Dziś łakome kąski, czyli Lechia-Górnik, Zagłębie-Pogoń i Bruk-Bet-Legia. W pierwszym zobaczymy pewnie bramki Angulo, liczymy, że w drugim przeciąganie liny będzie naprawdę ciekawe, a w trzecim czeka nas albo kontynuacja dziwnej tradycji albo przełamanie Legii. Sobota z ekstraklasą zapowiada się nieźle.
Za sprawą wydarzeń z ostatnich tygodni, to spotkanie można nazwać hitem kolejki. Lechia, która w tym sezonie nie że powalczy, ale po prostu musi awansować do pucharów kontra beniaminek, który w tym meczu… będzie faworytem. W tym, jak i w każdym innym, od meczu z Legią. Górnik od pierwszej kolejki jest chwalony non stop, ale raczej nie zachwalony. Bo pochwały w ich przypadku równają się z rzetelną oceną gry. A ta naprawdę nie przypomina zespołu, który niecałe trzy miesiące temu miał wyliczony 1% szans na awans do ekstraklasy.
Angulo strzelił pięć goli w trzech meczach i w Gdańsku nie planuje się zatrzymać. Za niego chcą to zrobić obrońcy Lechii, ale skoro tydzień temu ich defensywę rozmontowywał Śląsk i strzelił trzy gole, a mógł więcej, to dziś Hiszpan nie ma powodów do obaw. Martwić się może prędzej Piotr Nowak. Co prawda Adam Mandziara zapewniał we wczorajszym wywiadzie w “Przeglądzie Sportowym”, że jedyną przyczyną odejścia trenera Lechii może być oferta prowadzenia reprezentacji, ale jeśli nie zwolnienia, to Nowak może obawiać się rosnącej straty do lidera.
W drugim sobotnim meczu Zagłębie Lubin zagra u siebie z Pogonią. Tutaj nie spodziewamy się niczego innego, jak równego meczu. Oby równego, ale zaciętego, a nie nudnego, bo meczów tych zespołów w trwającym sezonie spektaklami nazwać nie można.
Wyniki Zagłębia: 1:0, 1:0, 1:1
Wyniki Pogoni: 1:2, 2:1, 0:1
Czyli stabilnie. Spotkania, w których o zwycięstwie lub porażce decyduje maksymalnie jedna bramka. Choć oba zespoły w tabeli dzieli aż dziesięć miejsc, to nie wydaje nam się, żeby Zagłębie zdeklasowało dziś drużynę Macieja Skorży. Pogoń nie wygląda na razie na drużynę walczącą o puchary czy nawet górną ósemkę, ale przecież nowy trener nie pojawił się w Szczecinie, żeby prowadzić ligowego średniaka. Wypadałoby zdobyć dziś punkty, bo na dziewięć możliwych uciekło im już sześć. Za to Zagłębie jest na podium, ale nie prezentuje nic szczególnego. Po prostu lepiej radzi sobie w przeciąganiu liny i zamiast jedną bramką przegrywać – wygrywa.
Nie tak jak Legia w Niecieczy, bo tam mistrzowie Polski nie zwyciężyli jeszcze nigdy. Ba, nie zdobyli nawet punktu. Dwa wyjazdy i wstydliwy bilans bramkowy 1:5. Skoro Termalika wymieniła prawie cały zespół, a na ławce próbuje kolejnego trenera, to początek sezonu wydaje się idealnym czasem, aby się odkuć i wreszcie – z jeszcze nieposkładaną i niezgraną drużyną – wygrać. Do tego obecnie w Niecieczy, jeszcze bardziej od słoni, jest czerwona latarnia. Tak jest, Bruk-Bet zajmuje ostatnie miejsce w lidze. Problem w tym, że legioniści okres mają jeszcze gorszy. Porażka z Górnikiem, remis z Koroną, wygrana z Sandecją, która niemal cały mecz grała w dziesięciu i wreszcie odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów.
Mimo to po meczu w Niecieczy nikogo nie przekona argument, że przegrał zespół lepszy. Ani w przypadku zwycięstwa gospodarzy, bo Legia już w czwartej kolejce musi nadrabiać stracone wcześniej punkty ani w przypadku wygranej Legii, bo trzy “oczka” to konieczność, ale styl też musi ulec poprawie. Mistrzowie Polski muszą zacząć grać w piłkę, bo na razie tylko walczą i biegają – z wyjątkami – do upadłego. Po meczu z Astaną dziennikarz spytał Michała Kucharczyka, w ilu procentach są przygotowani do sezonu. Piłkarz odburknął, że w trzech. I dodał, że chyba chce go tylko zdenerwować, bo jak za tydzień wygrają 3:0, to wszyscy powiedzą, że są gotowi na 100%. Cóż… chcemy to zobaczyć. Oby nie skończyło się jak na zdjęciu głównym, po ostatnim meczu w Niecieczy…
fot. FotoPyK