W tym sezonie ma szansę sięgnąć po pierwsze dla Jagiellonii mistrzostwo Polski. Probierzowi to jednak nie wystarcza. Według naszych informacji szkoleniowiec Jagiellonii pragnie znowu spróbować sił za granicą. Trener, który pracował już w Arisie Saloniki, ma oferty od działaczy klubów 2. Bundesligi oraz szefów Superleague Ellada i tureckiej Superligi. W łatwej zmianie klubu pomoże mu fakt, że jego umowa z prezesem Dumy Podlasia wygasa po zakończeniu sezonu – czytamy w dzisiejszym „Fakcie”, gdzie znajdziemy też informację o tym, że Polskę na Niemcy, a konkretnie 2. Bundesligę, może zamienić Maciej Bartoszek.
FAKT
Michał Probierz i Maciej Bartoszek latem odejdą z ekstraklasy na podbój lig zagranicznych?
W tym sezonie ma szansę sięgnąć po pierwsze dla Jagiellonii mistrzostwo Polski. Probierzowi to jednak nie wystarcza. Według naszych informacji szkoleniowiec Jagiellonii pragnie znowu spróbować sił za granicą. Trener, który pracował już w Arisie Saloniki, ma oferty od działaczy klubów 2. Bundesligi oraz szefów Superleague Ellada i tureckiej Superligi. W łatwej zmianie klubu pomoże mu fakt, że jego umowa z prezesem Dumy Podlasia wygada po zakończeniu sezonu.
Problemów z odejściem z Korony nie powinien mieć także Bartoszek. Kielczanie niedawno zostali sprzedani byłemu niemieckiemu bramkarzowi Dieterowi Burdenskiemu (67 l.), który, według naszych informacji, planuje sprowadzić do klubu szkoleniowca z przeszłością w Bundeslidze.
– Jeżeli nie będę potrzebny, to nie zamierzam pazurami trzymać się stołka – mówi Faktowi Bartoszek.
Zdaniem „Faktu” Bartoszkiem interesują się kluby 2. Bundesligi.
GAZETA WYBORCZA
Rafał Stec pisze o mission impossible, jaka czeka Kamila Glika i jego kolegów dziś w Turynie.
W bieżącej edycji rozgrywek wydarzyło się tyle, że właściwie nie wypada nadużywać słowa „nierealne”. Skoro Barcelona zdołała w 1/8 finału wziąć skuteczny odwet na Paris Saint-Germain po wyjazdowej klęsce 0:4, to dlaczego Monaco nie może marzyć o odrobieniu strat po porażce u siebie 0:2? Przecież mówimy o najskuteczniejszej drużynie wśród wszystkich uczestników Champions League. A Juventus sekundy dzieliły w sobotę od porażki w derbach Turynu, czyli od wpadki ze średniakiem z włoskiej Serie A.
Ten ostatni mecz był jednak wpadką jedynie pozornie. Owszem, gospodarze oddali ligowe punkty u siebie po raz pierwszy od września 2015 r., ale trener Massimiliano Allegri w podstawowym składzie zostawił tylko trzech piłkarzy, którzy triumfowali w Monaco. Turyńczycy krajowe mecze już tylko odfajkowują, szóste mistrzostwo (absolutny rekord) zdobędą na pewno. Całą energię inwestują w Champions League, gdzie każdy ruch na boisku planują i wykonują z maniacką starannością. Dlatego wiosną ich bramka pozostaje nietykalna, dlatego ostatniego gola stracili 621 minut temu, dlatego ich rodacy coraz głośniej zastanawiają się, czy w Juve nie powstała najlepsza defensywa w historii włoskiego futbolu.
SUPER EXPRESS
Michał Listkiewicz komentuje karnego w wykonaniu Miro Radovicia, „Superak” pisze wprost – chciał być jak Lewy, a się skompromitował.
