Reklama

Tekst czytelnika. Czarodziej z Aue wyjdzie z cienia Nagelsmanna?

redakcja

Autor:redakcja

03 lipca 2017, 11:05 • 5 min czytania 10 komentarzy

„Domenico kto?” – takie pytanie dudniło w wielu domach kibiców Schalke, kiedy na początku czerwca ogłoszono, że Domenico Tedesco będzie próbował w nowym sezonie odbudować klub. Klub, który dziś zamiast myśleć o podbojach największych stadionów w Europie, musi rozważyć poprawę swojego mocno nadszarpniętego piłkarskiego wizerunku. Przed Tedesco największe wyzwanie w karierze trenerskiej, choć on sam może o sobie mówić, że w kilka miesięcy przeszedł drogę niemal od zera do milionera.

Tekst czytelnika. Czarodziej z Aue wyjdzie z cienia Nagelsmanna?

Początek marca tego roku. Nad cichym, spokojnym miasteczkiem Aue leżącym blisko czeskiej granicy już od dawna zbierały się czarne chmury. W oczach kibiców malował się coraz większy strach związany z ewentualnym spadkiem do 3 Bundesligi. Ergzebirge Aue, które ledwie kilka miesięcy wcześniej mogło świętować awans na zaplecze, źle rozpoczęło rundę wiosenną. W pierwszych pięciu meczach zdobyło tylko pięć oczek i osiadło na dobre w strefie spadkowej.

Mleko na dobre rozlało się 26 lutego. Aue w beznadziejnym stylu poległo 1:4 z Dynamem Drezno i już dzień później działacze klubowi postanowili dać wypowiedzenie Pavlowi Dotczewowi. Decyzja nie była jakimś wielkim zaskoczeniem, bo w powietrzu od jakiegoś czasu mocno się ją wyczuwało. Sam Dotczew chyba też zdawał sprawę, że jedną nogą i czterema palcami drugiej jest już poza klubem.

Niemal natychmiast ruszyła fala spekulacji, kto może podjąć się misji utrzymania Erzgebirge Aue. Misji, która śmiało mogłaby być scenariuszem nowej serii „Mission Impossible”. Poszukiwania przedłużały się tak długo, że w jednym meczu zespół jako trener tymczasowy poprowadził Robin Lenk, a w mediach wyciągano kolejne nazwiska. Stanęło na Tedesco i po kilku miesiącach możemy powiedzieć, że działaczom z Aue należy się co najmniej dobra probierzowa whisky.

Nowy trener, będący również na celowniku FC Nürnberg, która szukała zastępcy zwolnionego Aloisa Schwartza, objął swe obowiązki 8 marca. W trymiga przeszedł od słów do czynów. Już kilka dni po objęciu sterów wygrał swój pierwszy mecz. Wygrana w debiucie na ławce Erzgebirge? To nie udało się siedmiu szkoleniowcom, którzy pracowali od 2007 roku, po ośmioletniej erze Gerda Schädlicha. W kolejnych tygodniach i miesiącach słońce nadziei, a później też radości, coraz mocniej świeciło nad sielskim miasteczkiem w Saksonii. Do końca sezonu zespół przegrał tylko trzy mecze. Kapitalny finisz spowodował, że po ostatniej kolejce fani Erzgebirge Aue wydali z siebie głośne westchnienie ulgi, a tańcami i śpiewem mogli uczcić 14 miejsce, które dało „Fiołkom” ze wschodu Niemiec przepustki do udziału w 2 Bundeslidze w sezonie 2017/2018. Tedesco, idąc tropem znanego przysłowia, mógł wypić solidnego szampana, ponieważ kto jak kto, ale to prawdopodobnie on najbardziej zaryzykował w marcu, kiedy zdecydował się na romans z drużyną, która dryfowała w kierunku 3 Bundesligi.

