Reklama

Dla nich ten sezon Ekstraklasy zaczyna się dopiero teraz. Kto wraca od lekarza?

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

05 lutego 2018, 18:32 • 6 min czytania 9 komentarzy

Większość ligowców przygotowujących się do wiosny ma w głowie, żeby pójść za ciosem lub odkuć się za słabe poprzednie miesiące (ta druga grupa zapewne jest liczniejsza). Poniżej wymienieni piłkarze patrzą na wszystko z zupełnie innej perspektywy. Dla tych zawodników ten sezon Ekstraklasy tak naprawdę zaczyna się dopiero teraz. Względem rundy jesiennej nie mają żadnego lub prawie żadnego punktu odniesienia, bo większość czasu spędzali w gabinetach lekarskich lub dochodzili do formy po zakończonych rehabilitacjach. Kto będzie startował od zera?

Dla nich ten sezon Ekstraklasy zaczyna się dopiero teraz. Kto wraca od lekarza?

Marko Kolar (Wisła Kraków) – 22-letniego Chorwata sprowadzono już po zakończeniu letniego okienka. Na razie rozegrał minutę, zaliczając symboliczną zmianę z Sandecją Nowy Sącz na początku listopada. Niedługo potem doznał poważniejszej kontuzji kolana, gdy w sparingu ze Śląskiem Wrocław ostro sfaulował go młody obrońca Konrad Poprawa.

Zdenek Ondrasek (Wisła Kraków) – W tym samym sparingu uraz biodra odnowił się czeskiemu napastnikowi, co oznaczało przerwę do końca roku. Wcześniej Ondrasek pauzował od lipca i nim wypadł ponownie, zagrał jedynie z Sandecją. Pocieszać może się faktem, że poza Carlitosem przez ostatnie pół roku wszyscy pozostali napastnicy Wisły mieli większe lub mniejsze problemy.

WISŁA KRAKÓW WYGRA Z LECHIĄ W GDAŃSKU? KURS 3,60!

Rafał Pietrzak (Zagłębie Lubin) – Poprzedni sezon zaczął od gola z rzutu wolnego, który dał Wiśle Kraków wygraną z Pogonią Szczecin. To były miłe złego początki. W listopadzie 2016 zerwał ścięgna Achillesa i jeszcze na początku obecnych rozgrywek trwała jego rehabilitacja. Później – czemu trudno się dziwić – przegrywał rywalizację z Maciejem Sadlokiem, więc zimą zmienił otoczenie. Przejście do Zagłębia było dość zaskakujące, ale w Lubinie jego szanse rosną. Pod nieobecność nadal walczącego z urazami Daniela Dziwniela, na lewej obronie rywalizuje głównie z Saszą Baliciem.

Reklama

Marek Wasiluk (Jagiellonia Białystok) – Przez ostatnie trzy lata na leczeniu spędził prawie 500 dni. Dwukrotnie zrywał więzadła w kolanie, a w międzyczasie głównie siedział na ławce. W grudniu dwukrotnie wchodził w samych końcówkach i na tym koniec. – Śmieją się, że jak zerwę więzadło po raz trzeci, to Jagiellonia zostanie mistrzem – mówił nam w czerwcu. Mimo wszystko, nie życzymy mu tego.

Maksymilian Rogalski (Wisła Płock) – 26 maja ubiegłego roku podpisał nowy kontrakt, a dzień później… zerwał więzadła w spotkaniu z Piastem. Dla 34-letniego pomocnika był to pierwszy tak poważny uraz w karierze. Jesień upłynęła mu w towarzystwie medyków, teraz daje sygnały, że znów może być przydatny. W ostatnim sparingu przed ligą rozegrał 65 minut.

Kamil Sylwestrzak (Wisła Płock) – Kolano posypało mu się w tym samym tygodniu co Rogalskiemu, tyle że na treningu. W jego przypadku powrót był znacznie szybszy, w listopadzie zagrał z Lechią Gdańsk i Lechem Poznań. Zimą wystawiono go na listę transferową. W przeciwieństwie jednak do Mateusza Piątkowskiego (odszedł już do Miedzi Legnica) i Mikołaja Lebedyńskiego, w razie braku konkretnych ofert Sylwestrzak ma pozostać w Płocku i walczyć o skład.

CZY WISŁA PŁOCK ZATRZYMA W PIĄTEK GÓRNIKA ZABRZE? KURS 2,30

Diego Ferraresso (Cracovia) – Przez rok pobytu na polskich boiskach nie zdążył niczym szczególnym zaimponować, ale najwyraźniej Michał Probierz widzi u niego duże możliwości. Jeszcze przed jego przyjściem, w czerwcu, Brazylijczyk z bułgarskim paszportem przedłużył kontrakt o trzy lata. W minionej rundzie przez kilka miesięcy dokuczały mu mięśnie brzucha. Wrócił dopiero pod koniec, uzbierał 132 minuty. Teraz ostał się przy Kałuży, za to odszedł Jakub Wójcicki, a na wylocie jest Deleu. Oznacza to, że Ferraresso o grę na prawej obronie rywalizuje w zasadzie tylko z Maticiem Finkiem, a może występować również w innych sektorach boiska.

