Reklama

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

redakcja

Autor:redakcja

27 września 2017, 09:53 • 5 min czytania 48 komentarzy

Liderem Ekstraklasy po 10 kolejkach jest zespół, który rok temu grał ligę niżej. Liderem I ligi po 10 kolejkach jest zespół, który rok temu grał ligę niżej. Dwie z czterech najlepszych drużyn II ligi rok temu grały ligę niżej. Jednocześnie jeden ze spadkowiczów z Ekstraklasy zamyka tabelę I ligi, jednocześnie wszyscy trzej spadkowicze z I ligi znajdują się wśród sześciu najgorszych drużyn rozgrywek. Nie śledzę, jak radzą sobie spadkowicze z II ligi, ale o rychłym powrocie Polonii Warszawa na szczebel centralny na razie jakoś nie słychać.

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

Co więcej, także drugi z beniaminków Ekstraklasy gra w górze tabeli. Co więcej, Górnik Łęczna pałęta się w środku stawki I ligi. Co więcej, w europejskich pucharach najlepiej wypada zespół, który bronił się przed spadkiem. Ale to i tak jest wierzchołek, bo możemy przecież zajrzeć w stan osobowy. Możemy sprawdzić, że Szymonowicz, Wasiluk, Chomczenowskyj, Góralski, Mackiewicz i Górski przegrali 0:6 w meczu rezerw Jagiellonii z Drwęcą, możemy sprawdzić, że Kopczyński walczył 90 minut z Kroosem w zremisowanym meczu z Realem dokładnie 5 dni po porażce 0:2 z rezerwami Jagiellonii, wówczas w zdecydowanie mniej ekstraklasowym składzie. W ćwierćfinałach Pucharu Polski już teraz jest dwóch pierwszoligowców (jeden kilka miesięcy temu grał w barażu o utrzymanie), Arka Gdynia (w I lidze w sezonie 15/16) i Górnik Zabrze (w I lidze w sezonie 16/17).

Bardzo długo przekonywało mnie tłumaczenie – a, bo piłkarzom z jedynki w rezerwach się nie chce. A, bo w pucharze to grają rezerwowi albo rekonwalescenci. A, bo fantazja beniaminka, bo przedłużenie entuzjazmu towarzyszącego walce o awans. Ale im więcej meczów oglądam, tym mniej prawdopodobny wydaje mi się taki scenariusz. W końcu sytuacja nie jest wyjątkowa, to nie jest tak, że trafił się pierwszy od 1979 roku sezon, w którym beniaminkowie sobie radzą, a spadkowicze nie bardzo. To nie jest pierwszy taki sezon, w którym szesnaście klubów Ekstraklasy ma potężne problemy w Pucharze nie w meczach między sobą, ale podczas agroturystycznych wypadów po całej Polsce.

Jakiś czas temu jednego dnia przedstawiliśmy wyliczenia dotyczące dalszych losów klubów po awansie i po spadku. Wygląda to mniej więcej tak:

– w ostatnich 10 latach tylko trzem beniaminkom nie udało się utrzymać w Ekstraklasie
– w ostatnich 5 latach czterokrotnie beniaminkowie uzyskiwali awans do europejskich pucharów (dwukrotnie przez zdobycie Pucharu Polski)
– w ostatnich 8 sezonach połowa ze spadkowiczów z Ekstraklasy nie “przeżyła” kolejnego sezonu w niższej lidze (spadając raz jeszcze, wycofując się z rozgrywek, bankrutując w ich trakcie etc.)

Reklama

Nie ma absolutnie żadnej gwarancji, że zawodnicy z Ekstraklasy sprawdzą się poziom niżej, ba, nie ma nawet gwarancji, że będą wzmocnieniami w zespołach II ligi. Nie ma absolutnie żadnej gwarancji, że wrzucony nagle do Ekstraklasy chłopak z I ligi (albo nawet z niższych poziomów) w Ekstraklasie sobie nie poradzi. Przykład Górnika, który praktycznie się nie wzmocnił przez przerwę między I ligą a Ekstraklasą to jedno, ale przecież razem z Górnikiem do Ekstraklasy weszli Świerczok (duży plus), Kopacz (duży plus), Czerwiński (bardzo duży plus), Gumny (duży plus), Kun (plus) czy Kolew (duży plus). Równocześnie GKS Katowice z Mokwą, Plevą czy Kędziorą błąka się w strefie spadkowej I ligi,