Reklama

Co można powiedzieć o biografii trenera, który wyrobił na zapleczu markę solidnego szkoleniowca i dobrego stratega? Może ona być wskazówką dla młodych ludzi, którzy marzą o karierze trenerskiej, mimo że w piłkę grali tylko z kolegami na podwórkowych kartofliskach, bądź w lokalnych klubach na poziomie amatorskim. Wiedząc, że na zrobienie wielkiej kariery piłkarskiej nie ma szans, bardzo wcześnie, bo już w wieku 20 lat, rozpoczął przygodę z trenerką jako asystent szkoleniowca drużyny VfB Stuttgart do lat 8. Równolegle, z wpajaniem szkrabom podstaw piłkarskiego abecadła, szła także nauka nie związana z tą dziedziną. Ukończył kształcenie zawodowe z zakresu handlu zagranicznego, zrobił licencjat z inżynierii przemysłowej, a magisterkę poświęcił zarządzaniu innowacjami.

Inżynierem, bądź handlowcem jednak nie został. Jego mentorem w Stuttgarcie stała się w 2008 roku postać nie byle jaka, bo Thomas Schneider, który dziś pobiera nauki na piłkarskim Oxfordzie u boku samego Joachima Löwa. Wespół z obecnym asystentem selekcjonera kadry Niemiec pracował do 2013 roku. Wtedy jako pierwszy trener objął zespół do lat 17. Po dwóch latach postanowił zrobił kolejny krok w pracy trenerskiej i przeszedł do Hoffenheim, gdzie prowadził m.in. drużynę do lat 19. Przejął ją z rąk samego Juliana Nagelsmanna.

Tych dwóch panów łączy jednak więcej niż tylko to, że obaj pracowali w Hoffenheim. Tedesco i Nagelsmann, jeżeli nic w klubach Bundesligi nie zmieni się latem, będą dwoma najmłodszymi trenerami w sezonie 2017/2018. Obaj mijali się już w korytarzach na Rhein-Neckar-Arena, obaj uczęszczali razem na kurs trenerski. Jeśli założymy, że wyniki kursu trenerskiego przełożą się proporcjonalnie na wyniki pracy w klubie, już dziś kibice Schalke mogą śnić o sukcesach w niedalekiej przyszłości. Na wspomnianym kursie Tedesco najzwyczajniej w świecie rozwalił system. Zakończył go ze średnią 1,0 (w Polsce to byłoby 6,0) i okazał się lepszy nawet od samego Nagelsmanna.

Kurs trenerski kursem trenerskim, ale nie tylko papier zdecydował o tym, że trafił na Himalaje niemieckiego futbolu. Co spowodowało, że Tedesco znakomicie sobie poradził w Saksonii?  Ci, którzy znają go lepiej, zwracają uwagę, że jest to trener, cytując klasyka, dla którego detale są kluczowe i który potrafi zaprogramować swoją drużynę na każdy scenariusz. Bardzo duży nacisk kładzie na komunikację z piłkarzami. Tedesco pracował w Aue bardzo skrupulatnie. Był bardzo komunikatywny i dużo rozmawiał z piłkarzami. Przywiązywał wagę do intensywnego treningu taktycznego. Był bardzo elastyczny w ustawieniu, które ordynował swojej drużynie i dopasowywał swoją taktykę do przeciwnika. Lubił grać ofensywnie i sprawiać, że rywal był pod ciągłą presją – powiedział mi Sören Fielder, dziennikarz Bilda, który na co dzień zajmuje się drużyną z byłej NRD.

Przed Tedesco teraz największe wyzwanie w karierze. Za kilka miesięcy przekonamy się, czy zaliczy bolesny upadek z wysokiego konia, czy jednak utrzyma się na powierzchni i krok po kroku będzie budował na Veltins Arena swoją pozycję. Ewentualny sukces w Gelsenkirchen może jednak sprawić, że działacze z Zagłębia Ruhry będą mogli wreszcie z dumą wykrzyczeć radosną nowinę o znalezieniu „schalkowego” Kloppa, a sam Tedesco zacznie wychodzić z cienia Juliana Nagelsmanna.

Piotr Szymczuk

Reklama

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Radosław Laudański
0
Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów
Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
2
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Komentarze

10 komentarzy

Loading...