Reklama

Górnik wraca do ligi w wyśmienitym stylu, Legia do Warszawy – bez punktów

redakcja

Autor:redakcja

15 lipca 2017, 23:37 • 3 min czytania 260 komentarzy

Górnik ogrywa Legię 3:1 i absolutnie nie pozostawia złudzeń, kto był drużyną lepszą. Siedmiu z zabrzan nie grało jeszcze na poziomie Ekstraklasy, a Wieteska i Kądzior tyle, co nic. Szczerze? W ogóle tego nie dostrzegliśmy. Górnik był odważny, poukładany i przede wszystkim potrafił pozbawić Legii nadziei, że słaby mecz też można wygrać. Chapeau bas dla Marcina Brosza i jego piłkarzy!

Górnik wraca do ligi w wyśmienitym stylu, Legia do Warszawy – bez punktów

Są tacy przeciwnicy, którzy po prostu ci siadają. Lubisz z nimi grać, bo znasz ich na tyle, że trzeba byłoby grubo imprezować poprzedniej nocy, żeby po prostu ich nie ograć. Jednak rzadko się zdarza, żeby takim “pasującym” rywalem była Legia Warszawa. Osobą, która lubi z nią grać jest Marcin Brosz. To fakt, nie kontrowersyjna opinia. Sami spójrzcie na jego ostatnie mecze przeciwko mistrzom Polski:

Legia – Korona 1:2
Korona – Legia 1:3
Górnik – Legia 3:2
Górnik – Legia 3:1

Dziś zmodyfikujemy trochę słynne zdanie Gary’ego Linekera. Ekstraklasa to taka liga, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak strzelają Hiszpanie.

Carlitos – gol
Gerard Badia – gol
Dani Suarez – gol
Igor Angulo – dwa gole

Reklama

Wszystko wskazuje na to, że Angulo to kolejny po Quintanie, Cabrerze i Badii Hiszpan, który w Ekstraklasie będzie zachwycać. 17 goli w poprzednim sezonie pierwszej ligi, w pierwszej kolejce z Legią już dwa i zachwycająca technika połączona z zadziornością. Po golu na 2:0 Angulo wbiegł w Malarza i kopnął go nieumyślnie w głowę. Bramkarz Legii od razu stracił przytomność, na boisku pojawił się ambulans i sytuacja wyglądała naprawdę nieciekawie. Całe szczęście Arek odzyskał przytomność w szpitalu.

Mistrzowie Polski w obronie niepoukładani, z dziurą, którą zatkać mógłby jedynie… Michał Pazdan. Defensorzy drużyny Magiery byli elektryczni niczym trakcja kolejowa. Fatalnie na środku obrony zagrał dziś Artur Jędrzejczyk, ale niewiele lepiej koledzy. Za to Górnik w tyłach bardzo solidny – szczególnie na pochwałę zasługuje Mateusz Wieteska, który na tle byłych kolegów wypadł świetnie. Ale i tak nie to jest dla Legii najgorsze. Jej największy problem? Do 46. minuty ta sama śpiewka, co przez ostatnie pół roku – brak napastnika. Kasper Hamalainen dziś grał tak, jakby chciał wykrzyczeć nam wszystkim w twarze, że nie chce grać w ataku. Spieprzył świetną, niczym wymierzoną cyrklem wrzutkę Guilherme. Innym razem strzelił prosto w Loskę po podaniu Nagy’a.

Można było próbować różnych ustawień w ataku, ale od mieszania łyżeczką herbata słodsza się nie zrobi. Potrzebny był napastnik i wreszcie dziś zobaczyliśmy, gdy na drugą połowę wszedł Armando Sadiku. Nowy napadzior Legii przywitał się z ekstraklasą golem. Widać, że Sadiku w tańcu się nie oszczędza. Gdy Moulin zagrał ciasteczko na klatkę Nagy’a, a ten klatką piersiową zgrał do Sadiku, Albańczyk huknął jak z armaty i zdobył honorową bramkę.

Stoją drogą – Nagy dał asystę nie z tej ligi. Był dziś absolutnie najlepszym piłkarzem Legii, gwarantował ogromną jakość, której inni nie potrafili podtrzymać. Pomysłowy, kreatywny… jego głowa nie jest szarą celą. A dziś grał a to na boku, a to na środku, sprawiał wrażenie wolnego elektrona, co pozwoliło mu pokazać jeszcze większe umiejętności na tle słabiutkich kolegów.

Jednak Dominik Nagy to jedyny plus mistrzów Polski. I gdyby ktoś chciałby dziś jakkolwiek usprawiedliwić Legię, to niech wie, że jeśli to, co chce powiedzieć znaczy mniej, niż cisza, to niech milczy.

Reklama

 

[event_results 337207]

 

 

fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Szymon Janczyk
8
Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Komentarze

260 komentarzy

Loading...