– Szczęście w nieszczęściu dla Radovicia, że ta sytuacja nie miała wpływu na ostateczny wynik, bo miałby czego żałować – mówi nam Michał Listkiewicz. – A decyzja Marciniaka w stu procentach słuszna. Moim zdaniem Radović liczył na to, że w razie czego arbiter nakaże powtórkę. I tak by było, gdyby obowiązywały poprzednie przepisy. Zgodnie z nimi Radović dostałby żółtą kartkę, ale miałby okazję „jedenastkę” powtórzyć. Tymczasem nowe regulacje są o wiele bardziej surowe: nie dość, że żółta kartka dla strzelca, to jeszcze rzut wolny dla przeciwnej drużyny – wyjaśnia Listkiewicz.
Piotr Stokowiec zastąpi Kazimierza Moskala w Szczecinie? Jak twierdzi „SE”, temat jest.
– Trener poinformował nas wcześniej o swoich zamiarach, żebyśmy mieli czas na znalezienie nowego szkoleniowca – powiedział dyrektor sportowy Maciej Stolarczyk. – Sprawa jest zbyt świeża, żebyśmy mogli podawać nazwiska kandydatów – dodał.
Według naszych informacji Pogoń jest mocno zainteresowana zatrudnieniem Piotra Stokowca, pracującego obecnie w Zagłębiu Lubin.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Kamil Glik, czyli normalny w czasach popkultury.
Wyjść, wykonać solidnie swoją robotę – to jego cel. Nie komplikuje rzeczywistości, przeciwnie, stara się uczynić ją jak najłatwiejszą.
Gdziekolwiek się pojawi, zdobywa sympatię. Tak było w Turynie, który w poniedziałek przywitał Glika jak swego. Żaden inny zagraniczny piłkarz Torino nie był tak lubiany. Polak wzbudzał respekt nie tylko swoją wojowniczą postawą na boisku. Il Capitano, pierwszy stranieri w tej roli, po prostu dał się lubić. Nie odcinał się jak gwiazda, był dostępny, chodził na spotkania zagorzałych grup, aby poznać ich opinię na temat zespołu.
Jako lider drużyny uważał to za jeden ze swoich obowiązków. Po losowaniu par półfinałowych LM szefowie kibicowskich grup wysłali Glikowi SMS-y: „Kapitanie, szykujemy ci gorące powitanie”. W stolicy Piemontu, wśród tifosi Torino FC, miał status niemal kultowy i nie jest to żadnym wyolbrzymieniem. Kamil mieszkał na jednym z głównych placów Turynu w 190-metrowym mieszkaniu, piętro wyżej swoje lokum zajmował obecny selekcjoner reprezentacji Włoch, Giampiero Ventura – „piłkarski tato”, jak nazywał szkoleniowca nasz obrońca. Być może dlatego wciąż mają ze sobą świetny kontakt.
W Legii strzela każdy. W tym roku 18 goli strzeliło 11 zawodników.
W Szczecinie – oprócz Nagy’ego – do bramki trafił Moulin. To cichy bohater Legii, który w każdym spotkaniu biega za dwóch, pomaga w defensywie, ale i tak pozostaje w cieniu bardziej spektakularnego Odjidji-Ofoe.
W pierwszej kolejce rundy finałowej Legia uratowała punkt z Wisłą po akcji bocznych obrońców – Adam Hlousek dośrodkował na głowę Artura Jędrzejczyka i było 1:1. Legia, tak zależna wcześniej od goli Nemanji Nikolicia, przeobraża się w drużynę, w której bramkę może zdobyć każdy. 18 tegorocznych goli strzeliło 11 graczy.
„Przegląd” pisze o Mihaiu Raducie z Lecha, pokazując go również od strony prywatnej. Czyli – od „rumuńskiego Beckhama” do rodzinnego gościa.
