Reklama

Brakuje magicznej marynarki

redakcja

Autor:redakcja

21 listopada 2017, 19:23 • 3 min czytania 14 komentarzy

Porywająca gra, masowe stawianie na młodzieżowców, Piotr Stokowiec – czyli szkoleniowiec ze świeżym spojrzeniem i świetnym wpływem na drużynę. Efektem brązowy medal mistrzostw Polski. Tak było. Dzisiejsze Zagłębie znacznie różni się od tego, które wychwalaliśmy dwa sezony wstecz. Wszystko chodziło jak w szwajcarskim zegarku, dziś ten zespół wygląda jakby zapomniał przestawić czas z letniego na zimowy. 

Brakuje magicznej marynarki

Okazuje się, że pierwszy sezon po powrocie do elity był jak obraz impresjonistów, którzy na płótnie uchwytywali dany moment, a nie coś stałego. Tak samo jest z formą Zagłębia. Może daleko poszliśmy z tą metaforą, ale jeszcze dalej szli ci, którzy uważali, że drużyna Stokowca doskoczy do Legii i Lecha. Miniony sezon nie potoczył się zgodnie z planem, wypadnięcie z górnej ósemki nie pokrywało się z oczekiwaniami władz klubu.

Początek bieżącej edycji ekstraklasy wskazywał, że Zagłębie znów wbije się do czołówki. Wygrane ewentualnie przeplatane remisami, podium, a nawet szczyt tabeli, aż się zesrało. Konkretnie – od meczu z Legią, do którego „Miedziowi” podchodzili jako liderzy. To była pierwsza porażka w tym sezonie. Wydawało się, że wypadek przy pracy – czas zweryfikował. Popatrzmy, jak wygląda tabela od tego spotkania.

Zrzut ekranu 2017-11-21 o 18.08.58

Lider ekstraklasy spada na czternastą pozycję. Ostatnie miejsce nad strefą spadkową. Fakt, nie opinia.

Reklama

Fajnie było oglądać beniaminka, który nie prezentuje się topornie, nie wyróżnia się jedynie szarpaniem i jeżdżeniem na tyłku, a daje przyjemność kibicom kolejnymi składnymi akcjami. Szkoda, że to zamknięty etap. Bo żeby dziś za Zagłębiem Stokowca stał chociaż styl gry… Każdy, kto oglądał wczorajszy mecz z Koroną Kielce, te półtorej godziny wolałby spędzić na obiedzie u teściowej. Zamiast meczu, jest tyle innych zajęć na „M”, na przykład mannequin challenge. Właśnie w to zabawili się wczoraj piłkarze.

Stawianie na młodych. Za ten aspekt bardzo doceniamy Zagłębie, nawet w tym sezonie, gdzie średnia wieku ich składu wynosi 26 lat, choć w skali ligi to niezły, bo trzeci wynik. Młodzieżowiec w tym sezonie grał tylko jeden – Filip Jagiełło. Ale rozgrywki się nie skończyły, więc ocenimy po, może ktoś się jeszcze wykluje… Pytanie, na ile Stokowiec wystawia piłkarzy z idei lub dla dobrego wrażenia, a na ile faktycznie młodzi dostają szansę na zabłyśnięcie. Przykład z wczoraj: 21-letni Konrad Andrzejczak – biegał za dwóch i co mógł – wyszarpał, ale jak przekonaliśmy się patrząc na jego wrzutki z lewej strony, zdecydowanie jego wiodącą nogą jest prawa. Wystawienie go na lewym wahadle, to krzywda dla tego chłopaka i całego zespołu.

Dogryzać nie chcieliśmy, przedstawiliśmy suche fakty. Dobrze wiecie, że od tych, których się lubi, trzeba wymagać więcej. A Zagłębie za poukładane działanie i rozwój klubu bardzo doceniamy. Natomiast wpływ Stokowca na drużynę – powoli przestajemy. Szczerze mówiąc, nie skupialiśmy się w ostatnim czasie na tym, czy trener zakładał swoją szczęśliwą marynarkę, ale mniejsza o to. Nawet jeśli ją nosi, to od jakiegoś czasu nie działa.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

14 komentarzy

Loading...