Reklama

Chytry plan Mendesa runął w gruzach. Nieuniknione odejście Cristiano Ronaldo?

redakcja

Autor:redakcja

18 czerwca 2017, 19:50 • 5 min czytania 44 komentarzy

Fakty są takie, że sprawa przestępstw podatkowych Cristiano Ronaldo trafiła do sądu śledczego. Zdaniem fiskusa i prokuratury Portugalczyk przekręcił Hiszpanię na prawie piętnaście baniek. Grozi mu oczywiście więzienie, ale i wielomilionowa kara, która z wyrównaniem może sięgnąć około 30-40 milionów euro. Piłkarz nie chce płacić, bo czuje się niewinny, a jego agent Jorge Mendes wpadł na pomysł, żeby to Florentino Perez uregulował rachunek. Ten jednak nie chce i mamy sytuację patową. Nikt tutaj raczej się nie obrazi, bo gra toczy się o potężne pieniądze, ale trzeba znaleźć rozwiązanie, które zadowoli wszystkie strony. Transfer?

Chytry plan Mendesa runął w gruzach. Nieuniknione odejście Cristiano Ronaldo?

Przekręty podatkowe pośród najlepszych piłkarzy świata stały się chlebem powszednim. Właściwie co miesiąc mamy podobną historię i raczej nikogo to już nie dziwi. W tego typu sprawach bardziej zastanawiamy się czy wpłynie to na odejście zawodnika, czy może wpadnie nowy kontrakcik, żeby jakoś zrekompensować straty. Niedawno Messi beknął i dostał zawiasy, bo przecież nikt nie zarżnie kury znoszącej złote jaja. No, ale nie obyło się też bez kary finansowej, którą trzeba było niechętnie zapłacić.

Tym razem padło na Cristiano Ronaldo, ale sprawa jest ponoć bardziej poważna, bo ten miał robić większe wałki, a dodatkowo proceder podobno trwał dłużej. W skrócie oznacza to tylko, że w razie skazania zabuli więcej od Messiego, a do więzienia oczywiście nie trafi, bo przecież nikt nie zarżnie kury znoszącej złote jaja. W Hiszpanii jest tak, że wyrok więzienia poniżej dwóch lat z automatu zostaje zawieszony. Mają też ciekawy przepis, który został wprowadzony do kodeksu w 2013 roku. Otóż, jeśli oskarżony przyzna się do winy i zapłaci wszystko co trzeba, to sędzia może zmniejszyć karę dwukrotnie albo czterokrotnie. W sprawie Messiego na podstawie tego zapisu zmniejszono karę o połowę i wyszło 21 miesięcy. Ronaldo grozi siedem lat, więc zmniejszą czterokrotnie i wyjdzie, o dziwo, 21 miesięcy. Cóż, farciarze.

No dobra, ale wyjaśnijmy pokrótce, dlaczego właściwie Ronaldo został oskarżony. W latach 2011-2014 zdaniem fiskusa i prokuratury piłkarz ukrywał swoje dochody z praw do wizerunku, aby uniknąć płacenia podatków. Procederu tego dokonywał za pomocą sieci spółek stworzonych w 2010 roku. Zawodnik najpierw swoje prawa wypożyczył firmie z Wysp Dziewiczych, a ta oddała je spółce z Irlandii. Dzięki tym zabiegom w kieszeni Ronaldo miało pozostać o prawie 15 milionów więcej. Prokuratura twierdzi jednak, że było to niezgodne z prawem i mamy oskarżenie, które trafiło do sądu. Ten w najbliższym czasie zinterpretuje wszystkie dowody przeciwko CR7 i sprawdzi, czy faktycznie doszło do złamania prawa. Jeśli tak, to ruszy cała machina i Ronaldo albo pójdzie na ugodę, albo będzie walczył w sądzie do upadłego czekał aż jakaś dobra duszyczka dołoży mu się do rachunku. Może Manchester albo PSG?

Zapewne pierwsze co zrobił Ronaldo, gdy dowiedział się o swoich problemach, to telefon do Mendesa, który zresztą ma spore doświadczenie w sprawach podatkowych. Dziwnym trafem wszyscy jego „hiszpańscy klienci” mają problemy z fiskusem: Coentrao, Pepe, Di Maria, Carvalho, Mourinho i Falcao, który zrezygnował już z jego usług, bo poczuł się oszukany. Rozmowa pewnie wyglądała mnie więcej tak:

Reklama

– O co chodzi? Przecież miało być wszystko super, a teraz robią ze mnie przestępcę! Do tego mam płacić potężne pieniądze?
– Spokojnie, załatwię sprawę. Mam już nawet pomysł. Powiemy, że nic nie wiedziałeś, a Real wprowadził nas w błąd. Niech oni płacą. Powiedz, że jesteś smutny i niedoceniony, a całą resztę zostaw mnie.

No i zaczęło się show Mendesa, który zarzucił Realowi, że ten nigdy nie pomógł Ronaldo w sprawie z podatkami. Jak podaje madrycka prasa – chodziło mu o tzw. prawo ,,Beckhama”, które zapewniało niższe podatki dla cudzoziemców w pierwszych latach po przybyciu. Szkoda tylko, że ten zapis przestał być aktualny w 2014 roku, a Ronaldo został oskarżony za lata 2011-2014. Oliwy do ognia dolał też Ronaldo, który powiedział, że odchodzi, bo jest niedoceniony i nie otrzymał wsparcia w tych trudnych chwilach. Warto dodać, że klub zaraz po informacji o sprawie skierowanej do sądu wydał oświadczenie, w którym wyraził pełne wsparcie dla piłkarza. Nic więc dziwnego, że Florentino Perez zdenerwował się troszeczkę na gwiazdora Realu Madryt i zaczął rozważać inne wyjścia z tej sytuacji. W końcu Real Madryt to zbyt zasłużony klub, by ktokolwiek był ponad nim.

Jednym z ewentualnych rozwiązań tego konfliktu jest zapewne sprzedaż Ronaldo za 200 milionów euro. Na takim rozwiązaniu zyskaliby chyba wszyscy. Po pierwsze, madrycki klub przyspieszyłby o parę lat przebudowę drużyny, ale miałby ku temu duże środki ze sprzedaży swojego najlepszego gracza. Po drugie, Ronaldo na pewno ugrałby gigantyczny kontrakt, który zrekompensowałby mu karę finansową. Po trzecie, Mendes miałby problem z głowy i zgarnął przy tym sporą prowizję. Wszystko wygląda prawie idealnie, ale straty marketingowe po takiej roszadzie mogłyby być gigantyczne. Dlatego od paru dni w tej sprawie zapadła cisza. Trzeba wszystko policzyć i rozważyć wszelkie za i przeciw.

Gra toczy się o potężne pieniądze, które na pewno muszą popłynąć w różnych kierunkach. Do ustalenia pozostaje, czy kurek odkręci Real, starając się osłodzić Ronaldo gorycz płacenia mandatów, czy jednak któryś z klubów, które chętnie wykorzystałyby zamieszanie by zakontraktować jednego z dwóch najlepszych piłkarzy świata. A może otoczenie piłkarza, który stwierdzi, że żadna cena nie jest zbyt wysoka, by pozostać częścią pierwszego zespołu w historii, który obronił tytuł zwycięzcy Ligi Mistrzów? Sami jesteśmy ciekawi, kto wygra tę próbę sił.

Najnowsze

Uncategorized

Komentarze

44 komentarzy

Loading...