Reklama

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

redakcja

Autor:redakcja

08 listopada 2017, 13:59 • 8 min czytania 16 komentarzy

W ostatnich tygodniach sporo na Weszło czytania o najniższych ligach, od okręgówek, aż po B-klasy i C-klasy. W większości przewija się, czasem w tle, czasem na pierwszym planie, temat finansowania tego typu hobbystycznych klubów, stricte dla amatorów, którzy nigdy nie zaistnieją w profesjonalnej piłce. Najbardziej skromny, najbiedniejszy i najbardziej oszczędny klub w Polsce, choćby grał na boisku o wymiarach niewiele większych od basenu sołtysa, i tak nie zejdzie z budżetem poniżej 8 tysięcy na sezon. Spora część tej kwoty trafia do okręgowych związków piłki nożnej.

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

Na wstępie ustalmy – nie widzę nic złego w tym, że za przywilej gry pod banderą PZPN-u trzeba płacić. Poniżej klasy okręgowej zazwyczaj grają po prostu pasjonaci, którzy i tak płaciliby za możliwość regularnej gry. Co za różnica, czy to 15 złotych za wynajem hali raz w tygodniu, czy 50 złotych miesięcznej składki za możliwość trenowania i rozgrywania meczów w klubie. Na tym poziomie nie ma już raczej kandydatów na piłkarzy, którzy łudzą się, że kiedyś bieganie po boisku przyniesie im jakiekolwiek pieniądze – dominują realiści, dla których szczytem będzie otrzymanie od klubu darmowej pary butów i meczowego kompletu na własność.

Ale tak jak nie ma nic zdrożnego w zarabianiu na pasji tych ludzi, tak już nie jestem w stu procentach pewny, czy kasa od nich jest dobrze wykorzystywana. Konkretnie: zastanawiają mnie dalsze losy tych pieniędzy wypływających całkiem szerokim strumykiem nie tylko do właścicieli boisk czy sędziów, ale też po prostu do poszczególnych związków piłki nożnej.

Opłaty członkowskie – wiadomo, płacą wszyscy, od góry do dołu. Podobnie jest z wpisowym, z opłatami związanymi z licencją. “Transfery” między klubami na tym poziomie to zazwyczaj kilkaset złotych, z których całość idzie do OZPN-ów, jako opłata za wyrejestrowanie i zarejestrowanie zawodnika w odpowiednim związku. Do tego opłaty za uprawnianie piłkarzy do gry, do tego sporadyczne kary – opóźnienie wyznaczenia terminu spotkania w B-klasie to 100 złotych, trzecia żółta kartka tego samego zawodnika jest warta 20 złotych, trener, który zapomniał licencji na mecz – pół tysiąca złotych. Może się wydawać, że to to kompletne drobniaki, ale w tej chwili w Opolu są dwie klasy okręgowe, sześć lig na poziomie A-klasy, trzynaście lig B-klasowych. Ceny rosną z każdym awansem, podobnie jak wymagania licencyjne, jak chociażby wymóg prowadzenia drużyny młodzieżowej po awansie z B-klasy. Opole ma więc pod sobą 19 lig w pełni amatorskich, w których gra prawie 250 klubów. Każdy z nich musi płacić wpisowe, każdy z nich musi otrzymać licencję, każdy z nich rejestruje piłkarzy, często po 30 osób, bo przy bardzo nieregularnej frekwencji na treningach i meczach kadra musi być jak najszersza. Można z tego uciułać niezłą sumę, a rozpatrujemy tu przecież tylko amatorskie kluby. Opole ciągnie zaś pieniądze również z każdego transferu pierwszoligowej Odry, korzysta finansowo na tym, że w okręgu ma choćby Polonię Nysa, Chemika Kędzierzyn-Koźle czy Małąpanew Ozimek, które też funkcjonują w odrobinę innych realiach, niż B-klasowa zrzuta do kapelusza na piłki i wynajem boiska.

Nie zamierzam tutaj udowadniać, że baronowie w poszczególnych związkach budują sobie pałace, w których następnie odbywają się wystawne imprezy dla pracowników zorganizowane za hajs Coco Jambo Warszawa czy LZS Chrząstawa. Nie, wręcz przeciwnie, na tyle, na ile poznałem te mróweczki na samym dole piłkarskiego systemu, pracują w swoich okręgach za niewielkie stawki, wykonując żmudną, często papierkową robotę. Prawdziwym symbolem rozpasania OZPN-ów jest zresztą od lat stan siedziby mojego “macierzystego” Łódzkiego ZPN-u.

