Reklama

Dlaczego szlagiery możemy odłożyć na bok?

redakcja

Autor:redakcja

14 października 2017, 10:14 • 4 min czytania 16 komentarzy

Liverpool kontra Manchester United. Atletico Madryt kontra FC Barcelona. Juventus – Lazio. AS Roma – Napoli. Borussia Dortmund – RB Lipsk. Nie ma co narzekać na dzisiejszy rozkład meczów w europejskim futbolu – po reprezentacyjnej przerwie ligi witają nas chlebem, solą i całymi hektolitrami emocji. Podjęliśmy się jednak dość karkołomnego zadania i postanowiliśmy w jasny, klarowny sposób wykazać, że te wszystkie mega-mecze to tylko zapychacz dla fanów fast-foodów – prawdziwi koneserzy futbolu winni zaś dziś postawić na o wiele bardziej wyrafinowaną ligę.

Dlaczego szlagiery możemy odłożyć na bok?

Koneserzy futbolu winni postawić na Ekstraklasę.

Dlaczego Piast Gliwice – Sandecja Nowy Sącz (15.30) a nie Bayern Monachium – Freiburg (15.30)?

Przede wszystkim – na Roberta Lewandowskiego już się wszyscy napatrzyliśmy. Nie tylko jak samodzielnie roztrzaskiwał kolejnych rywali reprezentacji Polski, nie tylko gdy przesądzał o awansie, dzięki swojemu wysokiemu pressingowi zdobywając trzecią bramkę w meczu z Czarnogórą, ale też w reklamach szamponów, leków, żyletek, benzyny, jodyny, kreatyny i agencja marketingowa RL9 wie, czego jeszcze. A taki Aleksandyr Kolew? Nie reklamuje nawet napojów o smaku cola, choć przecież analogia nasuwa się sama.

Oczywiście mimo wszystko bardziej prawdopodobny jest dziś popis, dobra gra i piękne gole Roberta Lewandowskiego, niż wyjazdowy komplet Sandecji Nowy Sącz po show w wykonaniu Kolewa, ale mimo wszystko – z przyjemnością obejrzymy kolejny mecz tego napastnika. Kolew i cała ekipa Sandecji jest trochę w cieniu rewelacyjnego Górnika Zabrze pod wodzą Angulo, ale warto pamiętać, że także drugi z beniaminków wykonuje od początku sezonu potężną robotę. 15 punktów w 11 meczach, wyjazdowe zwycięstwa z Lechią Gdańsk i Jagiellonią Białystok, bardzo porządna gra i dość nieszczęśliwa porażka przy Łazienkowskiej. No i ten Kolew, który wygląda na całkiem kumatego zawodnika. Ogromne wrażenie zrobił na nas w meczu z Pogonią Szczecin, gdy podniósł Sandecję i poprowadził ją do odrabiania straty i zwycięstwa w drugiej połowie meczu, ale swoją cegiełkę dorzucił też do zwycięstwa w Białymstoku czy ostatniego remisu ze Śląskiem Wrocław. Nadal wydaje nam się trochę nierówny, ale ma przebłyski naprawdę fajnej gry – dobrego przyjęcia nawet trudnych piłek, pewnego uderzenia, niezłego startu do piłki.

Reklama

Po drugiej stronie zaś – Piast Gliwice Waldemara Fornalika. Przed przerwą na kadrę opisany dokładnie w taki sposób:

Zdjęcie użytkownika Weszło!

Zobaczymy, jak po tych kilkunastu dniach wytężonej pracy byłego selekcjonera z 15. zespołem ligi.

Dlaczego Bruk-Bet Termalica – Arka Gdynia (18.00) a nie Juventus – Lazio (18.00)?

Przede wszystkim dlatego…

Naszym zdaniem w głównej mierze…

Reklama

Jeśli weźmiemy pod uwagę zalety Arki Gdynia…

Nie, wybaczcie, nie potrafimy tego uargumentować.

Dlaczego Śląsk Wrocław – Wisła Kraków (20.30) a nie Atletico Madryt – Barcelona (20.45)?

