„Trio z Dortmundu” to sformułowanie, które na stałe zapisało się w piłkarskim słowniku polskiego kibica. Czy jest tutaj w ogóle ktoś, kto nie pamięta, jak dużo frajdy sprawiało wszystkim nam oglądanie polskiego trio w barwach Borussii Dortmund? Jak mocno radowało się serce, gdy przy ogromnym udziale trójki Polaków zespół z Zagłębia Ruhry awansował do finału Ligi Mistrzów? Może i dziś Sampdoria Genua to nie jest klub pokroju tamtej Borussii – grającej regularnie w Champions League, bijącej się o mistrzostwo kraju. Może i to marka nieco zakurzona, szczególnie patrząc na to, jak wielkie sukcesy odnosiła dwie-trzy dekady temu. Ale to właśnie w barwach tej Sampdorii oglądać możemy dziś kolejny polski tercet eksportowy.
Którykolwiek Polak zdobędzie bramkę w meczu? Kurs 2,15 w LV BET
Prawy obrońca, zawodnik drugiej linii, napastnik. Nawet tutaj można doszukać się analogii. Piszczek, Błaszczykowski, Lewandowski – kiedyś. Bereszyński, Linetty, Kownacki – teraz. Jedni i drudzy zbierający na obczyźnie szlify pod okiem trenerów wybitnych w kwestii wprowadzania swoich piłkarzy na wyższy poziom. Futbolowy „uniwersytet” Jurgena Kloppa kończyło przecież wielu znakomitych graczy, na czele z mistrzami świata takimi jak Mario Goetze czy Mats Hummels, spod ręki Giampaolo wyszedł ostatnio choćby Milan Skriniar, który dziś jest ważnym ogniwem defensywy Interu.
Miniony weekend był dla Polaków w Sampdorii historyczny – to można powiedzieć bez cienia przesady. Nigdy wcześniej w barwach jednego zespołu w podstawowej jedenastce nie znalazło się bowiem aż trzech naszych rodaków. Mało tego. Żadna inna nacja – nawet włoska – nie była liczniej reprezentowana w wyjściowym składzie, jaki nakreślił na mecz z Fiorentiną Marco Giampaolo, trener Sampdorii.
Oczywiście tak jak jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak jeden mecz, w którym na placu zameldował się komplet zawodników z Polski, nic nie znaczy. Dziś więc, gdy na Stadio Luigi Ferraris przyjeżdża Roma, będziemy mogli się przekonać, czy Kownacki, Linetty i Bereszyński pójdą za ciosem i dobry występ każdego z nich przeciwko Violi to zwiastun kolejnych takich szans.
Według La Gazzetta Dello Sport, dziś od początku zobaczymy 2/3 wspomnianego tercetu – Bereszyńskiego na prawej stronie defensywy, a także Linettego jako jednego z trzech środkowych pomocników w ustawieniu 4-3-1-2. Kownackiego ma natomiast zastąpić Duvan Zapata, który zmienił Polaka także w niedzielnym starciu.
Bartosz Bereszyński zanotuje asystę? Kurs w LV BET – 4,00
Odzwierciedla to niejako noty, jakie Polacy zebrali za swój weekendowy występ. W TuttoSport Kownacki został bowiem oceniony najniżej w całym zespole (nota 5). Corriere della Sera również nie ocenił nikogo niżej, tutaj natomiast Kownacki zgarnął taką samą notę, jak Bartosz Bereszyński i czterech innych kolegów (6).
Oceny za mecz Sampdoria – Fiorentina według CdS i TS pic.twitter.com/uWt1FMWyFP
— Mariusz Sapela (@mariusz_sapela) 22 stycznia 2018
Najlepsze recenzje zebrał Karol Linetty, który jak zawsze chwalony jest za to, czym zdecydowanie wyróżniał się jeszcze za czasów gry w ekstraklasie. Ciężką pracą, determinacją, wytrzymałością i bezpośredniością w boiskowych poczynaniach. Jedno z fanowskich kont Sampdorii na Twitterze (Sampdorianos) podsumowało jego występ krótko: „dobrze mieć cię z powrotem”, odnosząc się do kontuzji mięśniowej, która zabrała pomocnikowi końcówkę poprzedniego roku.
Sampdoria ogra Romę, a Karol Linetty zdobędzie gola? 14,00 w LV BET
Teoretycznie szansę na występ ma dziś jeszcze Łukasz Skorupski, ale jego problem można streścić jednym słowem. Alisson. Portal forzaitalianfootball.com wybierając go do jedenastki ostatniej kolejki (3. nominacja) napisał o nim, że to „zdecydowanie najlepszy bramkarz w Serie A w tym momencie”. Nieprzypadkowo słyszymy dziś o tym, że Skorupski może przenieść się na wypożyczenie do Benevento, bo przy szalejącym między słupkami rzymian Brazylijczyku zwyczajnie nie ma szans rozwinąć skrzydeł. Tej zimy przez kilka dni krążyła plotka jakoby Alisson miał podążyć drogą przetartą przez Mohameda Salaha i zmienić Rzym na Liverpool, ale – niestety dla Skorupskiego – póki co temat został kompletnie wyciszony.
Jedyny pozytyw, jaki można wyciągnąć z tej sytuacji to ten, że gdyby między słupkami Romy stał Skorupski, mielibyśmy mały dylemat, czy bardziej życzyć jemu czystego konta, czy rodakom z Sampdorii jak największej zdobyczy w ofensywie. A tak – wiadomo, wybieramy opcję numer dwa. Szczególnie, że Polacy to nie tylko nacja najbardziej licznie reprezentowana w ostatniej wyjściowej jedenastce, ale i druga najwięcej strzelająca dla Sampy w tym sezonie.