Reklama

W minionej dekadzie tylko dwie drużyny punktowały gorzej niż Pogoń

redakcja

Autor:redakcja

20 listopada 2017, 16:50 • 3 min czytania 18 komentarzy

Latem stracili Matrasa, ale to było jasne mniej więcej od pół roku, a także pozbyli się kilku parodystów. W zamian pozyskali solidnego Załuskę i m.in. w jakiś sposób rokujących Hołotę oraz Formellę. No i przede wszystkim stery objął Maciej Skorża, czyli szkoleniowiec w naszych warunkach bardzo doświadczony, który doskonale pamięta, jak smakuje mistrzostwo Polski. Patrząc na sam papier, można było optymistycznie spoglądać w przyszłość. Tymczasem katastrofa, jaka w tym sezonie wydarzyła się w Szczecinie, przeszła wszelkie oczekiwania.

W minionej dekadzie tylko dwie drużyny punktowały gorzej niż Pogoń

No bo 9 punktów po 16 kolejkach trzeba uczciwie nazwać katastrofą. Dziś Pogoń traci siedem punktów do bezpiecznego 14. miejsca w tabeli oraz – tu wyliczenie dla skrajnych optymistów ze Szczecina – 13 punktów do miejsca w czołowej ósemce, w której dotychczas udawało się grać. Efekt nowej miotły w wydaniu Kostii Runjaicia póki co jest niewidoczny (0:1 z Wisłą Kraków w marnym stylu), chociaż temu akurat ciężko się dziwić, bo ten trener zwykł witać się kibicami byle jak (o czym pisaliśmy TUTAJ). Sprawa jest jednak o tyle poważna, że – analizując dziesięć ostatnich sezonów – potrafimy znaleźć jedynie dwie drużyny, które po 16 kolejkach grały jeszcze gorzej. A konkretnie:

– W sezonie 2014/15 Zawisza miał w analogicznym okresie 8 punktów, ostatecznie spadł.
– W sezonie 2012/13 GKS Bełchatów miał w analogicznym okresie 7 punktów, ostatecznie spadł.

Dla porównania – najgorsza drużyna po 16. kolejce przed rokiem, czyli chorzowski Ruch, miała o cztery punkty więcej. Ogólnie trzeci najgorszy wynik w dekadzie – nawet jeśli ex aequo z innymi – to sytuacja nadzwyczaj poważna. Warto też pamiętać, że wspomniani Zawisza i Bełchatów, którzy po 16. kolejce mieli odpowiednio 1 i 2 punkty mniej, zaliczyli potem kapitalną wiosnę, a mimo to nie uciekli przed degradacją. Wielu pewnie do dziś pamięta żelazną defensywę Bełchatowa z Kosznikiem, Wiluszem, Michalskim i Bastą, dzięki której po zimie udało się im nie przegrać 13 z 15 spotkań. Albo szalony pościg Zawiszy Mariusza Rumaka, gdzie brylowali Wójcicki, Majewskij czy Alvarinho. Jeżeli w pięciu ostatnich kolejkach w tym roku Pogoń porządnie się nie odbije, na wiosnę mogą być potrzebne jeszcze większe cuda, niż w przytoczonych wyżej przypadkach.

Gołym okiem widać też, że Pogoń personalnie ma o wiele większy potencjał, niż wskazują na to osiągane wyniki. Załuska, Fojut, Murawski, Drygas, Frączczak, reprezentujący swoje kraje Delew i Gyurcso, solidni Rapa i Nunes, wciąż nieprzebudzeni (ale też jeszcze nie tacy starzy) Zwoliński, Formella, Rudol i Kort, wreszcie młodzieżowi reprezentanci Polski, Piotrowski i Listkowski. Kadrowo jest to zespół spokojnie na górną ósemkę, ale na boisku momentami nie da się go oglądać. Jakieś kroki zaradcze w postaci nowego szkoleniowca zostały już podjęte, ale też w Szczecinie muszą pamiętać, że czasu jest coraz mniej. Jeszcze trochę takiej padaki i drużyny nie wyciągnie nawet Jose Mourinho.

Reklama

Szybki rzut oka w terminarz – w tym roku szczecinian czekają kolejno Piast (dom), Jagiellonia (wyjazd), Zagłębie (dom), Lechia (wyjazd) i Arka (dom). I to właśnie to najbliższe spotkanie wydaje się najważniejsze, bo strata punktów – nawet w przypadku remisu – zwyczajnie nie może im się przytrafić. Kolejne trzy starcia należeć bowiem będą do tych bardzo ciężkich, a i z coraz mocniejszą Arką z pewnością nie będzie lekko. Innymi słowy, za tydzień najważniejszy sprawdzian, który – w przypadku zwycięstwa – może jeszcze wstawić drużynę na właściwe tory, ale też może ją doszczętnie wykoleić. Z uwagi na miejsce zajmowane przez Piasta (czternaste), będzie to też tzw. spotkanie o sześć punktów. Nadzieja wciąż oczywiście jest, ale pytanie tylko, czy jakiekolwiek oczekiwania w stosunku do tej Pogoni same w sobie nie są już pewnym nadużyciem.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

18 komentarzy

Loading...