Porywająca gra, masowe stawianie na młodzieżowców, Piotr Stokowiec – czyli szkoleniowiec ze świeżym spojrzeniem i świetnym wpływem na drużynę. Efektem brązowy medal mistrzostw Polski. Tak było. Dzisiejsze Zagłębie znacznie różni się od tego, które wychwalaliśmy dwa sezony wstecz. Wszystko chodziło jak w szwajcarskim zegarku, dziś ten zespół wygląda jakby zapomniał przestawić czas z letniego na zimowy.
Okazuje się, że pierwszy sezon po powrocie do elity był jak obraz impresjonistów, którzy na płótnie uchwytywali dany moment, a nie coś stałego. Tak samo jest z formą Zagłębia. Może daleko poszliśmy z tą metaforą, ale jeszcze dalej szli ci, którzy uważali, że drużyna Stokowca doskoczy do Legii i Lecha. Miniony sezon nie potoczył się zgodnie z planem, wypadnięcie z górnej ósemki nie pokrywało się z oczekiwaniami władz klubu.
Początek bieżącej edycji ekstraklasy wskazywał, że Zagłębie znów wbije się do czołówki. Wygrane ewentualnie przeplatane remisami, podium, a nawet szczyt tabeli, aż się zesrało. Konkretnie – od meczu z Legią, do którego „Miedziowi” podchodzili jako liderzy. To była pierwsza porażka w tym sezonie. Wydawało się, że wypadek przy pracy – czas zweryfikował. Popatrzmy, jak wygląda tabela od tego spotkania.
Lider ekstraklasy spada na czternastą pozycję. Ostatnie miejsce nad strefą spadkową. Fakt, nie opinia.
Fajnie było oglądać beniaminka, który nie prezentuje się topornie, nie wyróżnia się jedynie szarpaniem i jeżdżeniem na tyłku, a daje przyjemność kibicom kolejnymi składnymi akcjami. Szkoda, że to zamknięty etap. Bo żeby dziś za Zagłębiem Stokowca stał chociaż styl gry… Każdy, kto oglądał wczorajszy mecz z Koroną Kielce, te półtorej godziny wolałby spędzić na obiedzie u teściowej. Zamiast meczu, jest tyle innych zajęć na „M”, na przykład mannequin challenge. Właśnie w to zabawili się wczoraj piłkarze.
Stawianie na młodych. Za ten aspekt bardzo doceniamy Zagłębie, nawet w tym sezonie, gdzie średnia wieku ich składu wynosi 26 lat, choć w skali ligi to niezły, bo trzeci wynik. Młodzieżowiec w tym sezonie grał tylko jeden – Filip Jagiełło. Ale rozgrywki się nie skończyły, więc ocenimy po, może ktoś się jeszcze wykluje… Pytanie, na ile Stokowiec wystawia piłkarzy z idei lub dla dobrego wrażenia, a na ile faktycznie młodzi dostają szansę na zabłyśnięcie. Przykład z wczoraj: 21-letni Konrad Andrzejczak – biegał za dwóch i co mógł – wyszarpał, ale jak przekonaliśmy się patrząc na jego wrzutki z lewej strony, zdecydowanie jego wiodącą nogą jest prawa. Wystawienie go na lewym wahadle, to krzywda dla tego chłopaka i całego zespołu.
Dogryzać nie chcieliśmy, przedstawiliśmy suche fakty. Dobrze wiecie, że od tych, których się lubi, trzeba wymagać więcej. A Zagłębie za poukładane działanie i rozwój klubu bardzo doceniamy. Natomiast wpływ Stokowca na drużynę – powoli przestajemy. Szczerze mówiąc, nie skupialiśmy się w ostatnim czasie na tym, czy trener zakładał swoją szczęśliwą marynarkę, ale mniejsza o to. Nawet jeśli ją nosi, to od jakiegoś czasu nie działa.
fot. FotoPyK