Reklama

Wyboista droga Górnika Zabrze do Ekstraklasy

redakcja

Autor:redakcja

08 czerwca 2017, 17:01 • 4 min czytania 13 komentarzy

Po spadku z Ekstraklasy ludzie związani z Górnikiem zapowiadali szybki powrót do elity. Mówili wówczas: dwanaście miesięcy i wracamy. Entuzjazm ten malał jednak z każdą kolejką. Właściwie to humory mogły być pozytywne tylko przed rozpoczęciem rozgrywek. I, co okazało się naprawdę ogromną niespodzianką, na sam koniec. Cała reszta to rollercoaster i marne perspektywy na wskoczenie do najwyższej klasy rozgrywkowej. Inaczej mówiąc powodów do zwątpienia było mnóstwo, ale trener Marcin Brosz nie zrobił tego ani razu. Podobnie jak prezes Bartosz Sarnowski, który cały czas wierzył w człowieka, na którego postawił latem ubiegłego roku. Opłaciło się wszystkim, bo Górnik wraca do Ekstraklasy, a przy okazji przeszedł niebywałą przemianę. Metamorfoza ze staruszków w młodych gniewnych musi budzić podziw nawet tych, którzy wątpili w decyzje Brosza.  

Wyboista droga Górnika Zabrze do Ekstraklasy

Okazało się jednak, że postawiono na właściwego człowieka, który nie tylko zrobił awans, ale i dokonał w miarę bezbolesnej metamorfozy. Miało być odmłodzenie składu i bez wątpienia było, a klub nie zafundował sobie przy tym pozbawionego sukcesu sportowego sezonu przejściowego i rzutem na taśmę zgarnął awans. Jeśli chodzi więc o sytuację stricte sportową, to nie można powiedzieć złego słowa o przemianach jakie zaszły w Górniku.

A nie zapowiadały się one bezboleśnie, w końcu zrezygnowano z Adama Dancha, Rafał Kosznika i Dawida Plizgi, dwoma zawodnikami należącymi do kluczowych jeszcze w układance Adama Nawałki i co najmniej solidnego ligowca na poziome ekstraklasy. Skutek tej decyzji był… zdumiewająco pozytywny, bo po odejściu wieloletniego kapitana, młodzi zawodnicy zrozumieli, że to już nie przelewki i chwilowa zmiana. Że muszą natychmiast wskoczyć w buty dotychczasowych liderów, przejąć stery i wziąć walkę o awans na klatę. Majowe spotkania w ostatnich kolejkach pokazały, że większość z nich zdała swój pierwszy test dojrzałości.

Zadanie nie było łatwe, bo tabela na sześć kolejek przed końcem wyglądała tak:

BJIqefL

Reklama

Jak widać sytuacja nie był komfortowa, ale petarda, którą Brosz składał misternie przez cały sezon odpaliła w najważniejszym momencie. Gdy nawet wyliczenia Pawła Mogielnickiego dawały zabrzanom mniej niż 1% szans na awans. Oczywiście pomogli w tym też rywale, którzy nie bardzo kwapili się by zgarnąć awans, ale takie to już realia tej ligi. Wykorzystali to młodzi gniewni z Górnika i chwała im za to, bo seria sześciu zwycięstw na tym poziomie zdarza się bardzo rzadko, a zwłaszcza na finiszu rozgrywek

Bez wątpienia najbardziej spektakularne wejście do drużyny zaliczył 21-letni Tomasz Loska, który w zimowym okresie przygotowawczym wywalczył sobie pierwszy skład. Można powiedzieć, że ten młodzian pogodził trzech innych bramkarzy: Kasprzika, Kuchtę i Pawłoskiego, którzy walczyli o bluzę z numerkiem jeden w trakcie pierwszej rundy. Natomiast Loska jesienią wyczyniał cuda w Rakowie Częstochowa. Co warte odnotowania w jednym sezonie wywalczył dwa awanse. Całkiem przyzwoicie, jak na anonimowego do tej pory chłopaka.

Kolejnym kluczowym zawodnikiem okazał się Łukasz Wolsztyński, który początek sezonu spędził w drugiej drużynie, aby później pomóc w walce o Ekstraklasę. Spisał się świetnie, czego największym dowodem jest seria bramek jaką zanotował w ciągu 40 dni na przełomie marca i kwietnia. Wówczas 22-letni pomocnik w sześciu meczach do siatki trafił aż sześć razy. Co więcej jego bramki były bardzo ważne, bo dały m.in. zwycięstwo z Tychami, Sandecją Nowy Sącz, a także pomogły wygrać z Olimpią Grudziądz.

W miejsce Dancha wskoczył 24-letni Adam Wolniewicz, który zbierał całkiem dobre recenzje. Zawsze trudno wejść w buty lokalnej legendy, ale ten chłopak sobie z tym poradził. Nie bez znaczenia było tutaj wsparcie Brosza, który bardzo wierzył w tego piłkarza. Nie można zapomnieć również o świetnym Rafale Kurzawie, który był mózgiem tej drużyny. Piłkarz ten zagrał w prawie wszystkich spotkaniach i może pochwalić się całkiem niezłymi liczbami, bo strzelił cztery bramki i zaliczył jedenaście asyst. Uzupełnieniem młodej krwi był doświadczony Hiszpan Igor Angulo, który z siedemnastoma bramki został królem strzelców I ligi.

Zmiany widoczne gołym okiem, bo chyba tylko kompletny ignorant nie zauważyłby tak ogromnej przemiany w bardzo krótkim czasie. Rok temu spadali z Ekstraklasy, jako drużyna z jedną z najstarszych kadr, a na zapleczu często ich pierwsza jedenastka oscylowała wokół średniej wieku 24-25 lat. Nie powiemy jeszcze (i pewnie nigdy), że to polski Ajax, ale droga obrana przez Górników póki co okazuje się być naprawdę słuszna.

Najprościej rzecz ujmując – łajba popłynęła najszybciej po odejściu kapitana. Dowodził temu oczywiście Brosz, który wierzył w to co robi i dzisiaj został za to wynagrodzony. Przedłużenie kontraktu do 2019 nie powinno nikogo dziwić. Jeśli klub utrzyma najważniejszych zawodników, a podobno taki jest zamiar, to pozostanie w Ekstraklasie, które jest celem na nowy sezon, powinno być relatywnie prostym zadaniem. Natomiast, gdy znowu pójdzie coś nie tak, to kibice mogą być spokojni. W końcu Górnik w ostatnich latach wyrósł na specjalistę od szybkich powrotów.

Reklama

fot. FotoPyK

Najnowsze

Betclic 1 liga

Komentarze

13 komentarzy

Loading...