Reklama

Chyba pora na mały krok wstecz, co panowie?

redakcja

Autor:redakcja

27 listopada 2017, 21:10 • 4 min czytania 35 komentarzy

Stara prawda, nie tylko piłkarska, brzmi: lepiej zrobić krok wstecz, żeby potem wykonać dwa do przodu. Jak patrzymy na kilku polskich, zaginionych w akcji zawodników, to zdajemy sobie sprawę, że pasuje do nich jak ulał. Poniekąd oczywiście oznacza to przyznanie się do błędu, do niemocy, słowem – do porażki. Ale jeśli ma się być (być, nie grać!) w lepszym klubie, a nic w nim nie znaczyć, to pora zastanowić się nad ścieżką kariery. Może nawet wrócić do naszej ligi, by znów odnaleźć rytm i przypomnieć o sobie szerszej publice.

Chyba pora na mały krok wstecz, co panowie?

Ariel Borysiuk

Rozegrane mecze w lidze: ZERO
Rozegrane mecze we wszystkich rozgrywkach: dwa – 180 minut w EFL Cup
Ostatni pełny mecz: 22 sierpnia

Anglia była dla niego wymarzonym miejscem do życia, jednak nie chodziło o wegetację i odwiedzanie kolejnych galerii w Londynie, a o granie w piłkę, czego Ariel od jakiegoś czasu nie robi w ogóle. Rozumiemy fascynację Premier League czy nawet jej zapleczem i faktycznie, gdybyśmy mieli wskazać ligę pod Borysiuka, to wskazalibyśmy właśnie Wyspy Brytyjskie. Ale skoro byłemu (?) reprezentantowi Polski bliżej dziś do zmywaka na Oxford Street niż do gry  w piłkę. Otóż Borysiuk w bieżących rozgrywkach ligowych nie wystąpił nawet przez minutę. Dla jego dobra, czas wracać. Znowu do Lechii?

Mateusz Klich

Reklama

Rozegrane mecze w lidze: 4 – 114 minut
Rozegrane mecze we wszystkich rozgrywkach: 8 – 472 minut
Ostatni pełny mecz: 22 sierpnia

W poprzednim sezonie w barwach Twente prezentował się lepiej niż przyzwoicie. W 30 meczach strzelił pięć goli i zaliczył sześć asyst. Był liderem drużyny, nosił też opaskę kapitańską. Wydawało się, że transfer do Championship ma być przystankiem w jego karierze i albo pociąg o nazwie Leeds ruszy do Premier League, albo Klich po sezonie się przesiądzie i do najwyższej klasy rozgrywkowej trafi sam. Fakty są takie, że Mateusz jest szóstym wyborem trenera na środku pomocy, a ostatnio rywalizację z nim wygrał nawet nominalny obrońca, który w drugiej linii zastąpił wykartkowanego kolegę. Jak znamy Klicha, tak wiemy, że to ambitny gość, więc transfer w styczniu wydaje się koniecznością. Nie ma co czekać cierpliwie do lata, bo wiele to nie zmieni. Takie podejście ma zresztą sam pomocnik, który ostatnio, ponownie znajdując się poza kadrą meczową, dodał taki wpis na twitterze.

Michał Żyro

Rozegrane mecze w lidze: ZERO
Rozegrane mecze we wszystkich rozgrywkach: 4 – 238 minut, 1 asysta
Ostatni pełny mecz: 16 stycznia 2016

Reklama

Kontuzje. Zaczynamy od słowa klucz, bo niestety to urazy pokrzyżowały i w zasadzie stale niszczą jego plany i aspiracje. Żyro świetnie wprowadził się do Wolves, grał jako środkowy napastnik i chyba wreszcie czuł, że odnalazł odpowiednią dla siebie pozycję. Ale zdrowia nie oszukasz, a wręcz to ono ciągle robi Michała w balona. Pytanie, czy trzeba mu powrotu i odbudowania się w Polsce, czy może po prostu lekarza, który zrobi z niego człowieka ze stali. Ale chyba to ta pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna.

Igor Lewczuk

Rozegrane mecze w lidze: 5 – 406 minut
Rozegrane mecze we wszystkich rozgrywkach: 7 – 586 minut
Ostatni pełny mecz: 28 października

Na początku sezonu miał jedno z lepszych miejsc, by oglądać co tydzień mecze Ligue 1. Obserwował je z wysokości murawy, ale w pozycji siedzącej, aż przyszedł mecz z PSG, które pokarało Bordeaux aż sześcioma golami – trzema, gdy na boisku przebywał Lewczuk. Po tym meczu zagrał kilka razy w lidze, ale generalnie regularna gra mu nie grozi. Z jednej strony Igor ma wysoki kontrakt, fajne miejsce do życia, w którym z pewnością dobrze czuje się rodzina i możliwość obcowania z klasowymi piłkarzami. Z drugiej – przed nim kilka lat grania i gdyby zdecydował się na powrót do Polski lub zejście do klubu o nieco mniejszej głębi składu niż Bordeaux, śmiało znalazłby klub z czołówki, w którym byłby pewniakiem do składu, a pewnie i liderem defensywy.

Przemysław Tytoń

Rozegrane mecze w lidze: 1 – 90 minut, 4 puszczone gole
Rozegrane mecze we wszystkich rozgrywkach: 2 – 180 minut, 8 puszczonych goli
Ostatni pełny mecz: 26 października

Tutaj trudno pisać o powrocie do ekstraklasy, bo Tytoń od lat robi karierę poza granicami kraju, natomiast to droga ze wzlotami i upadkami. Ostatnio, niestety, zdecydowanie więcej jest tych drugich. Jego rywalizacja z Pantilimonem i Rubenem skończyła się tym, że do bramki wskoczył… 19-letni Francis Uzoho. Tytoń, tak jak i w poprzednim sezonie, wiele nie gra. A jeśli już, to nie pomaga swojemu zespołowi. Wystarczy spojrzeć na średnią liczbę straconych bramek. Cztery na mecz. W poprzednim sezonie wcale nie było dużo lepiej. Zaufanie kibiców i trenera będzie mu ciężko zbudować na tak słabiutkich podstawach.

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

35 komentarzy

Loading...