Nikola Vujadinović (Lech Poznań) – Czarnogórzec przychodził po rundzie w Primera Division w barwach Osasuny, więc wiązano z nim duże nadzieje. Problem w tym, że po dwumeczu z Utrechtem, laniu od Pogoni Szczecin w Pucharze Polski i jednym meczu ligowym (zawalił gola z Zagłębiem), non stop coś mu dolegało. W pewnym momencie więcej niż o nim pisano w polskich mediach o jego trzech pięknych siostrach, co zaczęło irytować część kibiców. Złośliwie nazywano go „bratem swoich sióstr”. Jeżeli nie przebije się wiosną, z tego zostanie zapamiętany…

Reklama

LECH FAWORYTEM W GDYNI. ZGADZACIE SIĘ? KURS 2,10

Gerard Badia (Piast Gliwice) – Zaczął sezon od opaski kapitańskiej i bramki na stadionie Cracovii. Po dwudziestu minutach musiał jednak zejść z boiska. Na początku uraz kolana wyglądał dość niegroźnie, prognozowano, że Hiszpan odpocznie przez kilka tygodni. Później pojawiła się wersja o dwóch miesiącach, a skończyło się na tym, że wrócił dopiero w grudniu. Trzy razy wszedł z ławki i mógł jechać na urlop. Wiosna znów ma być jego.

Kamil Dankowski (Śląsk Wrocław) – Jako skrzydłowy irytował brakami czysto piłkarskimi. Po przesunięciu na prawą stronę obrony nie oczekiwano już od niego niczego więcej niż solidności. W tej roli sprawdzał się na tyle dobrze, że rok temu pojawiały się nawet się plotki o zainteresowaniu Legii. Koniec końców – w marcu przedłużył kontrakt. Niestety dla siebie, w lipcu zerwał więzadła w sparingu i jesienią był tylko obserwatorem. A że szybko wypadł też Boban Jović, Jan Urban ratował się Mariuszem Pawelcem lub nawet przekwalifikowanym Robertem Pichem.

Lukas Haraslin (Lechia Gdańsk) – Słowak po przyjściu z Włoch długo bazował na przebłyskach. Wiosną 2017 wszedł wreszcie na wyższy poziom i coraz częściej był ważną postacią Lechii. Gdyby nie kontuzja kolana odniesiona w 2. kolejce z Cracovią, możliwe, że Haraslina już by w Gdańsku nie było. Pojawiało się coraz większe zainteresowanie z zagranicy. Najkonkretniej do sprawy podeszło francuskie Dijon, ale chciano więcej. Piłkarzowi niezbyt się to spodobało, fochów jednak nie stroił. W obliczu urazu jego sytuacja zmieniła się na tyle, że 31 sierpnia przedłużył umowę do czerwca 2020. Haraslin na pewno nie będzie grał od początku rundy. W przygotowaniach brał udział, ale w sparingach go nie wystawiano.

Damian Dąbrowski (Cracovia) – To jeden z największych pechowców ostatnich lat w polskiej lidze. Gdyby nie dwie poważne kontuzje, teraz mógłby być już w dobrym klubie z zagranicy i sporo znaczyć w reprezentacji Adama Nawałki. W końcówce ostatniego zimowego sparingu „Pasów” wszedł na kilka minut, był to jego powrót na boisko po ośmiu miesiącach. Nim będzie gotowy do ekstraklasowych wojen, może minąć jeszcze miesiąc.

Miroslav Radović (Legia Warszawa) – Spisał na straty całą jesień. Brak Radovicia tym bardziej odczuwano, że przy Łazienkowskiej nie było już Vadisa Odjidjy-Ofoe, który w drugiej części poprzedniego sezonu niemal w pojedynkę dociągnął Legię do mistrzostwa. Bez tej dwójki „Wojskowi” przez większość rundy przeważnie punkty wyszarpywali w mało efektownym stylu. Dziś problemy z kolanem to już wspomnienie, ale w ostatnich dniach Serbowi przytrafił się lekki uraz stopy, przez co w piątek mecz w Lubinie zapewne zacznie na ławce.

LEGIA POTKNIE SIĘ W PIĄTEK? ZA WYGRANĄ ZAGŁĘBIA TOTOLOTEK PŁACI 2,95

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Michał Trela
1
Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Komentarze

9 komentarzy

Loading...