Reklama

Śląsk chce nabrać dziś rozpędu. W Płocku liczą, że do trzech razy sztuka

redakcja

Autor:redakcja

04 sierpnia 2017, 15:13 • 3 min czytania 8 komentarzy

Przed nami start czwartej kolejki ekstraklasy. Zaczynamy na Śląsku, potem przenosimy się do Płocka, gdzie przyjeżdża imienniczka z Krakowa. Ligowy weekend – czas start!

Śląsk chce nabrać dziś rozpędu. W Płocku liczą, że do trzech razy sztuka

Mecz Piasta ze Śląskiem można zapowiedzieć na wiele sposobów. Zareklamować, że to starcie drużyny wzmocnionej Vassiljevem z ekipą, która w poprzedniej kolejce dała chyba najlepszy spektakl w tym sezonie ekstraklasy. Lub też napisać, że obejrzymy mecz czerwonej latarni tabeli z drużyną, która ostatnia była jeszcze tydzień temu. Dlatego gdybyśmy byli marketingowcami Piasta i chcieli sprzedać bilety na mecz, to byśmy sobie poradzili, za to jeśli postawilibyśmy sobie za misję wysłanie w piątkowy wieczór potencjalnego widza do dentysty zamiast na stadion, to też dalibyśmy radę. Argumentów za i przeciw jest co nie miara.

Natomiast my staramy się to wyważyć i pisać, jak jest naprawdę. A wydaje nam się, że przy słabiutkim jak na razie Piaście, który po stracie Badii w pierwszej kolejce, strzelił dwa gole, a stracił aż siedem i oba mecze oczywiście przegrał, Śląsk może się rozkręcić na dobre. Drużyna Jana Urbana przegrała swoje mecze w dwóch pierwszych kolejkach (z Arką i Zagłębiem), ale nie można było liczyć na fajerwerki od samego początku przy tylu zmianach kadrowych. A trzeci mecz to już zupełnie inny poziom. Śląsk przeważał z Lechią, prowadził pewnie 2:0, potem zbytnio się cofnął i dopuścił do remisu, ale ostatecznie zdołał wygrać. A gdyby swoich sytuacji nie spartolił Arkadiusz Piech, to zapewne doszłoby do pogromu. Wrażenie robi nie tylko wynik meczu z Lechią, a przede wszystkim styl. Wrocławianie zagrali bardzo dobrze, na wysokiej intensywności, a przebojowy jak za dawnych lat był Kosecki.

Przed Śląskiem rywal, który dopiero co dostał piątkę na Lechu, a to znaczy, że z zespołem Wdowczyka najlepiej nie jest. Przypomnijmy że przegrali z tym samym Lechem Poznań, który wczoraj odpadł z Ligi Europy, a mimo to trener Nenad Bjelica niemal nie pękł z dumy, tak był napompowany. Żeby Śląska tylko nie zachwalać – z Lechią zagrał dopiero pierwszy tak dobry (pierwszy w ogóle dobry) mecz. Jednak jeśli mają to podtrzymać i tym samym nabrać rozpędu, to czwarta kolejka i Gliwice wydają się być na to idealnymi czasem i miejscem.

W poprzednim sezonie obie Wisły spotkały się ze sobą pierwszy raz od dziesięciu lat. Jesienią – 3:2 dla piłkarzy z Krakowa. W rundzie wiosennej – kopiuj-wklej. Drużyna Brzęczka może dziś sobie powiedzieć: do trzech razy sztuka. A jak już przy Brzęczku – on grał z “Białą Gwiazdą” właśnie trzy razy, jeszcze jako trener Lechii, i ani razu nie przegrał. 1:0, 2:2 i 3:3 – tak wygląda jego bilans przeciwko Wiśle.

Reklama

Dziś o brak porażki nie będzie łatwo, ekipa Kiko Ramireza jest faworytem i może zrównać się punktami z pierwszą w ligowej tabeli Jagiellonią. Zresztą gdyby nie Igor Angulo i jego gole w Zabrzu, to Wisła liderowałaby zapewne nadal. Po dwóch zwycięstwach (z Pogonią i Termaliką) na początku sezonu, Górnik można przedstawiać jedynie jako wypadek przy pracy. Gdyby Wiślacy nie trafili w terminarzu drużyny, która jest teraz w sztosie, to punktów po trzech meczach miałaby raczej więcej niż sześć.

Jak zwykle liczymy na ładne bramki, intensywne mecze i przede wszystkim emocje, ale wcale nas nie zdziwi, jeśli czwartej kolejki ekstraklasy będziemy mieli dość już dzisiaj. To bardziej prawdopodobne po drugim meczu, ale liga lubi zaskakiwać, więc lepiej niczego nie przepowiadajmy, bo i tak się nie sprawdzi.

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Conrado odchodzi z Lechii. „Noszenie tej koszulki było dla mnie zaszczytem”

Bartosz Lodko
6
Conrado odchodzi z Lechii. „Noszenie tej koszulki było dla mnie zaszczytem”

Komentarze

8 komentarzy

Loading...