: gry bez Świerczoka. Kuba był trochę jak jednoosobowa armia i w sumie dość pewne wydaje się, że pozostanie najlepszym strzelcem lubinian również na koniec sezonu. Ale czy ktoś dobije chociaż do… ośmiu goli? Kurczę, wcale pewni nie jesteśmy.
Jagiellonia Białystok
Zastanawiano się – co po erze Michała Probierza? Zastanawiano się – czy Ireneusz Mamrot na pewno da radę? Okazuje się jednak, że Jagiellonia to już nie jest drużyna, której “zdarza” się być wysoko, to po prostu mocny i uporządkowany klub, który regularnie bije się o najwyższe miejsca w lidze. Co więcej – po raz pierwszy od dawna w Białymstoku nie słychać aż tak głośnych protestów wobec decyzji sędziowskich! Stąd optymistyczny zakład, trochę w nawiązaniu do zmiany stosunków na linii sędziowie-Jaga:
Jagiellonia na tyle mocno ukorzeniła się w topie, że w sumie w kategoriach zaskoczenia, a może nawet sensacji będzie trzeba potraktować ich nieobecność w górnej czwórce na koniec sezonu. Tak, nie mają Cernycha, tak, chyba wszyscy już się pogodzili, że Sheridan nie wróci na poziom z pierwszych miesięcy w Białymstoku, ale tak naprawdę kto w tej lidze nie osłabił się przez zimę? Szczególnie jeśli mówimy o bezpośrednich konkurentach do miejsca w czwórce – czyli na przykład omawianym kawałeczek wyżej Zagłębiu z wyrwanym jedynym kłem, Świerczokiem, oraz istotnym elementem defensywy. 2,50… I dużo, i mało.
Górnik Zabrze
Pan Marcin Brosz, pan Szymon Żurkowski, pan Rafał Kurzawa i senor Igor Angulo. Górnik szturmem zdobył serca fanów Ekstraklasy grając szybko, efektownie, bezczelnie, przy linii trzymając dość młodego polskiego szkoleniowca, na boisku zaś grupę dość młodych polskich piłkarzy. Wszystko w barwach legendarnego klubu, 14-krotnego mistrza Polski, na zapełnionym po ostatnie miejsce stadionie w Zabrzu. Piękna historia trwa i tak naprawdę nawet utrzymanie się w strefie pucharowej będzie przyjęte gigantyczną fetą na Górnym Śląsku. Niebo? Nie chcieliśmy iść na łatwiznę i proponować zakładu na dołożenie 15 tytułu do klubowej gabloty. Zamiast tego głęboki ukłon w stronę kibiców.
Pesymiści? Po takiej jesieni wszystko poniżej gry w europejskich pucharach będzie zawodem, prawda?
Lech Poznań
Duże obawy o formę nowych nabytków, ale też olbrzymie nadzieje związane z utrzymaniem trzonu drużyny. Lech nie powinien być gorszy niż jesienią, tym bardziej, że jest bogatszy o pół roku ogrywania w miarę stałego składu. Wysypał się transfer Gumnego, co też oznacza utrzymanie chociaż połowy prawej flanki, która robiła mnóstwo szumu w ubiegłym roku. Najpoważniejszym problemem poznaniaków wydaje się solidnie wyglądające okienko w wykonaniu Legii plus ewentualnie “ciężary” w środku pola, bo tam Lech wygląda dość średnio. Ale mistrzostwo ciągle wydaje się w zasięgu. Totolotek dorzuca zastrzeżenie – dopiero w ostatniej kolejce. Wchodzicie?
Dla odmiany zerknijmy na postać trenera. Kłótnie z VAR-em, ostre wypowiedzi, łączenie języków w celu odpowiedniego scharakteryzowania matek arbitrów… Ile razy Nenad wyleci na trybuny?
Legia Warszawa
Zmiany, zmiany, zmiany. W Warszawie dobiegła końca transformacja związana ze zmianami właścicielskimi – za roszadami na samej górze poszły wszystkie struktury klubu łącznie z drużyną. Z tej starej pozostało już naprawdę niewiele, nowa to zaś w głównej mierze autorski pomysł Romeo Jozaka, też trenera jeszcze nie do końca zakorzenionego w Warszawie. Jak to wszystko odpali? Nowe ustawienie, nowy środek pola, nowi liderzy… Tylko oczekiwania stare. I właśnie na oczekiwaniach musieliśmy się oprzeć, bo przecież prognozować choćby pierwszą jedenastkę na kilka kolejnych spotkań przy tak głębokich zmianach to właściwie coś nie do zrobienia.
W kwestii obaw najczęściej pojawia się zdrowie, również nowych nabytków. Kończymy więc serię szalonych zakładów takim oto kąskiem.
***
POZNAĆ BLIŻEJ TYCH GAGATKÓW Z TOTOLOTKA MOŻECIE W TYM MIEJSCU
***