Wielkim zwolennikiem ściągnięcia Krychowiaka do West Bromwich Albion był Tony Pulis, ale jak od jakiegoś czasu wiemy, za długo na stołku nie wytrzymał, bo nieco ponad dwie miesiące po przyjściu Polaka został zwolniony. Grzesiek musi więc szybko przyzwyczajać się do kolejnej już, nowej rzeczywistości, a tę kreować ma – jak dziś ogłoszono – Alan Pardew.
56-letni Anglik od blisko roku pozostawał bez pracy, po zwolnieniu z Crystal Palace. Tam zaliczył udaną końcówkę sezonu 14/15, kiedy nie tylko spokojnie wykręcił utrzymanie w lidze, ale i wszedł do pierwszej dziesiątki, a także przyzwoite rozgrywki 15/16, w których londyńczycy wylądowali na 15. miejscu. Orły były też wówczas blisko triumfu w FA Cup, prowadziły z United 1:0 od 78. minuty w finale, szybko jednak straciły zaliczkę i w dogrywce pozwoliły zadać sobie nokautujący cios. Szkoda tego podwójnie, bo Crystal Palace wypuściło szansę na historyczny sukces, a sympatyczny taniec Pardew nie okazał się tańcem zwycięstwa.
Kolejna kampania była już dla zespołu jednak słabiutka, zespół z Selhurst Park potrafił przegrać sześć meczów z rzędu i cierpliwość władz klubu szybko się do trenera wyczerpała, został pogoniony po 17. kolejce, gdy wisiał ledwie punkt nad strefą spadkową.
Szkoleniowiec najbardziej kojarzony jest jednak z prowadzenia Newcastle. Gdy przejmował Sroki, fani tej drużyny mieli daleko do otwierania szampanów, raz, że nie przekonywał ich gość z League One, odchodzący z Southampton po nieporozumieniach z tamtejszym zarządem, dwa, zmieniał Chrisa Hughtona, który dał Newcastle awans w rewelacyjnym stylu. Pardew dostał jednak długi kontrakt, na pięć i pół roku, zaczął pracę od utrzymania Srok, potem zajął nawet piąte miejsce w elicie. W efekcie Newcastle grało w Europie, doszło do ćwierćfinału Ligi Europy, gdzie uległo Benfice. Ten sukces odbił się jednak na lidze, Sroki grały coraz słabiej i jak się miało okazać, nie wróciły już do dyspozycji z pierwszego pełnego sezonu Pardew za sterami, kręcąc się ciągle w okolicach drugiej dziesiątki. Szkoleniowcowi puszczały nerwy, za zachowanie z filmiku poniżej, dostał siedem meczów kary.
Ostatecznie odszedł, do wspomnianego Crystal Palace – został wykupiony – bo nie akceptowali go kibice, zespół pozbawiony sensownych wzmocnień popadł w marazm, a sam Pardew przyznawał, że potrzebuje nowych wyzwań. Dla pracy z Orłami i Srokami można znaleźć wspólny mianownik: w obu przypadkach zaczynało się nieźle, drużyna dostawała kopa, ale za jakiś czas następował zjazd. Jeśli dodać do tego inny wpis do CV z kariery Pardew, czyli West Ham, gdzie był awans do Premier League, dziewiąte miejsce w pierwszym sezonie na poziomie elity i zwolnienie w drugim, powoli robi się z tego reguła. Stąd niezadowolenie wśród komentatorów angielskiej piłki: tam też jest karuzela, na której kręcą się te same nazwiska. W jednym tygodniu został zatrudniony Pardew i ma zostać zatrudniony Allardyce (w Evertonie), a nie zanosi się, by któryś z nich miał zaraz wynaleźć proch.
No, ale najważniejsze dla Krychowiaka, że przychodzi nowy szkoleniowiec, bo pełniący obowiązki pierwszego trenera, Gary Megson, najwyraźniej nie jest największym fanem Polaka. Z Tottenhamem pomocnik w ogóle sobie nie pograł, przeciwko Newcastle dostał kilka minut. Wypada więc życzyć, by Pardew i Grzesiek szybko znaleźli wspólny język.