Ostatnie tygodnie to wyjątkowo udany czas dla niego. Ponad miesiąc temu został szczęśliwym ojcem. Na narodziny synka Levina Mihaila pojechał do Rumunii, a na Instagramie chwalił się śpioszkami w barwach Kolejorza i wózkiem zakupionym dla dziecka. Ojcostwo pochłania go bardzo mocno, a stabilizacja bardzo mu sprzyja. W przerwie między rozgrywkami planuje ślub z narzeczoną Dianą Gherlan, po przedłużeniu kontraktu chce ściągnąć do Wielkopolski najbliższych. Zmiana stylu życia w ostatnich latach sprzyja skrzydłowemu. W swoim kraju był uznawany za „rumuńskiego Beckhama”, który przebywał w świecie celebrytów i często zmieniał kobiety. Skończył jednak ze znajomościami z modelkami i aktorkami, a postawił na życie rodzinne oraz spokój. Dwa lata temu mówił, że oddzielił błędy młodości grubą kreską.
Zwolnienia Jana Urbana (na razie) nie będzie. Śląsk ma za to dostać wsparcie od psychologa.
Śląsk dwa ostatnie mecze zagrał bardzo słabo i to mocno zaniepokoiło właścicieli klubu. Jeszcze w sobotę, po meczu z Piastem (0:2), do Urbana zadzwonił prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, by od trenera usłyszeć, jakie są przyczyny porażek. Ta rozmowa była kontynuowana wczoraj w Ratuszu, w obecności m.in. prezesa klubu Michała Bobowca i dyrektora sportowego Adama Matyska. Wszyscy zgodzili się, że drużyną trzeba wstrząsnąć, bo w spotkaniu z Ruchem bezwzględnie potrzebne są trzy punkty.
– Nie ma mowy o zmianie trenera. W tej chwili liczy się tylko mecz z Ruchem i na nim się skupiamy – podkreśla Matysek. – W meczu z Piastem byliśmy słabsi od mocnego rywala. To się po prostu zdarza. Starcie z Ruchem to jednak już inna historia. Jesteśmy w stanie go wygrać, ale potrzebna jest powszechna mobilizacja – zapewnia Urban. Zespół ma dostać dodatkowe wsparcie od psychologa.
Ruch bliski porozumienia z Lipskim. Nie odejdzie, ale w jego kontrakt zostanie wpisana dość niska suma odstępnego.
Patryk Lipski najprawdopodobniej przynajmniej do końca obecnego sezonu będzie piłkarzem Ruchu Chorzów. Pomocnik mocno rozważa wycofanie wniosku o rozwiązanie kontraktu w zamian za wpisanie do jego kontraktu kwoty odstępnego. Jak wynika z naszych informacji, ma ona oscylować w granicach miliona złotych. Kluczowe rozmowy mają odbyć się jeszcze we wtorek.
– Jak zaawansowane są rozmowy z Lipskim? Gdyby etap miał 100 kilometrów, to powiedziałbym, że znajdujemy się na 85. Jesteśmy bliscy porozumienia z Patrykiem – ujawnia w rozmowie z „PS” Krzysztof Ziętek, dyrektor sportowy Niebieskich, który był przedstawicielem klubu w trakcie procesu w Izbie ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych przy PZPN.
Real zrywa pakt z Atletico. Sięga po Theo Hernandeza.
Theo Hernandez ma zostać premierowym transferem Zinedine’a Zidane’a latem 2017 r. Młody defensor będzie dużym wzmocnieniem Królewskich, którzy mają duże problemy z obsadą lewej obrony. Zidane nie ma na tej pozycji pola manewru, alternatywą dla Marcelo jest tylko Fabio Coentrao.
Atletico zdecydowanie wolałoby sprzedać Theo do Barcelony, która także – jak potwierdził agent – była gotowa wpłacić kwotę odstępnego za defensora, jednak ten wolał przenieść się do Realu. Królewscy zerwą niepisany pakt o „nieagresji” zakładający brak transferów między oboma madryckimi klubami i który w przeszłości powstrzymywał Los Blancos przed staraniami np. o Sergio Aguero. Atletico boi się, że po transferze 19-latka, Real rzuci się np. po Antoine’a Grieznamma, największego gwiazdora ekipy Simeone.
fot. 400mm.pl