Reklama

Znalezione obrazy dla zapytania pzpn potok siedziba weszlo

Stare zdjęcie, ale w sumie nie przypominam sobie jakichś spektakularnych remontów.

Nie mam wrażenia, że w związkach jest zbyt dużo pieniędzy, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że te, które już są, są wydawane w sposób niespecjalnie sprzyjający środowisku piłkarskiemu. Jaka rubryczka na stronach internetowych OZPN-ów powinna być najbardziej eksponowana? Instynkt podpowiada mi, że to właśnie tutaj rozpoczyna się szkolenie zawodowców. Centralna Liga Juniorów to oczywiście świetny wynalazek, ale młode talenty, zanim pokażą się w ogólnopolskich rozgrywkach najstarszych juniorów, przechodzą przez wszystkie szczeble szkolenia organizowanego w ramach lig podlegających pod okręgowy związek.

Tymczasem w Opolu na ostatnie 25 komunikatów Wydziału Szkolenia, 23 dotyczą powołań, wyników oraz przygotowań reprezentacji województwa w różnych rocznikach. Pozostałe dwa to komunikaty dotyczące licencji trenerskich, w tym ogłoszenie o organizowanych kursach. Koszt? UEFA B za niespełna 2,5 tysiąca złotych, UEFA A+B – prawie pięć tysięcy. Tyle dzieje się w kwestii szkolenia w Opolu od sierpnia do listopada. W dziale Komisji ds. Licencji Trenerskich znajdziemy w tym sezonie jeszcze kursy UEFA Grassroots C i D za 980 i 310 złotych, organizowane dla przyszłych trenerów A-klasy, B-klasy i drużyn młodzieżowych. Nieco lepiej sytuacja prezentuje się na przykład w Zachodniopomorskim ZPN, w którym poza wynikami reprezentacji U-13, mamy też informacje o bezpłatnych warsztatach z trenerami PZPN-u, bezpłatnym ofiarowaniu klubom specjalnych bramek do rozgrywek żaków, czy szczecińskiej Lidze Mistrzów. Ta ostatnia wydaje się szczególnie ciekawym pomysłem – kilkuletnie dzieciaki z akademii z regionu rywalizują w specjalnym turnieju “reprezentując” największe kluby Europy. W losowaniu w ubiegłym roku brali udział Bartosz Ława i Kamil Grosicki, całość wyglądała co najmniej sympatycznie:

Tylko w tym sezonie dorzucić należałoby jeszcze konferencję Grassroots, która odbyła się wczoraj w Płotach. Tu jednak trzeba wyraźnie zaznaczyć – większość z tych inicjatyw wypłynęła przy okazji Pucharu Syrenki, rozgrywanego na obiektach ZZPN-u. Organizatorem był zaś po prostu PZPN, który ostatnio podjął też decyzję o zatrudnieniu na etacie 32 trenerów-edukatorów, którzy rozsiani po 16 województwach mają przekazywać wiedzę z centrali do klubów.

Reklama

To przykład pozytywny, ale znowu spoglądając na stronę Podkarpackiego ZPN-u, na podstronę Wydziału Szkolenia, ostatnie dwa komunikaty to zaproszenia na dwie konferencje odbywające się na przełomie maja i czerwca. Na głównej jest jeszcze wyglądająca tak…

…zachęta do uczestnictwa w konferencji Grassroots.

Nie wykluczam, że szkolenie, szczególnie szkolenie trenerów, dzieje się gdzieś pod dywanem, że siedziba związku tętni życiem, co chwila odbywają się tam spotkania z fachowcami, krążą między trenerami materiały zapewniane przez OZPN-y, ceny kursów da się z kolei zbić poprzez system wsparcia młodych szkoleniowców przez bogatsze związki. Ale jednak: byłby solidnie zaskoczony, bo gdziekolwiek przyłożyć ucho, słychać narzekanie. Złakniony wiedzy trener zazwyczaj jest skazany na samodzielne poszukiwania, bądź długie podróże po Polsce – a oprócz tego musi oczywiście trzymać rękę na pulsie w swoim lokalnym środowisku, bo część kursokonferencji jest niemalże obowiązkowa z racji wymogu “wyrobienia” limitu przy przedłużaniu licencji.