O, tu już jest o wiele łatwiej. Śląsk Wrocław w ostatnim czasie to bowiem jakiś długo skrywany za postacią statecznego Jekylla, szalony pan Hyde. Nie chodzi już nawet o to, że ostatnia ligowa porażka wrocławian to zamierzchła przeszłość i derbowy mecz z Zagłębiem 24 lipca, czyli niemal 3 miesiące temu. Nie chodzi już nawet o to, że wygrał 4 z 5 meczów na własnym terenie, niejednokrotnie grając ze swadą, luzem i werwą.

Śląsk dokonał tego wszystkiego w prawdopodobnie najtrudniejszym dla siebie momencie. Wystarczy spojrzeć na ich rozkład – ponad połowę spotkań na swoim terenie grali z najlepszymi drużynami ubiegłego sezonu. Wszystkie wygrali – najpierw z Lechią po świetnym meczu i zwycięstwie 3:2, później z Legią po odrobieniu 0:1 sprzed przerwy i dwóch golach Marcina Robaka, wreszcie z Lechem Poznań, po spotkaniu, w którym niedawne pośmiewisko ligi i najnudniejszy zespół w stawce bezlitośnie tłamsił chwalonego “Kolejorza”.

Pisaliśmy po tym meczu:

Ale przedstawianie tego meczu jako porażki Lecha i triumfu jednego Robaka byłoby mocno niesprawiedliwe, bo drużyna Śląska dziś w zasadzie nie miała słabszych punktów. Zgadzało się dosłownie wszystko. Obrona? Owszem, brak okazji Lecha wynikał głównie z beznadziei ofensywnej poznaniaków a nie superszczelnego muru wrocławian, natomiast niewiele można jej zarzucić. Środek pomocy? Momentami rozumiał się bez słów. Skrzydła? Aktywne, szarpiące, wracające z asekuracją częściej niż od święta. Środkowi napastnicy? Na swoim miejscu. Nie sądziliśmy, że przyjdzie nam to pisać, ale trzeba uznać Śląsk Wrocław za fajnie, naprawdę fajnie zbudowaną drużynę. Przed sezonem wymieniona została masa ogniw, a mimo to po paru tygodniach każde funkcjonuje tak, jak trzeba.

I to się właściwie nie zmienia. Śląsk gra bardzo przyjemną dla oka piłkę, nawet z Sandecją obtłukiwał Gliwę jak lata temu obtłukiwały się samochody na pewnej szczecińskiej oblodzonej górce. Na papierze wygląda fajnie, na boisku wygląda fajnie, a w dodatku dziś gra z rywalem, który ma jedną z niewielu rzeczy w tej lidze godnych oglądania nawet w czasie meczów ligi hiszpańskiej. A mianowicie – kawał grajka, piłkarza, który już teraz wydaje się przerastać ligę. Carlosa “Carlitosa” Lopeza, który każdym meczem pokazuje, jak wiele dzieli Ekstraklasę od powagi, skoro gość z hiszpańskich peryferii futbolu układa sobie kolejnych rywali jak licealista przedszkolaków. Sami jesteśmy ciekawi, jak to mu wyjdzie w starciu z mocnym Śląskiem. Jeśli Carlitos będzie błyszczał także na tle wrocławian, a Wisła za jego sprawą powstrzyma rozpędzonego przeciwnika – zaczniemy się zastanawiać, czy Carlitos nie powinien mieć swojego miejsca w tabeli. W końcu punktów właściwie w pojedynkę zdobył niewiele mniej niż Legia Warszawa.

Fot.400mm.pl

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
7
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Czy Wszołek musi zacząć kozłować w polu karnym, żeby sędzia zobaczył rękę?

Paweł Paczul
48
Czy Wszołek musi zacząć kozłować w polu karnym, żeby sędzia zobaczył rękę?
Ekstraklasa

Dramatyczna w obronie Cracovia gorsza od Legii. Gościom należał się karny…

Kamil Gapiński
71
Dramatyczna w obronie Cracovia gorsza od Legii. Gościom należał się karny…

Komentarze

16 komentarzy

Loading...