Wyrównane rozgrywki mają swoje plusy — to w sumie żadna przyjemność oglądać, jak jeden zespół dostaje w cymbał od każdego, w kwestii pierwszego miejsca panuje różnorodność, wtedy też drużyny mają większe pole do rywalizacji, bo widzą swoją szansę. Są oczywiście też zagrożenia dla takiego układu, ponieważ skoro wszyscy grają mniej więcej równo, to w pewnym momencie mogą popaść w przeciętność i lecieć z poziomem w dół, jak jeden mąż. Zastanawiamy się, czy czegoś podobnego nie obserwujemy teraz w pierwszej lidze, gdzie tabela jest płaska aż do przesady.
10 punktów – tyle dzieli pierwszy i ostatni zespół na boisku, przy takich wyliczeniach należy oczywiście zapomnieć o minusowych oczkach Ruchu Chorzów. Przyznacie, że tak mała różnica jest absurdalna i te absurdy w tabeli widać. Puszcza oraz Stal są na odpowiednio piątym i szóstym miejscu, co brzmi całkiem nieźle. Tylko teraz: mają cztery punkty do awansu, ale jednocześnie ledwie pięć oczek przewagi nad strefą barażową i akurat to już dobrze dla nich nie wygląda. Jeśli Stal przegrałaby teraz z Bytovią na wyjeździe, zrównałaby się punktami właśnie z najbliższym rywalem, 13 zespołem w tabeli, który ostatni mecz w lidze wygrał pięć kolejek temu. Jeśli Puszcza przegra z Łęczną, będzie mieć nad nią tylko punkt przewagi, a przecież teraz obie ekipy dzieli dziewięć lokat.
Dwa mecze wygrane jednej drużyny, dwie wygrane drugiej i tabela może zostać wywrócona do góry nogami, ruch jak na dworcu w wakacje. No, ale może to dobrze, może nie jesteśmy jedyni i to po prostu urok zaplecza, gdzie dopiero formują się porządne ekipy? Sprawdziliśmy, jak wygląda różnica między liderem a outsiderem w 19 drugich ligach Europy. Polska jest w rankingu UEFA 20., więc po prostu poszliśmy w górę zestawienia.
Kolejno: kraj, różnica punktów między pierwszym a ostatnim zespołem, liczba rozegranych kolejek.
Ukraina – 35 / 18
Rosja – 31 / 19
Francja – 25 / 12
Anglia – 23 / 13
Szwajcaria – 23 / 12
Niemcy – 22 / 11
Chorwacja – 20 / 13
Holandia – 19 / 10
Austria – 19 / 15
Czechy – 18 / 12
Dania – 17 / 14
Izrael – 17 / 8
Hiszpania – 15 / 11
Portugalia – 14 / 10
Belgia – 14 / 12
Turcja – 13 / 9
Cypr – 13 / 5
Polska – 10 / 14
Włochy – 9 / 10
Grecja – nie grają.
Jak widać, w grającej dwudziestce jesteśmy lepsi tylko od Włochów, ale też trzeba zwrócić uwagę, że Serie B rozegrała cztery kolejki mniej i wysoce prawdopodobne jest, że tamtejsza różnica się zwiększy. Zasadniczo tak się złożyło, że tylko Duńczycy zagrali tyle meczów co my, ale i tak wyraźnie widać, że tendencja idzie raczej ku rozciągnięciu tabeli. Ktoś jest bardzo dobry, jednak ktoś jest jednocześnie bardzo słaby. Przecież, nawet gdyby zabrać Ukraińcom te cztery ekstra kolejki, to matematycznie i tak nie będą mieli mniejszej różnicy od nas.
A też trzeba wspomnieć, że taka sytuacja jest dla polskiego zaplecza dość nowa. Sprawdźmy różnicę w pięciu poprzednich sezonach:
16/17 – 20 punktów po 14 kolejkach
15/16 – 19 punktów po 14 kolejkach
14/15 – 20 punktów po 14 kolejkach
13/14 – 17 punktów po 14 kolejkach
12/13 – 33 punkty po 14 kolejkach
Można teraz wynotować, czy na przykład w tym sezonie pada więcej goli, a może mniej, porozmawiać o odczuciach, jak tę ligę się w ogóle ogląda. Natomiast weryfikację tak wyrównanej stawki poznamy chyba dopiero w kolejnym sezonie, obserwując, jak poradzą sobie w ekstraklasie beniaminkowie. Jeśli tak dobrze, jak obecni – w porządku. Natomiast jeśli będą odstawać, nikt nie powinien mieć wątpliwości, że po prostu ta wyrównana masa przeciętniactwa wypluła dwa najmniej mizerne zespoły.