Trenerzy? Dwóch z trzech obecnych na podium wśród najlepszych trenerów ubiegłego sezonu rozpoczynało rozgrywki jako szkoleniowcy zespołów w I lidze. Do tej pory jako zwolennik ciaśniejszej Ekstraklasy mogłem przynajmniej bazować na frekwencjach, ogólnym klimacie wokół klubów czy po prostu sytuacji finansowo-organizacyjnej. Ale dzisiaj, gdy Widzew mieści się na podium w kwestii średniej frekwencji na mecz, gdy nawet ŁKS z jedną trybuną jest tuż za plecami Piasta (a przed dwoma innymi klubami Ekstraklasy), gdy po kilka tysięcy osób przychodzi na mecze Podbeskidzia Bielsko-Biała czy GKS-u Tychy w I lidze? Dzisiaj, gdy szereg klubów na dole z Odrą Opole, oboma łódzkimi klubami czy Chojniczanką Chojnice nie ma żadnych problemów z płynnością finansową?

Dzięki awansowi ŁKS-u połączonemu z pracą miałem okazję oglądać w bardzo krótkim odstępie sporo meczów z czterech poziomów ligowych – z ubiegłego sezonu pierwszej grupy III ligi, z pierwszych kolejek obecnego sezonu w II lidze, do tego transmisje w Polsacie z zaplecza Ekstraklasy i ligową młóckę na Canal+. Gdybym miał uszeregować niektóre spośród obejrzanych spotkań w kolejności od najniższej do najwyższej ligi – wielokrotnie miałbym naprawdę spore problemy. Nie chodzi nawet o tempo gry, płynność akcji – to można byłoby usprawiedliwić bardziej wymagającym rywalem. Chodzi o jakość piłkarską, o to, że piłka po podaniu nie wylatuje za linię, że strzał nie ląduje na chorągiewce w narożniku boiska. Zastanawiam się, jakby wypadł eksperyment – wtłoczenie obecnego Widzewa, z obecną publiką, trenerem i składem na kilka kolejek do Ekstraklasy. To jest taka różnica klas rozgrywkowych, że powinno dochodzić do serii wysokich porażek. A jednak, nie mam przekonania, że tak by się stało. Nie mam przekonania, że zwycięstwa Bytovii Bytów (przypomnijmy, musieli bronić się przed spadkiem w barażach z Radomiakiem) nad Lechią i Pogonią wynikają wyłącznie z rozkojarzenia czy rotacji w tych dwóch ekipach.

Z jednej strony mam wrażenie, że to wynik ewolucji piłki nożnej w Polsce. Że ogrom dają nowe stadiony, czy chociaż trybuny, że trwa nadal czyszczenie złej krwi gromadzonej od lat dziewięćdziesiątych, że sztuczne podtrzymywanie przy życiu dawnych molochów właśnie się kończy i piłkę nożną dotyka nieco spóźniona prywatyzacja z cięciem kosztów włącznie. Że w Polsce nie ma już słabych drużyn, że zbieramy owoce połączenia dwóch grup II ligi w jedną, profesjonalną klasę rozgrywkową. Że spółka, która szuka sponsora tytularnego dla II ligi, tak jak wcześniej rozegrano to na zapleczu Ekstraklasy, potwierdza profesjonalizację nawet na niższych szczeblach. Że to nie jest przypadek, gdy w Łodzi walka trwa nie o kilkaset tysięcy dofinansowania samorządowego, ale o liczbę, jakość i sposób zagospodarowania powstających baz treningowych dla akademii młodzieżowych obu klubów. Że wzrosła świadomość, że się rozwinęliśmy, że dwójkowi uczniowie nie zdali do następnej klasy, a ci trójkowi coraz częściej łapią czwórki z plusem.

Ale potem, jak to się ładnie zawsze pisze, rozbrzmiewa pierwszy gwizdek sędziego. I faktycznie, widzę, że poziom się wyrównał, że jest już niemalże identyczny. Wszędzie tak samo gówniany. I kompletnie nie wiem, czy to argument za powiększeniem Ekstraklasy, za zmniejszeniem Ekstraklasy, czy jednak ostatecznym zaoraniem.

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Kamil Warzocha
0
Rocha: W Brazylii jest ciężko. Byłem na testach, a trenerzy na mnie nie patrzyli

Komentarze

48 komentarzy

Loading...