Reklama

Lechu, spełnij obowiązek. Arko, napisz historię

redakcja

Autor:redakcja

03 sierpnia 2017, 10:49 • 4 min czytania 56 komentarzy

Z całą pewnością ludzie kibicujący polskim drużynom w europejskich pucharach – i naszemu futbolowi w ogóle – czują dziś wielki niedosyt. Są spragnieni dobrej piłki w wykonaniu naszych przedstawicieli, a także tzw. success story. Wczoraj nie uświadczyli ani jednego, ani drugiego. A dziś jednak zgodnie liczymy, że zła karta się odwróci, i że powody do radości dadzą nam zarówno Lech, który w pierwszym meczu oszczędził Utrecht na jego terenie, jak i Arka, która przed tygodniem w kapitalnym stylu odprawiła FC Midtjylland.

Lechu, spełnij obowiązek. Arko, napisz historię

Jakiej postawy oczekujemy dziś od naszych przedstawicieli w Europie? Umiejętności może zabraknąć, ale serca nigdy. I w tym kontekście jesteśmy spokojni zwłaszcza o Arkę, która już przed tygodniem pokazała fantastyczną mentalność. To nie była drużna, ale banda, która postawiła sobie tylko jeden cel – nie odpuszczać. Piłkarze Ojrzyńskiego nie zrobili tego ani przed meczem, gdzie w papierowym starciu niewielu dawało im szanse, ani po stracie dwóch goli na przestrzeni czterech minut. Wreszcie nie zadowolili się też remisem 2:2, który przecież i tak zostałby odebrany jako sukces. Nie, oni chcieli wyprowadzić ostatni cios, cały czas się czaili i cały czas byli w pełni zdeterminowani by wygrać. A w ostatnich sekundach meczu nieobliczalny Siemaszko wcielił ten plan w życie.

Wiadomo, wynik 3:2 z pewnością nie gwarantuje spokoju w rewanżu. Przeciwnie, właściwie nie pozostawia wielkiego pola na błędy. Żeby awansować, podopieczni Ojrzyńskiego muszą zaprezentować się jeszcze lepiej niż w pierwszym meczu. I, przede wszystkim, muszą pielęgnować w głowie myśl, że Midtjylland to żaden lew (o czym przekonali się przed tygodniem), a miejscowy stadion to żadna jaskinia (maksymalnie mieści 11,5 tysiąca ludzi). Tak naprawdę Arce wystarczy, że zaprezentuje to, co od początku sezonu. W pięciu meczach gdynianie ani razu nie przegrali i jeśli dziś podtrzymają tę serię, znajdą się IV rundzie. A to byłoby coś wielkiego, co zapewniłoby trwałe miejsce w historii Arki wszystkim obecnym piłkarzom, i co uwieczniłoby takie nazwiska jak Warcholak, Sobieraj czy Sołdecki. Przede wszystkim byłaby to jednak romantyczna historia, jakich w dzisiejszym futbolu jest coraz mniej. Nakręcony mentalnie kopciuszek bijący – dosłownie i w przenośni – wyrachowanego faworyta. Serce bijące rozum.

Zupełnie inaczej musi zagrać dziś Lech, któremu niepotrzebne jest żadne nakręcanie się, a właśnie chłodna i wyrachowana gra. Wykazanie wyższości nad rywalem, którą widać było w grze przed tygodniem, a której nie udało przełożyć się na wynik. Podopieczni Nenada Bjelicy muszą być skoncentrowani i ostrożni, zwłaszcza w grze defensywnej. Nie mogą pozwolić sobie na najmniejszy błąd, bo strata jakiegoś przypadkowego gola cholernie skomplikuje im zadanie. Co prawda w pierwszym meczu atuty ofensywne Utrechtu zostały całkowicie unicestwione, ale wciąż należy pamiętać, że mowa tu o czwartej drużynie Eredivisie, która z tygodnia na tydzień będzie się prezentować lepiej. I właściwie Kolejorz ma szczęście, że mierzy się z Utrechtem już teraz, kiedy jeszcze nie zdążył pozyskać Necida, o którego bardzo się stara liga holenderska jeszcze nie ruszyła, a drużyna ten Haga nawet nie zbliżyła się do optymalnej dyspozycji.

Co więcej, Holendrzy przyjadą dziś do Poznania totalnie przetrzebieni.  Dumić, Makienok, Joosten i Strieder nie zagrają z powodu urazów, a i nie wiadomo, czy dojdzie do siebie gwiazda drużyny, Ayoub. Nie będzie też innej gwiazdy, czyli sprzedanego za 7  milionów euro do Eintrachtu Sébastiena Hallera. Te wszystkie ubytki wyraźnie było widać już w pierwszym starciu i mamy nadzieję, że będą nie mniej widoczne także w rewanżu.

Reklama

Za to Lech w ostatnim meczu ligowym po raz pierwszy w tym sezonie pokazał błysk. Co prawda mecz z Piastem zaczął niemrawo, ale gdzieś od 40. minuty meczu przeciwnik został całkowicie wdeptany w ziemię. Bardzo dobrze wyglądały skrzydła, czyli Jóźwiak i Makuszewski (pierwszy wywalczył karnego, drugi strzelił gola). A chyba jeszcze lepiej wyglądały po zmianach, kiedy tworzyli je Bärkroth i Situm (obaj zaliczyli po asyście). Ale przede wszystkim wreszcie z bardzo dobrej strony pokazał się Gytkjaer, który na przestrzeni pół godziny gry dwa razy perfekcyjnie wykończył akcje kolegów i tym samym zdobył swoje pierwsze gole dla Lecha. Skuteczność Duńczyka to coś, czego brakowało przed tygodniem, i co może przesądzić o awansie dziś.

A my mamy do Arki i Lecha tylko jedną prośbę – na jutrzejszym losowaniu par IV rundy eliminacji chcielibyśmy spotkać się w komplecie.

* * *

Rozkład na dziś:

Lech Poznań – FC Utrecht 20:15 (transmisja TVP Sport)
FC Midtjylland – Arka Gdynia 20:30 (transmisja sport.tvp.pl)

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
5
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
7
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Liga Europy

Liga Europy

Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Michał Kołkowski
40
Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Komentarze

56 komentarzy

Loading...