Reklama

Liga coraz mniej polska

redakcja

Autor:redakcja

01 lutego 2018, 15:23 • 3 min czytania 31 komentarzy

Okno w polskiej ekstraklasie ruszyło oficjalnie dopiero teraz, ale wiadomo, że przez cały styczeń kluby nie siedziały z założonymi rękami, tylko próbowały wzmocnić swoje szeregi. Zapewne jeszcze parę ruchów zobaczymy – przecież koniec transferów w zachodnich rozgrywkach to szansa dla nas – ale już dziś można sprawdzić, jakie kierunki ekstraklasowe zespoły obierały na zakupach najchętniej.

Liga coraz mniej polska

Nie po raz pierwszy beniaminek radzi sobie w ekstraklasie bardzo dobrze, przed Górnikiem, który jest dziś na pudle, na przykład Piast Gliwice potrafił od razu po wejściu do ligi wejść do europejskich pucharów. A sezon temu Arka jako teoretyczny nowicjusz wzięła Puchar Polski. Do czego zmierzamy – trzeba bardzo się starać, by nie zauważyć nikłej różnicy między pierwszym a drugim szczeblem w tej futbolowej drabinie, więc co za tym idzie, dlaczego by nie wyciągać graczy z zaplecza? Niejednokrotnie pokazywali już, że odstawać nie będą. Niestety, takich ruchów wciąż jest jak na lekarstwo. Budziłek i Błanik – tylko oni zwrócili swoją uwagę ekstraklasy tej zimy, trudno bowiem liczyć za transfer powrót Stępniowskiego do Cracovii z Pogoni Siedlce. Inne ruchy to ściągnięcie Smugi, Pika i Dybowskiego z jeszcze niższych poziomów.

W sumie: pięć transferów z umownie słabszych lig.

Mało, ale jasnym jest, że nie rozbija się to tylko o zaufanie do tych gości, ale też o brak pieniędzy. Zarówno na skauting, jak i na kwoty odstępnego, bo coś jednak trzeba klubom przelać, pięć piłek zawiązanych w kokardę już nie wystarczy. Z braku funduszy wiąże się też nikła liczba transferów między klubami w ekstraklasie: do tej pory było ich 11. Jednak poczekajcie z otwieraniem szampanów w związku z dwucyfrówką – aż osiem z tych ruchów to wypożyczenia. Z opcją wykupu, czy też nie, ale wciąż wypożyczenia. Łatwa matematyka: tylko trzech piłkarzy zmieniło przez ponad miesiąc klub w obrębie ligi na stałe. Malarczyk, Tomasik, Wójcicki. Elita i co symptomatyczne: żaden z nich nie może mówić o choćby dobrej rundzie.

Idziemy dalej – jako trzecią kategorię wyodrębniliśmy powroty polskich zawodników do kraju. Takich przypadków jest sześć. Bochniewicz, Leciejewski, Borysiuk, Grzelak, Kwietniewski, Zawada. Nie liczymy Serafina, bo to powrót z wypożyczenia.

Reklama

Zbierzmy to teraz wszystko do kupy:

Pięć transferów z niższych lig.

11 w Ekstraklasie.

Sześć powrotów do Polski.

W sumie wychodzą 22 ruchy transferowe, a podliczamy to właśnie teraz, bo chcemy przejść do ostatniej rubryki. Transfery piłkarzy zagranicznych. Do tej pory przeprowadzono ich 29, czyli więcej niż w trzech poprzednich przypadkach razem wziętych.

Nie ocenimy teraz, ilu z tych gości to szrot – choć na pewno i taki się zdarzy – ale chodzi nam o co innego, o trend.

Reklama

A ten się od lat nie zmienia, nasze zespoły wciąż regularnie chcą korzystać i korzystają z pomocy zagranicznego zaciągu. Jeśli nie ten trend miał odmienić przepis regulujący liczbę piłkarzy spoza Unii Europejskiej, to już naprawdę nie wiemy co. Wyraźnie widać, że ta zasada nie działa – jest mniej Ukraińców czy graczy z Afryki, ale choćby więcej Rumunów, o czym pisaliśmy TUTAJ.

Nie będziemy się powtarzać, że miejsce narodzin parę kilometrów w jedną czy drugą stroną nie robi większego znaczenia umiejętnościom piłkarskim. Po prostu – liga miała być coraz bardziej polska, a jak widać nie zamierza być, a już na pewno nie przez tę nieszczęśliwą regułę.

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

31 komentarzy

Loading...