Reklama

Neymar… i wszystko jasne

redakcja

Autor:redakcja

31 sierpnia 2017, 23:14 • 5 min czytania 14 komentarzy

Moglibyśmy siedzieć i zastanawiać się tydzień, dwa i trzy, starać się podejść do podsumowania okienka transferowego w Ligue 1 na milion różnych sposobów. A i tak koniec końców pomysłem numer jeden, siedem, dwadzieścia osiem i sto trzynaście byłoby jedno słowo. Jedno nazwisko. Neymar.

Neymar… i wszystko jasne

Wszystko, co działo się tego lata we Francji zostało zwyczajnie (zwyczajnie?) przyćmione przez Paris Saint-Germain. Przez sterujących klubem szejków, którzy złamali kilka barier kwotowych naraz. Podczas gdy poprzednie transferowe rekordy świata bito o kilka, kilkanaście milionów, PSG zafundowało nam skok w kosmos. Winda wystartowała z poziomu 105 milionów euro za Paula Pogbę i poszybowała w górę o kolejnych 117. „Groszy” brakło tak naprawdę do zawieszenia poprzeczki na poziomie ćwierć miliarda (!) euro. Nawet najsprawniejsze matematyczne umysły mogłyby się pogubić w przeliczaniu kwoty transferowej na liczbę lodów Kaktus.

To, co stało się udziałem paryżan, zadziałało tak naprawdę jak przewrócenie pierwszej kostki domino w długo nieporuszonym szeregu. Zmusiło Barcelonę, bezradną wobec wykupienia zgodnie z klauzulą kontraktu Neymara, do składania ofert wcześniej nie do pomyślenia. Dziś – odrzucanych przez kontrahentów ze świadomością, że w kasie klubu ze stolicy Katalonii oprócz rocznych przychodów znalazły się przecież wieże banknotów prosto z Paryża. Nakazało angielskim rozrzutnikom odnaleźć się w kompletnie nowej rzeczywistości, w której ich kolejne rekordy nie robią już tak ogromnego wrażenia przy dziewięciocyfrowej kwocie z dwójką na początku.

Jakby tego było mało, PSG nie ograniczyło się tylko do jednego mega hitu. Za nic brało sobie konkurencję ze strony między innymi innego hiszpańskiego giganta – Realu Madryt – i do samego końca negocjowało drugi najwyższy transfer w historii. Prawdopodobnie najlepiej zapowiadającego się nastolatka na kuli ziemskiej, Kyliana Mbappe, za którego trzeba było zapłacić – i zapłacono (więcej czytaj TUTAJ) – Monaco jakieś 180 milionów w europejskiej walucie. Trudno też głośną nie obwołać zmiany barw przez Daniego Alvesa, bądź co bądź jedynego finalisty Ligi Mistrzów w tym brazylijsko-francuskim gronie.

Osłabione prze Mbappe Monaco to zresztą mniej medialna niż PSG – które skradło większość letnich nagłówków – ale również historia ogromnej przebudowy. Nie było wątpliwości, że rewelacyjny sezon w Ligue 1 i półfinał Champions League przyjdzie ekipie Leonardo Jardima przypłacić demontażem drużyny, ale nikt chyba nie spodziewał się aż tak szeroko zakrojonych zakupów w monakijskim markecie:

Reklama

Kylian Mbappe – za 180 mln euro do PSG
Benjamin Mendy – za 57,5 mln euro do Manchesteru City
Bernardo Silva – za 50 mln euro do Manchesteru City
Tiemoue Bakayoko – za 40 mln euro do Chelsea

A do tego wciąż namawiany przez Liverpool do przeprowadzki na Anfield za około 70-80 milionów Thomas Lemar.

Demontaż miał także miejsce w Lyonie. Może nie tak spektakularny, bo też mniej spektakularne osiągnięcia były udziałem ekipy z Parc OL w poprzednim sezonie, ale pozostawiający niemałe wyrwy w składzie. Bo trzeba powiedzieć, że Lyonowi wyrwano kręgosłup – Arsenal zabrał najlepszego strzelca Lacazette’a, ze środka pomocy Roma wyjęła Gonalonsa a Bayern Tolisso, z kolei obronę pozbawiono zmagającego się w poprzednim sezonie z paroma urazami, ale w pełni sił grającego zwykle po 90 minut Argentyńczyka Mammany.

Jak łatwo się jednak domyślić, i jedni i drudzy by załatać dziury musieli się też wybrać na zakupy, stąd w rekordowe francuskie okienko (wiadomo, głównie dzięki PSG) mieli też swój spory wkład. Szczególnie Monaco, które na kwartet Balde, Tielemans, Kongolo, Jovetić wydało ponad 80 milionów. Lyon nie poszedł tak grubo, poza dobrze nam znanym Marcelo i Marcalem, wzmocnieniami obrony, idąc raczej w przyszły zysk. Bo tak trzeba odbierać choćby dwa największe transfery (po 10 mln euro) 21-letniego Traore z Chelsea i 20-letniego Cheikha z Celty Vigo

Poszalała Marsylia, dla której ostatnie lata to bardzo dużo powodów do rozczarowań i bardzo mało promyków radości. Ale w zupełnie innym stylu niż ASM, szukając raczej nazwisk sprawdzonych, nierzadko takich, które już kiedyś na koszulce klubu ze Stade Velodrome widniały. Jak Florian Thauvin, zawodnik tyleż utalentowany, co niepokorny. Jak wypożyczony w poprzednim sezonie, a wykupiony po jego zakończeniu Clinton N’Jie, któremu nieszczególnie posłużył angielski klimat.

Sporo szumu narobiła też dość niespodziewanie ekipa Lille, ściągając zawodników, których nazwiska nie mówią za wiele za już zdecydowanie wiele banknotów. 65 milionów euro za niesprawdzonych w Europie Thiago Maię, Luiza Araujo, Thiago Mendesa, a także mieszczących się w przedziale 22-25 Pepe, Malcuita, Ie, Xekę czy Slitiego to spory hazard. Albo w Lille zapracują na nazwisko i pójdą jeszcze drożej, albo klub właśnie wtopił 65 melonów.

Reklama

Nie można więc powiedzieć, by we Francji działo się niewiele. Może poza jednym aspektem – transferami Polaków. Podczas gdy po Euro 2016 zapanował na nich prawdziwy boom, dziś niemal wszyscy zdążyli się już z Ligue 1 zawinąć. Stępiński, Krychowiak, Rybus, możliwe że last minute nowego pracodawcę znajdzie Igor Lewczuk, który nie jest już w Bordeaux szczególnie potrzebny. Na placu boju został już właściwie tylko Kamil Glik, którego pozycja w Monaco jak była, tak jest i pewnie jeszcze długo będzie niepodważalna.

Ale mimo wszystko jakoś tak się składa, że pretekstów do oglądania Ligue 1 wcale jakoś szczególnie nie ubyło. A przynajmniej do bacznego przyglądania się pewnej ekipie ze stolicy, w której za moment będą się pewnie ramię w ramię rozbijać dwaj spośród najbardziej ekscytujących piłkarzy na świecie.

***

15 największych transferów okienka we Francji (za transfermarkt.pl, po potwierdzeniu transferu, Mbappe wespnie się na 2. miejsce):

Zrzut ekranu 2017-08-31 o 16.20.32

Najnowsze

Francja

Komentarze

14 komentarzy

Loading...