To prawda, robimy drobne kroczki – zrezygnowano na przykład z opłat za przedłużanie licencji, wiele spośród konferencji, szczególnie tych organizowanych przez PZPN jest bezpłatnych, wydeptywanie ścieżek do związków zastąpił portal PZPN24, który zdecydowanie ułatwił załatwianie formalności. Istotne jest też zamienienie UEFA C, kosztującego ponad 1000 złotych na Grassroots D za 250 złotych – w tym miejscu widać głęboki ukłon w kierunku piłki amatorskiej. Nadal jednak kursy dla nieco ambitniejszych szkoleniowców to wydatek, który trudno pokryć z pensji nauczyciela WF-u. Nie wszystkie kluby zaś garną się do wykładania gotówki na doskonalenie swoich trenerów – abstrakcją są zagraniczne staże, ale funduszy brakuje też na opłacanie kolejnych kursów trenerskich.

I tu właśnie chciałbym widzieć zwiększone zaangażowanie okręgowych związków. Nawet symboliczne wsparcie w postaci dofinansowania pojedynczego kursu UEFA A zapewne zmieniłoby sytuację wielu trenerów – gdyby kurs zamiast 5 tysięcy kosztował – strzelam! – około trzech, to i liczba kandydatów, którzy sami chcieliby sobie ufundować taką przyjemność, i liczba kandydatów, których udział opłacałyby ich kluby czy akademie, zwiększyłaby się. Grupa 24 trenerów, którzy dostaliby taki rabat, byłaby obciążeniem dla budżetu ZPN-u nieprzekraczającym 50 tysięcy złotych. Dużo? Mało? Wydawało mi się, że sporo, ale potem przypomniałem sobie, że przy założeniu klubu B-klasy do związkowej kasy wpływa około 2 tysięcy od drużyny. A opłaty członkowskie, licencyjne, rejestracyjne czy kary to przecież rokroczny zysk.

Podoba mi się sposób, w jaki zmienia się przepływ pieniędzy w PZPN-ie – tam, dzięki zyskom wypracowanym przez największą drużynę, reprezentację Polski, udaje się realizować szereg bezpłatnych projektów na samym dole piramidy. Kasa sponsorów, reklamodawców czy kibiców, pragnących obejrzeć Roberta Lewandowskiego wędruje m.in. na pensje wspomnianych trenerów edukatorów z Mobilnej Akademii Młodych Orłów. Też chciałbym, by spływała szybciej i szerzej, ale dostrzegam kierunek zmian – jest bez wątpienia pozytywny. Teraz moim zdaniem czas na podobne działanie okręgów, które największe zyski osiągając dzięki najbardziej rozpoznawalnym drużynom swoich regionów. Przykład? Choćby zysk z transferu Bartosza Kapustki dla Małopolskiego ZPN-u. Od każdej tego typu transakcji okręg musi otrzymać 2% – chyba, że sam obniży tę kwotę, albo w ogóle z niej zrezygnuje. Biorąc pod uwagę, że wkroczyliśmy już w erę, w której polscy zawodnicy kosztują nieco więcej, niż dwa worki piłek – to w miarę stały przychód dla przynajmniej kilku spośród okręgowych związków.

Może to kwestia przyzwyczajeń z długich lat, gdy w związkach ledwo wiązano koniec z końcem, a wyzwaniem było kupno pucharów dla zwycięzców lig młodzieżowych. Może to kwestia utrzymywania instytucji, których znaczenie jest raczej marginalne – Komisja Odznaczeń na Podkarpaciu obok prezesa ma jeszcze dziewięciu członków. Zdaję sobie sprawę, że wielu działaczy od lat zapieprza w tych wszystkich komisjach charytatywnie, ale czasem brak wynagrodzeń dla działaczy nie oznacza braku kosztów dla organizacji ich działania. Może po prostu potrzeba czasu – bo przecież w bogatszych związkach, w Wielkopolsce, na Mazowszu czy w Zachodniopomorskim, już teraz starają się wydawać pieniądze w bardziej przemyślany, ukierunkowany na szkolenie młodzieży (i trenerów młodzieży) sposób.

Tak czy owak – widzę tu spore rezerwy, pozytywny przykład PZPN-u oraz bardzo nieśmiałe, pierwsze kroki na tej ścieżce, gdzie zwiększamy wydatki instytucji, zmniejszając wydatki najdrobniejszych trybików polskiej piłki – początkujących trenerów i najmniejszych zespołów juniorskich. Biorąc pod uwagę jak przyspiesza cała piłka – i tu wypadałoby iść nieco żwawiej.

Najnowsze

Anglia

Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Arek Dobruchowski
0
Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Felietony i blogi

Komentarze

16 komentarzy

Loading...