Lech Poznań – co oczywiste – nieco zwolnił z tempem pozyskiwania nowych zawodników, Legia Warszawa ciągle czai się jak nieśmiały gimnazjalista na szkolnej dyskotece, w innych klubach ze sporymi jak na nasz rynek możliwościami też zapanował względny spokój. W ostatnich dniach mało dzieje się w temacie transferów do klubów Ekstraklasy. Ale to nie znaczy, że nie dzieje się kompletnie nic. Odnotować wypada na przykład całkiem obiecujące przeprowadzki piłkarzy, którzy do tej pory występowali na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej.
A to zawsze są ruchy, na które patrzymy ze sporym zaciekawieniem. Zdarza się, że to właśnie z tego kierunku pochodzą najlepsze wzmocnienia. Ciągle świeżym wspomnieniem jest przecież okienko, w którym udało się wyłowić stamtąd m.in. Góralskiego, Czerwińskiego, Janusa, Szczepaniaka czy Piesio. W zeszłym sezonie było znacznie słabiej – dość powiedzieć, że tytuł najlepszego transferu przypadłby chyba Jakubowi Żubrowskiemu, który zimą zamienił Stal Mielec na Koronę Kielce. Piłkarzem-symbolem tego lichego okresu zrobiliśmy w tytule Łukasz Sołowieja, który na poziomie I ligi był całkiem przyzwoitą marką, ale po przeprowadzce z Zagłębia Sosnowiec do Jagiellonii karierę robił głównie w III-ligowych rezerwach (1 mecz w pierwszej drużynie, w PP z Cracovią). I to niezbyt oszałamiającą, dlatego szybko czmychnął do II-ligowego Rakowa Częstochowa.
Tym razem powinno być jednak jakieś osiem razy lepiej. Znak zapytania wciąż musimy postawić przy Damianie Kądziorze – chyba najlepszym piłkarzu I ligi poprzedniego sezonu – który był już bardzo blisko Cracovii, ale nagła zmiana trenera stała się kijem w szprychach. Tak samo jak przy Petterim Forsellu, z którego w Pasach zrezygnowano przez to, że Fin, który wymiatał w Miedzi Legnica, wciągnął ostatnio kilka pączków za dużo. Od dawna pewne jest jednak, że: Adam Danch będzie grał w Arce Gdynia, Aleksander Jagiełło spróbuje swoich sił w Piaście Gliwice, Aleksandyr Kolew będzie strzelał (a na pewno próbował) dla Sandecji Nowy Sącz, w Zagłębiu Lubin zobaczymy Bartosza Kopacza, Alana Czerwińskiego i Jakuba Świerczoka, a swoje szanse w macierzystych klubach po wypożyczeniach dostaną Jakub Wrąbel, Robert Gumny i Kamil Jóźwiak.
Uff, niezła wyliczanka. A do tego dochodzą trzy ruchy, które wywołaliśmy we wstępie.
Patryk Kun w Arce Gdynia
Ekipa Stomilu Olsztyn się sypie, ale o ile jego kolegom grozi raczej kontynuowanie kariery w innych klubach I ligi (trzech przeniosło się już do Pogoni Siedlce), o tyle 22-letni skrzydłowy zapracował na awans. I to nie tylko w poprzednim sezonie, ale również teraz, bo do pucharowicza trafia po testach, Leszek Ojrzyński oglądał go w trakcie zgrupowania swojej drużyny, no i w sparingu z APOEL-em, w którym strzelił gola. Koniec końców wydaje się, że może wnieść sporo polotu i energii do zespołu zdobywcy Puchary Polski.
Zresztą, niedawno polecaliśmy go ekstraklasowym klubom, może po prostu przypomnimy:
Młodszy brat Dominika w tym momencie jest chyba jeszcze gorętszym towarem na pierwszoligowej półce, niż swego czasu jego rodzeństwo. Dominik nigdy nawet nie zbliżył się do osiągniętej w tym sezonie przez Patryka piętnastki w klasyfikacji kanadyjskiej. A tak naprawdę w które liczby nie spojrzeć, tam młodszy z Kunów jest w czołówce 1. ligi:
Asysty – 9 (8. w lidze)
Bramki + asysty – 15 (13. w lidze)
Udział w ataku – 22 (9. w lidze)
Strzały – 81, 46% celnych (5. w lidze)
Podania w pole karne – 295 (7. w lidze)
Dośrodkowania – 108 (10. w lidze)
Rzuty wolne i rzuty rożne w pole karne przeciwnika – 171 (6. w lidze)
Zwody – 206, 55% udanych (1. w lidze)
Faulowany – 102 razy (3. w lidze)
Damian Rasak w Wiśle Płock
Tak, tam pomiędzy “s” a “a” nie ma literki “i”. No i pozycja na boisku też zdecydowanie inna niż w przypadku byłego napastnika reprezentacji. Ale bramkę Rasak również potrafi strzelić, co jest dość fajnym dodatkiem do gry u defensywnego pomocnika. Dobre warunki fizyczne, z pewnością materiał na piłkarza. 21-latek przez blisko 2,5 sezonu uczył się futbolu we Włoszech, skąd wyjechał z Elany Toruń, a po powrocie do Polski błyskawicznie znalazł dla siebie miejsce w Miedzy Legnica pośród kilku starych wyg. Co chyba najważniejsze w tym wieku – grał regularnie, ponad 40 występów w pierwszej lidze powinno zaprocentować.
Może w przeciwieństwie do Kuna nie lądował w gronie najlepszych, pewnie miał też trochę trudniej ze względu na pozycję, ale ma czas. To powinno wypalić.
Kamil Słaby w Bruk-Bet Termalice Nieciecza
Do Ekstraklasy awansował tak czy siak, ale w niej pograć ma już w innych klubie. Arkadiusz Aleksander, dyrektor sportowy Sandecji, ogłosił na Twitterze, że do jego drużyny lada moment dołączy odstrzelony w Cracovii Tomasz Brzyski. Ujmijmy to tak, dość delikatnie – doświadczenia byłemu legioniście nie można odmówić, ale są minimalne szanse, że będzie to zmiana 1 do 1. Bo Słaby na boisku prezentuje się kompletnie inaczej niż sugeruje to jego nazwisko. Bruk-Bet bierze do siebie chyba najlepszego lewego obrońcę pierwszej ligi i w tym przypadku jest spore prawdopodobieństwo, że uda się godnie zastąpić poprzednika, czyli Guilherme, który odszedł do Jagiellonii Białystok. Jego bilans ofensywny z ostatniego sezonu (8 goli i 3 asysty) robi bardzo duże wrażenia.
23 lata, blisko 100 meczów w I lidze. Skoro był do wyjęcia z ekipy beniaminka, to aż dziwne, że – biorąc pod uwagę nieustanną biedę z solidnymi lewymi obrońcami na rynku – nie pokusił się o to ktoś silniejszy niż Bruk-Bet.
Fot. FotoPyK